W obecnym roku szkolnym mam ucznia w VI klasie, który od września planowo miałby iść do gimnazjum. Niestety nie radzi sobie z przedmiotem którego nauczam ze względy na to, że ma go konkretnie gdzieś. Otrzymuje regularnie oceny niedostateczne, nie poprawia ich, na lekcjach nie notuje, nie otwiera książek, a gdy już się nagada i naprzeszkadza w lekcji, potrafi się spakować (o ile jest rozpakowany) i wyjść z klasy.
Uczeń ten prawdopodobnie zostanie na drugi rok w tej samej klasie, gdyż go nie przepuszczę z powyższych powodów.
Sedno sprawy jednak polega na tym, że ogólnie w szkole w której uczę nie jest tolerowane zostawianie jedynkowiczów na drugi rok. Mówią, że za dużo z tym roboty i że lepiej ich "popchnąć" dalej <?>
Sam dyrektor powiedział mi że jeżeli zdecyduję się na niepromowanie ucznia do następnej klasy to BĘDĘ MIAŁA PROBLEM ale on co prawda będzie miał większy. Niemniej jednak zaniepokoiło mnie słowo :problem".
Czy to naprawdę aż taka skomplikowana, żmudna i męcząca procedura dla której lepiej "przepuścić" takiego jedynkowicza i totalnego `olewacza` ?