Mam problem ze swoją dyrektorką. Mianowicie włazi do klasy podczas trwania lekcji, pod byle pretekstem, np. przynosi mi jakieś oferty szkoleń, konkursów itp. Zdarza się jej to dość często.
Widocznie ma za mało zajęć i jej się nudzi, albo wpada na takie kontrole czy czasem nie gram z uczniami w pokera zamiast prowadzić lekcje. Jest wkurzająca do tego stopnia, że często prosi nas nauczycieli na tzw. "rozmowy" dosłownie o pierdoły, ale te wezwania na rozmowy mają chyba mieć charakter nadania wysokiej rangi przed uczniami.
Jak się bronić przed tego typu praktykami?