Walentynki w szkole

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: haLayla » 2013-03-04, 18:41

Basso profondo pisze:
haLayla pisze:Niezależnie od tego, co było przyczyną śmierci tych osób
Ależ to jest właśnie kluczowa kwestia. Trzeba poznać prawdę.


Owszem, trzeba. Ale nawet jeżeli zwolennicy tezy o zamachu będą głośniej krzyczeli od zwolenników tezy o nieszczęśliwym wypadku, to będą bliżsi prawdy jedynie przez przypadek, o ile będą bliżsi niż ich oponenci.

Basso profondo pisze:
haLayla pisze:Moim zdaniem to odpowiednie organy są od prowadzenia postępowania w tej sprawie. Zamiast tego mamy festiwal ekspertów i znawców, zupełnie tak, jakby to postępowanie prowadziły media do spółki z niektórymi z polityków.
Masz pewnie na myśli polityków stojących za kłamstwami panów Millera i Laska, a z mediów to chyba manipulacje "Gazety Wyborczej" i osobiście redaktora Geberta w filmie National Geographic?


Tak się składa, że słucham argumentów zarówno jednej jak i drugiej strony. Faktem jest, że jedno stanowisko wydaje mi się bardziej prawdopodobne, niż drugie. Ale takie gdybanie to na zasadzie "prowadził ślepy kulawego". Jak sądzę, nie mamy dostępu nawet do połowy materiałów dostępnych organom państwowym, a potrafimy kategorycznie rozstrzygać takie spory. Chyba zatem coś jest nie tak?

Basso profondo pisze:Ten uprawniony organ natomiast, któremu tak ufasz, to pewnie prokuratura z licznymi zaniedbaniami natury procesowej (z zaniechaniem przeprowadzenia sekcji zwłok na czele) i kłamstwami na temat trotylu?


Myli się tylko ten, kto nic nie robi. Jeśli nie będziemy ufać organom państwa, nawet jeśli będą się one często myliły, to po co w ogóle nam państwo? Nie jest ono doskonałe, w wielu miejscach kuleje, ale chyba najwyższy czas odrzucić zasadę ograniczonego zaufania do państwa, którą, jak się zdaje, wynieśliśmy z PRL i zacząć budować społeczeństwo obywatelskie?

Basso profondo pisze:Powiedz rodzicom, że trzeba być ślepym, by nie dostrzec dzisiaj, po której stronie mamy do czynienia z matactwem i próbami ukrycia prawdy, a po której stronie z usiłowaniem tej prawdy dociekania.


Nie nam to oceniać. Ja wciąż czekam na wyniki prowadzonego śledztwa i ewentualny wyrok sądowy. Sam nie zdobyłbym się na tak kategoryczne wartościowanie rzeczywistości, przez sugerowanie, że jestem w posiadaniu czystej prawdy.
<3

Awatar użytkownika
monique_87
Posty: 56
Rejestracja: 2012-08-24, 14:00
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: monique_87 » 2013-03-04, 19:36

Basso profondo pisze:Tak. Odbierasz znaczenie tej prawdziwej, rodzinnej Wigilii. Która powinna być tą jedyną.


Od dłuższego czasu "przyglądam się" całej dyskusji i wreszcie postanowiłam zabrać głos. Nie dlatego, by pisać o sensie organizowania szkolnych Walentynek, ale po to, by zapytać Ciebie, Basso profondo, czy Ty aby na pewno, będąc dyrektorem szkoły, masz na uwadze wychowanie swoich uczniów? Czy choć przez chwilę nie przyszło Ci do głowy, że ta "klasowa Wigilia" może być jedyną okazją dla dzieci z rodzin niepełnych lub patologicznych do złożenia sobie życzeń, do spędzenia miłej atmosfery? W takim razie, sądząc po Twoich słowach, np. Wigilie organizowane dla osób bezdomnych, będących w potrzebie, też nie mają sensu, bo nie są prawdziwe i rodzinne? Pomyśl o tym, że do szkół (niezależnie od tego, czy są one masowe, integracyjne czy specjalne), uczęszczają także uczniowie, którzy nie mają szans na spędzenie rodzinnej (w Twoim mniemaniu jedynej, prawdziwej) Wigilii!
Nauczyciel widzi więcej niż tylko twarze dzieci – stara się zobaczyć ich dusze.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Walentynki w szkole

Postautor: Cytryn » 2013-03-05, 07:15

Zamiast organizować "wigilie pracownicze" i "klasowe" ze względu na tych, którzy są sierotami czy biedakami niemającymi możliwości przeżycia rodzinnej wigilii zaprośmy ich do siebie...Podobno każdy zostawia jedno wolne nakrycie przy stole. Może czas skorzystać z tego w praktyce? Otwórzmy serca i...domy dla tych biedaków, wystarczy rozejrzeć się wokół. Wigilie organizowane przez instytucje mają to do siebie, że i tak są oficjalne i niezbyt rodzinne.
Oczywiście, o wiele łatwiej nam, w większości podobno chrześcijanom zrzucać obowiązek okazywania miłości innym na organizacje i instytucje...jesteśmy taaacy dobrzy, ale tylko wtedy, jeśli to nas niewiele kosztuje( jakieś parę złotych co najwyżej i sumienie czyste, nie?)

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: vuem » 2013-03-05, 20:48

haLayla pisze:Ja tam lubię filozofów poczytać, czasem można spojrzeć na różne sprawy z innego punktu widzenia. Ale nie to chciałem. Tak z ciekawości, co byś zrobił, gdybyś w klasie miał ateistę? Albo świadka Jehowy? Wtedy organizacja wigilii klasowej mogłaby być cokolwiek... niestosowna :wink:


Nie jest to problemem.

Jehowiec, czy muzułmanin, ateista, czy buddysta, przecież my wszyscy potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem.

Innowiercy widzą, że czas Bożego Narodzenia sie zbliża, będą krótkie ferie, w czym problem?

Czy ktoś podczas takich spotkań zmusza do jakiejś celebry, kłaniania się temu, czy innemu Bogu?

nawet z kolędami nie ma problemu, zawsze może potem ten, czy ów zaśpiewac coś od siebie.

Takie podejście pogłębia moim zdaniem nietolerancję, Halaylo, nie powinno być tak, że jak muzułmanin widząc choinkę, czy katolik stając pod meczetem czuje palenie skóry jak diabeł polany wodą święconą.

haLayla pisze:To zależy. Jeżeli ta osoba chce obchodzić wigilię, to nie ma problemu. A jeśli nie chce? Zorganizowanie wigilii bez niego to wykluczanie jednej osoby, wręcz napiętnowanie jej. Z drugiej strony, nie można jej też zmusić do obchodzenia tego święta. Ta dyskusja mnie co prawda w małym stopniu dotyczy, bo do szkoły już nie chodzę, nauczycielem nie jestem i nie zostanę, ale interesuje mnie, jak taki problem by został w szkole rozwiązany.


I tu jest pies pogrzebany.

Mówiąc "wigilia klasowa" zaraz masz na myśli odprawienie mszy niemal, zmuszające innowiercę, czy ateistę na przyjęcie nowej wiary.

To naprawdę nie musi byc problem.

Basso profondo pisze:Nie odpowiada mi ten napastliwy sposób prowadzenia dyskusji, takie skakanie do oczu. Źle sobie radzisz z odmiennością poglądów.


Wbrew przeciwnie, bawi mnie to.

Brak odpowiedzi to książkowy przykład ucieczki przed problemem.

Najpierw "chlapniesz coś głupiego", nie jesteś wstanie bronić się przed argumentami, a duma nie pozwala przyznać się do błędu, więc najprościej się obrazić ;)

Twój wybór, nie widzę problemu w tym, że nie będziesz brał udziału w dyskusji, wolna wola.

Basso profondo pisze:Najważniejsze, że mierzą to samo drzewo ;)



Nawet w tak niezobowiązującej rozmowie nie potrafisz odmówić sobie jakies prztyczka w kierunku "zdrady narodowej".

Polityka Cie zeżre Basso, nie warto, daj sobie spokój. Polityka to nie życie, to nie codzienne życie, to matrix, układy, walka, nienawiść, pogarda itp.

Pozdrawiam:)

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Walentynki w szkole

Postautor: edzia » 2013-03-05, 22:15

Lydia pisze:27 katolików i jeden ateista. Wigilia klasowa w takim przypadku niestosowna? W czym to przeszkadza? Myślę, że byłoby to inspirujące doświadczenie.
Dla kogo? I czego inspirującego można wówczas doświadczyć?

koma pisze:oczywiscie, ze nie wyklucza. napisałam przecież (...) nie generalizuje, ale coś w tym jest...
Tak, napisałaś, napisałaś. Nie mogłaś się powstrzymać od tej osobistej wycieczki, czy też wolałaś to zamiast dyskusji na argumenty?

haLayla pisze:edzia napisał/a:
haLayla napisał/a:
Naprawdę? Nie ma większych problemów w tym kraju, niż jakaś brzoza? Jeśli chcesz, mogę ci wymienić bardziej palące problemy do rozwiązania. Dla przykładu ubóstwo dzieci, bezdomność czy chory system ochrony zdrowia.
A co stoi na przeszkodzie, by rozmawiać i o brzozie, i o chorym systemie ochrony zdrowia, i o bezdomności równolegle?
Nie byłoby to takie złe, gdyby tak faktycznie się działo. Ale tak się nie dzieje.
No ale jakby wymigujesz się od odpowiedzi. Dlaczego sądzisz, że tak się nie dzieje? Napisałeś, że niby za dużo rozmawiamy (czy tu na forum, czy w ogóle w Polsce?) o Smoleńsku (nieistotne), a za mało o bezdomności czy chorym systemie ochrony zdrowia (istotne). A może jest tak, że dla niektórych istotny jest Smoleńsk, a mniej istotna służba zdrowia? A może po prostu ktoś nie zna się na uzdrawianiu służby zdrowia, więc o tym nie gawędzi? A może to nie miejsce na rozmowy o bezdomności? Czemu nie można rozmawiać do woli o tym, o czym ktoś naprawdę potrzebuje rozmawiać?

haLayla pisze:Ale zmarłym życia nie da się już przywrócić. Należy o nich pamiętać, czcić ich pamięć w sercu i przekazywać tę pamięć dzieciom. Ale to wszystko, co możemy dla nich zrobić.
Nieprawda, że to wszystko, co możemy dla nich zrobić. Możemy za nich poszukać wyjaśnienia, dlaczego tak się stało, możemy znaleźć i osądzić winnych, żądać zadośćuczynienia, szukać prawdy, przekazywać później tę prawdę następnym pokoleniom. To bardzo naturalne i zwyczajne, a jednocześnie bardzo silne pragnienie ludzie, by znaleźć odpowiedź na pytanie "Dlaczego?". I nie mówię tego jedynie w kontekście tragedii smoleńskiej. Mówię ogólnie. Wierzysz mi?

haLayla pisze:Niezależnie od tego, czy miał miejsce zamach, czy nieszczęśliwy wypadek - orzec o tym kategorycznie może tylko uprawniony organ. I ja na takie orzeczenie właśnie czekam.
Tak się składa, że orzeczenia uprawnionych organów są niespójne, a nawet sprzeczne ze sobą, a nowe fakty podważają poważnie te "orzeczenia". Masz nadal zaufanie do tego uprawnionego organu?

I przyjrzyj się jeszcze naszej historii - czy naszą historię kształtowały jedynie "uprawnione organy"?

vuem pisze:Nawet w tak niezobowiązującej rozmowie nie potrafisz odmówić sobie jakies prztyczka w kierunku "zdrady narodowej".
Zdaje się, że tu koma zaczęła? ;)

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Walentynki w szkole

Postautor: koma » 2013-03-05, 22:36

edzia pisze:Zdaje się, że tu koma zaczęła?

edziu, wchodzisz do dyskusji, gdy właściwie wszystko, co merytoryczne - basso pytał o cel wychowawczy walentynek - juz było...
wróć więc do początku rozmowy, w której nie brałaś udziału, a dowiesz się, kto zaczął politycznie mówić :lol:

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Walentynki w szkole

Postautor: edzia » 2013-03-05, 22:39

W #109 wrzuciłaś o brzozie...

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Walentynki w szkole

Postautor: koma » 2013-03-05, 23:08

edzia pisze:W #109 wrzuciłaś o brzozie...

przed 109 było 108 postów - idź czytaj i przestań się czepiać.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Walentynki w szkole

Postautor: edzia » 2013-03-05, 23:10

W którym z tych 108 było coś o Smoleńsku?

Lydia
Posty: 88
Rejestracja: 2011-11-06, 19:56
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: Lydia » 2013-03-05, 23:24

edzia pisze:
Lydia pisze:27 katolików i jeden ateista. Wigilia klasowa w takim przypadku niestosowna? W czym to przeszkadza? Myślę, że byłoby to inspirujące doświadczenie.
Dla kogo? I czego inspirującego można wówczas doświadczyć?

Dla wszystkich. Przede wszystkim nie dać się "zabetonować" i nie robić problemu tam, gdzie go nie ma.
Pozdrawiam,
mamuśka Lydia :D

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Walentynki w szkole

Postautor: edzia » 2013-03-06, 08:59

Lydia pisze:Dla wszystkich. Przede wszystkim nie dać się "zabetonować" i nie robić problemu tam, gdzie go nie ma.
Czyli czego inspirującego można doświadczyć?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: vuem » 2013-03-06, 11:43

Basso profondo pisze:Otóż każde moje zdanie, każdą myśl przekręcasz (nie dotyczy to tylko tego wątku)


Może to nie jest kwestia mojego przekręcania, a sposobu wypowiedzi, czy po prostu treści, które przejkazujesz?

No bo jak "niewłaściwie" mam zrozumieć to, że krzywde dzieciom robię, tradycji i rodzinie, bo klasowa wigilię organizuję? A za argument służy przykad, że w klasie u Twojego dziecka żarli pizze i tyle.
To co tam się działo jest wyznacznikiem wszystkich szkół w Polsce?
Jak mam rozumieć źle, skoro nie przyjmujesz do wiadomości oświadczeń, że nic nie jest promowane, żadna "dojrzała miłość", a po prostu pozwala sie na wymianę miłych słów ... mógłbym mnożyć przykłady.

To bardzo brzmi jak słowa człowieka, który opiera swe twierdzenia na teorii, wyobrażeniach , a nie doświadczeniach nauczyciela.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: vuem » 2013-03-06, 12:01

edzia pisze:Czyli czego inspirującego można doświadczyć?


Edziu, walory poznawcze - zderzenie kultur, możliwość pokazania swoich zwyczajów dotyczących tego samego czasu lub analogicznych świąt, poznajemy obyczaje innych ludzi.

Tolerancja i pozytywny stosunek do odmienności, by nie było takich sytuacji jak w gdzieś tam w szkołach np. UK, gdzie ubrana choinka obraża uczucia religijne jednych, a burka na głowie, czy inne elementy obyczaju u drugich. By dzieci uczyły się współżycia w społeczeństwie o odmiennej kulturze, przekonaniach i wierzeniach.
By nie patrzyły na siebie negatywnie przez pryzmat odmiennej wiary, czy pochodzenia.

Takie spotkanie nie jest katechezą, to nie jest - jak sugerował Basso - celebra, którą tak nieformalne spotkanie dezawuuje.
To nie kwestia dogmatu religijnego, a wykorzystania tego ostatniego dnia przed świętami do wspólnego spotkania.

To nie indoktrynacja, przecież, gdy dzieci są na wakacjach, to z zaciekawieniem słuchają śpiewów imama, czy innego duchownego bez nerwowego robienia znaku krzyża i czmychania, jakby zobaczyły sztana ;)

Oczywiście nie jest to "tak ważny element programu nauczania", ale to ziarnko, które buduje, czy kształtuje młodego człowieka i uważam, że powinno być to oczywiste, nasze zadania jest znacznie szersze niż "do książek smarkacze", a i bezwzględnie szkoła powinna wspomagać rodziców w wychowaniu, nie jest ono bezwzględna domeną rodziców. Oni sami tego oczekują.
To, co pozostawiamy im, moim zdaniem, to sprawy wrażliwe i bardzo intymne, a propagowanie tolerancji i pozytywnych stosunków pełnych szacunku między ludźmi do nich nie należy.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Walentynki w szkole

Postautor: edzia » 2013-03-06, 13:28

vuem pisze:By dzieci uczyły się współżycia w społeczeństwie o odmiennej kulturze, przekonaniach i wierzeniach.
By nie patrzyły na siebie negatywnie przez pryzmat odmiennej wiary, czy pochodzenia.
Mimo wszystko uważam, że klasowa wigilia nie jest dobrą okazją do uczenia tego. To już sprawa samego ucznia i jego rodziców. Jeśli taki uczeń chce uczestniczyć w klasowej wigilii, to - pomijając w ogóle sensowność jej organizowania, o czym wyżej pisałam - nie ma problemu. Ale jeśli nie chce?

Poza tym, jeśli na co dzień pozostali uczniowie robią być może temu uczniowi różne przytyki odnośnie innej wiary, to uważam, że wigilia jest absolutnie złym pomysłem, by akurat wtedy uczyć klasę tej właściwej tolerancji dla innej religii. To nie ten czas.

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Walentynki w szkole

Postautor: koma » 2013-03-06, 14:04

brawo, vuem, tak właśnie!

jaki czas, edziu, jest tym dobrym czasem na uczenie tolerancji?

a może to tolerancja dla inności religijnej jest be? :roll:


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron