yoda79 pisze:koma pisze:mateoo pisze:Wtedy wstawia nieobecność
Skoro bibliotekarka nie wiedziała, że ucznia nie ma, na pewno nie wywiązała sie z obowiązku sprawdzenia listy obecności. A to już jej wina.
Nieprawda. 2 klasy na jej głowie,dowiaduje sie o tym równo z dzwonkiem to jak ma sprawdzić obecność?
Pójść po dziennik i 30 osób zostawić samych w bibliotece?
To, że dowiedziała się o zastępstwie równo z dzwonkiem, wynikło najpewniej z nagłej, nieprzewidzianej wcześniej sytuacji. Powinna to zrozumieć i jakoś opanować sytuację, czyli przede wszystkim usadziś gdzieś dzieci, coś tam im zadać i
wyjść (tak, zostawić 30 dzieci i wyjść) po dzienniki, by sprawdzić obecność. Z tym, że nie wystarczy, moim zdaniem, wpisać nieobecność i mieć święty spokój, jak pisze mateoo. W sytuacji, gdy kogoś brakuje, od razu rodzi się pytanie, czy był na poprzedniej lekcji. Na pewno by się dowiedziała, że brakuje kogoś (a nie powinno brakować) i to osoby niepełnosprawnej. Przecież takie sprawy się wyjaśnia, bo przez zamieszanie z nagłym zastępstwem różnie bywa. Uważam, jak koma, że bibliotekarka zaniedbała sprawdzenie obecności. A jeśli już dużym problemem było wyjście po dzienniki, to można sprawdzić obecność inaczej, np. przeliczyć osoby z każdej z klas z osobna i pierwszego lepszego ucznia zapytać, kogo brakuje (a już wtedy wiadomo, ile osób brakuje).
Nie wiemy, w jakim wieku były te dzieci, trudno więc zarzucać im znieczulicę, bo powstało zapewne duże zamieszanie i po prostu nikt nie zauważył niobecności kolegi, nikt nie poczuł się "odpowiedzialny" za niego. Choć też poruszyłabym tę sprawę z klasą.