edzia pisze:Mimo wszystko uważam, że klasowa wigilia nie jest dobrą okazją do uczenia tego. To już sprawa samego ucznia i jego rodziców. Jeśli taki uczeń chce uczestniczyć w klasowej wigilii, to - pomijając w ogóle sensowność jej organizowania, o czym wyżej pisałam - nie ma problemu. Ale jeśli nie chce?
A jeżeli nie chce uczestniczyć w żadnych spotkaniach klasowych to mamy go pozostawić w spokoju?
Nie ma ochoty się integrować, budowac dobrych relacji z kolegami, to niechaj tego nie robi, bo ma do tego prawo?
oczywiście, że będę zachęcał, bo to ważne.
Dlaczego miałby nie mieć ochoty na spotkanie z kolegami? Tylko w gre wchodzą kłopoty z odnalezieniem się w grupie rówieśniczej i dotyczą wszelkich kontaktów, nie istotne, czy to klasowa wigilia, czy wypad do kina.
Z sytuacjami, gdy uczeń najprawdopodobniej nie miał ochoty na takie spotkanie - tzn. nie wyartykułował tego, ale tak podejrzewam - spotykam się niezmiernie rzadko.
To sporadyczne sytuacje, raz na kilka lat może. raz na "cykl wychowawczy".
Podczas takich spotkań nie ma mowy o religijności, tylko zwyczaje, a mam do czynienia z uczniami z rodzin ateistycznych lub nie kultywujących wiary chyba częściej niz średnia krajowa liczy.
edzia pisze:Poza tym, jeśli na co dzień pozostali uczniowie robią być może temu uczniowi różne przytyki odnośnie innej wiary, to uważam, że wigilia jest absolutnie złym pomysłem, by akurat wtedy uczyć klasę tej właściwej tolerancji dla innej religii. To nie ten czas.
Tak samo dobry, a nawet lepszy, bo odbywający się w atmosferze lekkiej, radosnej, praktycznie zabawowej.
Znacznie lepszy niż lekcja wychowawcza na której miałbym prowadzić poważne dyskusje o ich niegodnym zachowaniu, czy nie daj Boże po prostu - wzorem tutejszych niektórych sugestii - kategorycznie zabronić i kropka.
Cały czas traktujesz to spotkanie z wielkim namaszczeniem i dodajesz niepotrzebnego splendoru, powagi i delikatności wynikającej z wiary i przekonań religijnych.
Basso profondo pisze:Właśnie to jest ta Twoja maniera, o której pisałem Wypaczasz sens wypowiedzi rozmówcy. Ja zaproszenia do takiego "tańca" nie przyjmuję - jestem zajęty.
Basso, przecież to Towje słowa, więc do kogo masz pretensje.
OK, nie użyłeś słowa krzywda, a jedynie:
Organizujesz klasowe wigilie, by banalizować Święto Narodzenia Pańskiego i osłabiać rolę rodziców jako pierwszych wychowawców swoich dzieci. Nie żyj złudzeniami, że po to, by wpajać w ten sposób tradycję.
czy nadal spłycam problem?
Wypaczam komentując, że to bzdura totalna, gdy ponoć nauczyciel pisze, że osłabiam rolę rodziców, gdy organizuję wigilie klasową?
Nie skomentowałeś moich argumentów, które na tą rewelacje przedstawiłem.
Ograniczasz się do ciągłego lamentowania jakiż to vuem jest podły. To napisz kontr-argument ... o ile go masz i przestań ciągle powtarzać, że nie będziesz dyskutować.
Jeśli taka jest Twoja decyzja, to po prostu przestań pisać.
Zawsze piszę co myślę, bez emocji, bez chęci walki.
Dlatego z czystym sumieniem powtarzam. Uważam, że to co napisałeś o:
1. Walentynkowym propagowaniu "niedojrzałej miłości, bez odpowiedzialności, zamiast małżeńskiej, wiernej - bo ona jest cielęca.
2. Sprzeczności "tych wartości" z tymi, które ma polska szkoła propagować - bo polska szkoła powinna propagować przyjaźń, pozytywny stosunek do ludiz i podkreślanie i artykułowanie tego, że sie ich lubi.
3. Afirmacji szkolnej miłości - bo nikt tych liścików nie czyta na głos.
4. Że szkoła powinna sie od tego trzymać z daleka - no bo jak traktować WDŻ, czy część programu wychowawczego dot. stosunków międzyludzkich.
5. Reklamowaniu dziecięcych miłości.
6. Jakimże złem jest "okazywanie miłości przez dzieci".
7. Zachęcaniu dzieci "do miłostek" (SIC!)
8. "Dzieci do książek, a nie do miłości!"
9. "Nakazywaniu 5-letniemu dziecku biegania z kartkami"
10. Dzień zakochanych nie jest dla dzieci. ( może nie wiesz, ale nasi uczniowie maja od 6 do 19 lat
11. Że nie jest to inicjatywa ucznió, a nauczycieli.
... dawno tylu bezsensownych i nieuprawnionych stwierdzeń nie czytałem. Przedstawiłem swoje argumenty, Ty je zignorowałeś.
Utyskujesz jakim jestem draniem, ale chyba po prostu Tobie ich brak.
... no i ostatni cytat:
Pocieszające to, że moja prawda mocniejsza
Ty naprawie jesteś gotów dyskutować? Myslę, że masz dogmat i nie oczekujesz dyskusji, a jedynie potwierdzenia, że Basso Wielki I napisał Prawde Objawioną.
Wielokrotnie pisałeś ciekawie i mądrze.
Tym razem dałeś plamę ... plamisko raczej.
Odejdź z polityki i urzędowania to może jeszcze uratujesz swoją nauczycielską tożsamość ... o ile Ci na tym zależy.
Pozdrawiam:)
P.S. Chętnie wrócę do dyskusji, rzeczowej, takiej, gdzie moja odpowiedź nie będzie ignorowana, a nie kontrowana oskarżeniami o maniery i inne bzdety.
Jeśli Twoje deklaracje kilkukrotne zresztą są poważne, to w takim razie OVER.