filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

lenka86
Posty: 12
Rejestracja: 2010-07-15, 12:38
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: mazowieckie

filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

Postautor: lenka86 » 2016-04-17, 14:21

dawno mnie tu nie było, dzień dobry :)

wiadomo, że nauczyciel na etacie powinien pracować 40 godzin w tygodniu; czyli 18 godzin dydaktycznych plus 1-2 KNki a reszta czasu w ramach tych 40 godzin to przygotowanie do lekcji, rady itp. itd.

a jeżeli ja mam 1,5 etatu (26 plus 3 inne zajęcia dydaktyczne, łącznie 29) to nadal powinnam pracować w ramach tych 40 godzin czy proporcjonalnie 60 h w tygodniu czyli średnio 12 godzin zegarowych na dzień zamiast tych 8 h w ramach 40 h?

ustaliłam (sobie prywatnie), że nie pracuję więcej niż 40 h w tygodniu, ale czy prawnie? ;)

może zerknę do swojej umowy.. ;)

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

Postautor: dushka » 2016-04-17, 22:01

40.
Masz 29h dydaktycznych po prostu.

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

Postautor: koma » 2016-04-17, 23:53

lenko, to niezupełnie tak...
Przepis mówi, że czas pracy nauczyciela, pracującego w pełnym wymiarze, nie powinien przekroczyć 40 godzin (a nie, że musi pracować 40 godzin).
18 + 2 + pozostałe godziny na wywiadówki, rady i do własnego zagospodarowania.
Jeżeli masz półtora etatu, to wiadomo, że Twój czas pracy rzeczywisty odpowiednio sie wydłuży, bo masz więcej tych wszystkich pozostalych zadań (więcej klas/uczniów/konsultacji/klasówek/...)

lenka86
Posty: 12
Rejestracja: 2010-07-15, 12:38
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

Postautor: lenka86 » 2016-04-18, 17:13

dzięki za odpowiedzi :)

po kryzysie, który miałam, ustaliłam dla swojego zdrowia psychicznego i fizycznego, że nie pracuję więcej niż 40 h.

Lubię też być fair w stosunku do przepisów i zasad, stąd moje pytanie czy prawnie. :)

Rozumiem, że tak.

Ale na pewno nie będę przekraczać tych 40 godzin, nawet jeżeli mam 1,5 etatu jeżeli nie jest to ode mnie formalnie wymagane - taka egoistka się ze mnie zrobiła ;)

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: filozoficzno-prawne pytanie - godziny pracy nauczyciela

Postautor: Łosoś » 2016-04-25, 07:17

Ale w sumie to jest naprawdę dobre pytanie.
Jeśli nauczyciel pracuje 40 godzin w tygodniu (słyszę o tym cały czas), to faktycznie jest to 18 godzin lekcyjnych + dwie (jedna) karcianki oraz...22 pozostałe godziny! Zatem jeśli ktoś ma więcej godzin lekcyjnych, teoretycznie powinien pracować więcej niż 40 godzin. Bo to po prostu niesprawiedliwe- przecież więcej zarabia. Oczywiście wiem, ze to absurd, nikt by tyle nie wytrzymał, ale to pytanie obnaża absurd "40 godzinnego tygodnia pracy nauczyciela" i absurd nowego zapisu "karcianych"- gdzie w ramach owych "40 godzin" dyrektor ma prawo dołożyć ci jeszcze 22 godziny W SZKOLE Z DZIEĆMI, jeśli masz...etat. A jeśli masz więcej, niż etat? 28 godzin więcej? 30 godzin więcej....? A może dobijmy łącznie do 80...?


Dopóki zawodu nauczyciela się nie szanuje, dopóty mamy takie nonsensy. Jedna lekcja to wielki wysiłek, o wiele większy (z całym szacunkiem), niż jedna godzina w urzędzie czy aptece powiedzmy. Przygotowanie się do lekcji i inne prace związane ze szkołą (każdy z nas wie, że jest tego całe mnóstwo) zajmuje w domu bardzo dużo czasu. Do tego ciągły stres- hospitacje, egzaminy (staże), ciągłe przymusowe szkolenia , kursy i podyplomówki (często płatne z własnej kieszeni). Uważam, że POWINNI SIĘ OD NAS ODCZEPIĆ z tym "40 godzinnym tygodniem pracy". Nie da się tego tak dokładnie wyliczyć. Poza tym w urzędzie czy w innym miejscu pracy NIKT PRZEBYWAJĄC 8 GODZIN NA TERENIE ZAKŁADU NIE PRACUJE W KAŻDEJ MINUCIE i jakoś nikt się tego nie czepia (nie piszę o biednych ludziach pracujących przy taśmie). Obserwowałam kiedyś z okna, jak pracownicy dach naprawiali. Co 15 minut robili sobie przerwę, leżeli sobie na dachu albo palili papierosy! Obserwowałam kiedyś urzędników czekając na coś w urzędzie- mieli czas na prywatne pogawędki, rozmowy telefoniczne (również prywatne) i raczej nie śpieszyli się z obsługiwaniem klientów! A kiedy czekałam w kolejce do lekarza (prawie godzinę, zanim mnie wpuszczono do gabinetu), to przez cienkie drzwi słyszałam radosną rozmowę pielęgniarek przez ową godzinę w oczekiwaniu na lekarza- również prywatną! Kiedy ja przychodzę do pracy i mam 6-7 lekcji, nie mam czasu na nic, nawet do toalety pójść, na lekcji 100% uwagi, oczy dookoła głowy, przeciążone struny głosowe, na dyżurach hałas albo spóźnieni rodzice, którzy akurat teraz chca rozmawiać o dziecku, bo na wywiadówkę nie mogli przyjść albo sterczę przy kserokopiarce i drukuję jakieś testy i tak w kółko. Kiedy kończę, nie mam siły mówić ani myśleć, a tu jeszcze w domu trzeba popracować.
Szkoda, że tak ŹLE TRAKTUJE SIĘ NAUCZYCIELI I TAK BARDZO NIE DOCENIA ICH PRACY.


Wróć do „Szkolna codzienność”