Zakaz przebywania osób obcych wpisany do statutu jest przede wszystkim niewykonalny. Przykład chociażby z tym listonoszem.
Natomiast chyba nie jest dużym problemem rozpoznać obce osoby w szkole (choćby po mowie ciała) i zapytać ich, w jakiej sprawie tu przybyli lub w czym można im pomóc? Taki obowiązek "legitymowania" powinien dotyczyć przede wszystkim woźnych, ale też nauczycieli i innych pracowników szkoły. Przede wszystkim ze względów grzecznościowych.
Natomiast sytuacja opisana w # 11 to zupełnie inna sprawa. Tam za przyzwoleniem dyrekcji na lekcje przychodzi dziecko niebędące uczniem tej szkoły.
Ja bym z tego nie robiła problemu, chyba że trudno byłoby mi utrzymać dyscyplinę w związku z gościem albo w inny sposób rozwalałoby mi to lekcję.
Proszę_pani pisze:Nie było żadnej rozmowy na ten temat, wyjaśnienia, nic - po prostu ni stąd, ni zowąd nagle w klasie zastałam nowego "ucznia", oczywiście niezapisanego w dzienniku ani w żadnych szkolnych dokumentach.
Zapytaj dyrektora, czy wpisać go na listę.
Proszę_pani pisze: Bez mojej zgody na moich lekcjach ma być ktoś obcy, mam odpowiadać za jego bezpieczeństwo
Za bezpieczeństwo odpowiada przecież dyrektor. Fakt, twoimi rękoma, ale przecież nic temu dziecku nie grozi, tak samo jak pozostałym uczniom?
Jeśli obecność tego dziecka jest dla ciebie problemem, to porozmawiaj z dyrektorem i powiedz mu o tym. Ewentualnie przeczekaj. Dwa tygodnie szybko miną.