Walentynki w szkole

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: vuem » 2013-03-13, 14:11

haLayla pisze:Dalej nie rozumiesz o czym pisze, a w dodatku wyciągasz dziwne wnioski. Przedstawię sprawę jasno, ostatni raz. Jeden z uczni nie uczestniczy w wigilii klasowej, z powodów światopoglądów. Jak rozwiązujesz ten problem?


Wigilia klasowa, która organizuję, przebiega tak, że nie może być nazwana spotkaniem kościelnym, mszą, rekolekcjami, wspólna modlitwą, ceremonią, wyznaniem wiary itd.

Tak więc jedyny przypadek jaki mogę założyć, to taki, że rodzice lub sam uczeń reaguje jak byk na płachtę słysząc, że przed świętami organizujemy "klasowa wigilię".

Wyjaśniam, zachęcam.

Musiałem to zrobić tylko raz, tzn. odpowiedzieć na pytanie rodzica "czy dziecko nie będzie się czuło niekomfortowo, skoro nie jest z rodziny katolickiej. Krótkie wyjaśnienia wystarczyły.

Problem "obrazy uczuć religijnych" nie istnieje w przypadku dekoracji (sławetna choinka, czy inne elementy ozdobne), nie istniej w przypadku nazwy spotkania (to tylko semantyka).

Dziecko tak samo czuje się podczas tego spotkania, jak i każdego dnia, gdy idzie na etykę zamiast na religię, gdy inni idą na rekolekcje, gdy opowiadamy o spędzaniu świąt, czy niedziel, gdy wspólny wyjazd obejmuje zwiedzanie starego kościoła, a kilkoro z uczniów ma ochotę się pomodlić ... czy jak to się raz zdarzyło, gdy uczestniczyliśmy wszyscy w pogrzebie, kościelnym ma się rozumieć.

Co bym zrobi, gdyby jednak ktoś się uparł i pomimo tłumaczenia z mojej strony, że nie ma o co się martwić, oczywiście uszanowałbym decyzję o nie przychodzeniu do szkoły.
Po prostu - nie i koniec, bo to urąga ich przekonaniom - to nazywam niedorzecznością - to trudno.
Przecież nie odwołam czegoś, czego oczekuje 99% klasy.

haLayla pisze:Tylko nie pisz znowu o atmosferze, czy o niedorzeczności ludzkich poglądów.


Ale właśnie nie mogę rozważać takiej sytuacji ignorując te elementy, bo to by oznaczało bezosobowe, teoretyczne traktowanie czegoś, co dla mnie jest doświadczeniem bardzo personalnym i konkretnym.

Jeśli chcesz takiego "książkowego" suchego jak krótka definicja wytłumaczenia, to oczywiście, żadne dziecko nie może być zmuszane do stosowania praktyk religijnych wbrew swoje, czy rodziców woli.

Tyle, że to nie ma zastosowania w sytuacji, która opisuję.

Tak więc po raz ostatni tłumaczę ;)

Moja wigilia klasowa nie jest utożsamiana z obrzędem religijnym. Stąd nie powoduje sprzeczności ze światopoglądem dziecka, czy jego rodziny.

Kolęda? Jeśli chcą, śpiewają - wspomniany wcześniej uczeń nawet się uśmiechał, nie uciekł.
Opłatek - jeśli ktoś chce. Mam uczniów z rodzin ateistycznych, nie widza w tym problemu. Jeden nie użył, złożył życzenia, inny użył, jakoś go nie palił.
Wystrój? klasy? wszyscy biorą udział w jego zorganizowaniu, tak jak wszyscy np. na plastykę, czy informatykę mogą świąteczna kartkę przygotować.

Nie ma problemu ... rozumiesz? ;)

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: vuem » 2013-03-13, 14:14

Basiek70 pisze:I niesłusznie atakujesz, bo akurat nie z Tobą się nie zgadzam w tej kwestii.


Nie atakuję drogi Baśku, tylko się dziwię ;)

Bez względu na to, czy napisałem coś w tym wątku, czy nie, czy się zgadzam z kimś, czy nie, to bardzo by mnie zdziwiło, gdybym skwitował "bicie piany i tyle" ...
... w kontekście Twojego udziału w dyskusji, to nawet samokrytyka ;)

Pozdrawiam:)

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Walentynki w szkole

Postautor: haLayla » 2013-03-13, 16:09

vuem pisze:Nie ma problemu ... rozumiesz? ;)


Paniał.
<3


Wróć do „Szkolna codzienność”