Witam.
Chciałabym przedstawić taką sytuację i zapytać czy coś można w niej zaradzić.
W szkole jest zatrudniony od 2, 5 roku nauczyciel kontraktowy A. W pierwszym pełnym roku pracy był stażystą, później nauczycielem kontraktowym. W zeszłym roku szkolnym miał 20 godzin zajęć lekcyjnych. Został zatrudniony (czy to nie jest tak, że każde stałe godziny w szkole muszą być przez kogoś na stałe obsadzone, komuś przypisane?) na pół etatu na czas nieokreślony. Czyli jakby pół jest na stałe jego a resztę dostał bo akurat były wolne godziny.
Dyrekcja jest jednak niezadowolona z pracy tego nauczyciela. Nie zrobił on nic konkretnego - złego, ale po prostu jest nauczycielem słabym. Narzekają na niego uczniowie, zgłaszając się do dyrekcji z postulatami zmiany nauczyciela.
W tym roku szkolnym temu nauczycielowi zabrano wszystkie "dodatkowe godziny" - i dostał tylko swoje 9. Początkowo nawet zgodził się pod koniec roku szkolnego, że będzie szukał innej pracy (tak żeby mieć cały etat gdzie indziej) i prawdopodobnie się "zrzeknie" tej połówki. Dyrektor przydzielił te godziny innemu nauczycielowi. 1 września nauczyciel A pojawił się w szkole, robiąc awanturę i żądając odzyskania swojego pół etatu. Oznacza to zmiany planu lekcyjnego, odebranie godzin temu kto już je dostał, dość niemiłą atmosferę itd. Dyrekcja oczywiście jest zła i zdenerwowana. I teraz pytanie co może zrobić dyrekcja, czy może zrobić cokolwiek by pozbyć się takiej osoby? Czy to, że dostała te 9 godzin na czas nieokreślony oznacza że nie można jej "ruszyć" ? Dziękuje, pozdrawiam.