Serdecznie witam!
Mam pytanie, może ktoś z państwa byłby łaskaw pomóc mi rozwiązać pewien problem.
Jestem nauczycielem w szkole średniej. Jestem nauczycielem mianowanym zatrudnionym na pełny etat. W związku z tym, że w kwietniu odchodzą klasy maturalne oraz klasy trzecie idą na miesięczną praktykę mój plan lekcji wyglądał tak: od września do kwietnia po 21 godzin a w maju i czerwcu po 10 godzin.To dawało średnio te 18 godzin i za tyle mi płacono.
Teraz jestem w 9 miesiącu ciąży i na przełomie marca i kwietnia nastąpi rozwiązanie.
Oznacza to, że nikt mi "nie odda" tych wypracowanych przeze mnie nadgodzin w pierwszej części roku szkolnego bo ani w maju ani w czerwcu nie będzie mnie w szkole. Szkoła nie będzie też płaciła moich poborów bo zrobi to ZUS ( urlop macierzyński). Czy w takiej sytuacji szkoła powinna mi wypłacić te wypracowane nadgodziny? Prowadziłam dokładne rachunki, odjęłam tygodnie, które nie były "pełne". Mam tych nadgodzin 47, to dla mnie kupa kasy, szczególnie teraz gdy kompletuję wyprawkę. Nie wiem czy powinnam nalegać na wypłatę tych pieniędzy.