Postautor: magdak3 » 2011-11-19, 15:47
W mojej szkole procedura stanowi, że najpierw zawiadamiamy rodziców, potem pogotowie. Podkreśla się bez przerwy, ze nie ma od tego odstępstw, nie mamy prawa wezwać pogotowia bez wykonania najpierw telefonu do rodzica, bo tak stanowią przepisy prawa (jakie, nie wiem, nie dotarłam do nich). Czy to nie bzdura? W niektórych sytuacjach może i takie postępowanie jest zasadne, ale jeśli sytuacja byłaby bardzo poważna, krew się np. leje, liczą się nie tylko minuty czasem, a nawet sekundy to czy "tracenie" kilku minut na wykonanie telefonu do rodziców nie jest bzdurą? W moim przekonaniu najpierw wzywam pogotowie, a następnie, jak najszybciej powiadamiam rodziców. Te kilka minut może uratować życie. Dotychczas w swojej pracy nie spotkałam się z tak dramatyczna sytuacją, ale może ona wystąpić i co wtedy? Jako rodzic miałabym ogromne pretensje, że ktoś "stracił czas" na dzwonienie do mnie, a moje dziecko w ciągu tych kilku minut się np. wykrwawia (mówię o sytuacjach bardzo poważnych, ale moja szkolna procedura nie robi wyjątków). Co o tym myślicie?
Oczywiście, najfajniej byłoby gdyby jeden mógł dzwonić na pogotowie, drugi w tym samym czasie do rodzica, a trzeci udzielał natychmiastowej pomocy, ale nie zawsze w szkolnej rzeczywistości jest to możliwe.