Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Nosferata
Posty: 257
Rejestracja: 2006-02-23, 19:33
Przedmiot: Inne

jak sie uchronić od rutyny ...

Postautor: Nosferata » 2006-04-14, 11:28

no właśnie ....jak nie zatracić tej frajdy, tych emocji które towarzyszą młodemu nauczycielowi , jak to zrobić by zawsze mieć worek pełen pomysłówe, by nieustannie inspirować dzieci....

jake pomysły :)

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: akinomka » 2006-04-14, 14:42

Trudno uciec od rutyny i pewnego rodzaju wypalenia. Chyba każdy nauczyciel przechodzi podczas roku szkolnego okresy takiego kryzysu. Wydaje mi się, że aby temu zapobiec, warto wprowadzać na lekcji różne metody aktywizujące, bez obaw, że coś się nie powiedzie. Dzieci są niesłychanie kreatywne, jeszcze bardziej niż my i potrafią zaskoczyć swoją pomysłowością i rozwiązaniami. Trzeba im tylko wskazać drogę.

Proponuję więc mniej nauczyciela na lekcji (oczywiście nie mam na myśli siedzenia za biurkiem, czytania gazetki itd.). Chodzi mi o to aby wprowadzić na lekcji różne formy pracy, tak aby uczeń mógł przeżywać to o czym się uczy, nie tylko czytanie i odpowiadanie, ale warto np. zamienić klasę w różne miejsca. Uczniowie zapomnieliby gdzie się znajdują i przeżywali za każdym razem coś nowego (np. zamienić klasę w muzeum, kawiarnię itd.).

Tu są ciekawie opisane metody aktywizujące:
http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/4303/
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
Nosferata
Posty: 257
Rejestracja: 2006-02-23, 19:33
Przedmiot: Inne

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: Nosferata » 2006-04-14, 15:19

o chyba prawda...czasmi powtarzam ,że nauczycielstwo daje wieczną młodosć ....bo chcąc byc naprawde dobrym musimy prymowac te impulsiki od dzieci , zarazać sie ich krestywnoscią , nadązać i próbować zrozumieć ich poglad na świat, szkołe na ich samych...

a co do metod ...ciekawe efekty przynosi pewnie tez drama ...choć nie wiem czy gimnazjalisci zechcą w takiej formie uczestniczyć....:):):):) czasm pewnie bywają oporni :)

ale w wypadku historii odgrywanie scen historycznych, wcielanie sie w postacie czyni tę historię zywszą, bliższą im - wtedy jest nie tylko przedmotem, jest przeżywana :) :):):


Jest mi strsasznie miło, że odwiedzasz Belfrownie :) :)

Awatar użytkownika
silnia
Posty: 42
Rejestracja: 2006-08-14, 21:48

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: silnia » 2006-08-14, 22:15

Myślą przewodnią jest "NIE ZAPALI TWÓRCZO TEN-KTO SAM NIE PŁONIE".Żródłem wewnętrznego "chce mi się chcieć" jest ciągła lektura materiałów metodycznych,aktywny i twórczy udział w konferencjach.itd(peritus)

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: dushka » 2006-08-15, 12:23

Aktywny i twórczy udział w konferencjach, powiadasz...Wiem, ze istnieją takie konferencje, na które można chodzić z przyjemnością. Gdy słucham opowieści koleżanek - anglistek, to z zazdrości robię się sina :mad: Dlaczego? Otóz konferencje z zakresu nauczania zintegrowanego, jak też specjalnego czy integracji, wołają o pomstę do nieba. I nie ma znaczenia, kto je organizuje - były WOM czy wydawnictwa. Jeden wielki chaos na nich panuje, a myślą przewodnią jest przeważnie zareklamowanie nowego podrecznika. Dodam tylko, że za wiele z tych konferencji trzeba zapłacic, a nie widze powodu, dla którego miałąbym wydawać pieniądze na coś, co jest źle zrobione :roll:

Natomiast namiętnie przegrzebuję Internet w poszukiwaniu nowych rozwiązań :mrgreen: Zresztą, wydaje mi się, że człowiek pracujący w szkole integracyjnej niejako jest zmuszony do zwiększonej aktywności twórczej, z uwagi na niepełnosprawności uczniów, nierzadko umysłowe...

Wiaomo - pracę ułatwiają lub utrudniają dzieci. Te chętne, twórcze, otwarte same nieraz podsuwają pomysł :)

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: akinomka » 2006-10-09, 21:42

Będąc na stażu w roku poprzednim czytałam książkę "Stres w zawodzie nauczyciela", która uświadomiła mi, że każdy nauczyciel podlega temu stanowi. Można jednak temu przeciwdziałać, stosując się do pewnych zasad. Np. robić systematyczne porządki w materiałach, dokładnie wyznaczyć czas na obowiązki zawodowe, domowe i swoje pasje; wstawać wcześniej i nie śpieszyć się do pracy.


Jakie Wy macie sposoby na przeciwdziałanie tzw. wypaleniu zawodowemu?

Przyznam się, że rok poprzedni był dla mnie rokiem pełnym wyzwań i robiłam wiele aby sprostać obowiązkom. Oprócz tego chciałam robić coś więcej, działać, tworzyć... Nie trafiłam jednak na podatny grunt. Teraz jestem w innej szkole, grunt jest, ale we mnie już nie ma tego zapału :roll:

Tak się zastanawiam czy jest szansa, że to tylko chwilowe uczucia, czy też zrażenie się na początku pracy zawodowej będzie rzutowało na cały jej przebieg?
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 157
Rejestracja: 2006-08-14, 21:36

KTO CO potrafi utrzymać wewnętrzny zapał do pracy twórczej ?

Postautor: Piotr » 2006-10-09, 22:52

Jestem osobą , która mimo przejścia na emeryturę , dalej jest pełna zapału do prezentowania matematyki i statystyki na poziomie od szkoły podstawowej do studiów wyższych. Skąd ten ciągły tręd do bycia "w gotowości metodycznej oraz merytorycznej" ????Jestem przekonany , że ciągłe poznawanie dydaktyki przedmiotu , że ciągłe obcowanie z problemami uczniów chcących zgłębić tajniki tych dwóch dziedzin i ciągła troska o pozyskanie osób , które były oziębłe w stosunku do moich metodycznych poczynań - były żródłem mego twórczego nastawienia. Każdy typ ucznia swym zachowaniem "kierował " mnie w stronę biblioteki : psychologia , filozofia , pedagogika . Stąd owe kilkakrotnie podjęte i skończone studia podyplomowe , stąd kilkakrotnie organizowane spotkania z pracownikami naukowymi - spotkania dla młodzieży i nauczycieli , stąd aktywny udział w konferencjach meyodycznych , stąd wycieczki z młodzieżą do środowisk uczelnianych ( z pracownikami naukowymi) , stąd udział z młodzieżą w konkursach krajowych , stąd zapraszanie do placówki autorów podręczników matematyki lub statystyki ,stąd moje konkursy w najbliższej okolicy . Czynnie pracowałem w kilku towarzystwach naukowych . Moje motto : "JEŻELI UCZEŃ MA KŁOPOTY Z MATEMATYKĄ , TO JEST W TYM MÓJ UDZIAŁ - JAKI (?)" . Jeżeli uczeń odnosi sukcesy , to moim zadaniemjest : [1] nie przeszkadzać , [2] pomagać przy każdym sygnale z jego strony , [3] starać się sprostac jego prośbie . DO DZIŚ : (A) czuję niedosyt w zakresie poznawania naukowych opracowań z dydaktyki matematyki i dydaktyki statystyki - choć na bieżąco śledzę obie , (B) "trenuję" - dzień bez rozwiązanych kilku zadań (rozpiętość programowa - jak wyżej ) uważam za dzień stracony (i wówczs ubolewam ) . Opracowywałem "SWOJE" metody i środki dydaktyczne , które konsultowałem w środowiskach akademickich - to stanowiło zachętę do nowego działania . Każdy uczeń powodował u mnie pytania , a w następstwie tego ja szukałem przyczyn i w literaturze szukałem odpowiedzi , rady i pomocy .Piotr.

Awatar użytkownika
silnia
Posty: 42
Rejestracja: 2006-08-14, 21:48

Uczeń dobry - dopinguje , uczeń słaby - mobilizuje , inny ..

Postautor: silnia » 2006-10-09, 23:21

Dla dobrych i pracowitych uczniów przygotowywałem zadania ciekawe z różnych konkursów = zbierałem zbiory zadań konkursowych , ustalałem taryfikator . Dla najsłabszych opracowywałem metodykę do danego działu , wzorcowe rozwiązania , opis stopni trudności - kserowałem zadania , ustalałem sposób zaliczania ( z próbą zaliczania przedterminowego - bez konsekwencji oceny najniższej) . NIE SZUKAŁEM I NIE OCZEKIWAŁEM OKLASKÓW ; GRUNTEM TEJ MOJEJ PRACY BYŁ ZESPÓŁ KLASOWY I KONRETNY DZIAŁ PROGRAMOWY I JEGO TEMAT. (Autorka spaliła się tak szybko jak sportowiec. Czy krótkie trzyletnie cykle pracy z daną klasą chronią przed tym zjawiskiem? ) . silnia. :lol:

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: dushka » 2006-10-10, 06:32

silnia pisze:Czy krótkie trzyletnie cykle pracy z daną klasą chronią przed tym zjawiskiem? ) . silnia. :lol:


Powiem tak: w mojej szkole mogę przejść jako oligowiec-wychowawca dalej, tj. po 3 klasie iść z obecna klasą do klas 4-6, a jeśli bedę miała uprawnienia do nauczania jakiegoś przedmiotu poza nauczaniem zintegrowanym, mogę "ciągnać" daną klase aż do konca gimnazjum. Nie wiem, jak sprawa wygląda w szkołach pogimnazjalnych, gdyż na dzień dzisiejszy nie znam tego typu szkoły integracyjnej.

W moim środowisku mało kto chce isć z dana klasą dalej. Jeśli tylko jest taka mozliwość, dziewczyny wracają uczyć nowe klasy, nowe pierwszaki. A ja wbrew wszytkim zdecydowana jestem "zdać do klasy czwartej" ;) Lubię moją klasę, lubię bardzo tez tę grupę integracyjna. Wiem, jak z nimi pracować, kiedy pocieszyć, a kiedy zganić, wiem, jak rozmawiać z danym rodzicem, wiem, czego mogę się spodziewac po dzieciach...Poza tym, mam dosć specyficzne dieci w grupie integracyjnej, i podejrzewam, iż wśród niektórych przedmiotowcw bede musiała stoczyć boje, by tym dzieciom nie działa się krzywda edukacyjna - do nich trzeba naprawde specyficznie podchodzić w zakresie materiału i sposobie przekazywania wiedzy, jak też traktowania ich. Tak wiec nie chciałąbym, by poszły w rece jakiejś słabej kobietki czy nerwowej nauczycielki ;)

Na razie nie czuję wypalenia nauczaniem - może tylko przygnebienie atmosferą w pracy. Ale z tym sobie poradzę :)

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: akinomka » 2006-10-10, 07:49

Tak sobie pomyślałam, Piotrze, że zapał można często odzyskać w dzieleniu się doświadczeniami. Bardzo lubię słuchać takich aktywnych nauczycieli jak Ty, bo odzyskuję siły i wiarę, że można być spełnionym nauczycielem :razz: Dzięki wielkie!

Moje wypalenie bierze się jeszcze stąd, że w zeszłym roku byłam wychowawcą i miałam mnóstwo roboty, a w obecnym klasy nie mam i czuję się trochę jak bezdzietna :roll: :wink: Z jednej strony odpowiada mi taki stan rzeczy, bo mogę odpocząć po aktywnym roku ubiegłym, ale z drugiej strony chciałabym znów poczuć się w szkole jak matka (czyt. osoba potrzebna) :grin:
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 157
Rejestracja: 2006-08-14, 21:36

Codzienne sprawy , często różne ,ciągłe podejmowanie decyzji

Postautor: Piotr » 2006-10-15, 18:07

Widząc w osobie ucznia swego "pracodawcę" ( bo jego problemy często stają się naszymi , bo jego problemy czynią nas przydatnymi ) , musimy szukać argumentów na jego poziomie myślowym - TO NAS ODMŁADZA . Ta ich prostolinijność ,w szkole podstawowej ; ta ich pozorna otwartość , w gimnazjum ; ta ich przebiegłość , w szkole pogimnazjalnej - zmusza nas do ciągłego szukania pomocy w naukowych opracowaniach , do udziału w szkoleniach i do WŁASNYCH PRZEMYŚLEŃ .
Jak pacjenci swymi problemami mobilizują lekarzy do ciągłego obcowania z fachową literaturą , do konsultacji , do robienia specjalizacji i nie ustawania w trudzie wewnętrznego ubogacania się (pacjent jest pracodawcą ).
Duchowieństwo też jest ciągle otwarte na nowe metody trafiania do młodych wyznawców .
W tym zakresie działania te trzy profesje mają podobne problemy , mimo , że są zinstytucjonalizowane w różny sposób.
BYĆ MŁODYM DUCHEM - TO ZALETA NASZEJ PROFESJI . Tego mogą nam zazdrościć inni. Piotr (dowód rzeczowy w tej sprawie ).

marta
Posty: 2
Rejestracja: 2006-12-06, 13:45

totalne wypalenie zawodowe

Postautor: marta » 2006-12-06, 14:51

Od 10 lat, to znaczy od chwili ukończenia studiów pracuję w zawodzie nauczyciela. Początkowo byłam nauczycielem literatury w Kolegium Języków Obcych. Obecnie, od 5 lat prowadzę zajęcia z historii literatury na uniwersytecie.

Podejmując pracę byłam pełna młodzieńczego entuzjazmu. Wyobrażałam sobie, że jako wykładowca będę miała okazję rozwijać wiedzę w zakresie literatury i pomnażać swój dorobek naukowy. Praca naukowa, nie praca dydaktyczna była moim naczelnym celem. Nauczanie miało być tylko, wedle mojego złudnego mniemania, nieuniknionym dodatkiem. Nie czułam się właściwie powołana do zawodu pedagoga, ponieważ nie mam do tego odpowiednich cech charakteru. Myślałam, że jako nauczyciel będę mogła po prostu realizować program minimum. Ostatecznie uczelnia to przecież placówka naukowa.

Szybko jednak okazało się, że moje mniemania na temat obowiązków pracownika naukowego były złudne. Praca naukowa stanowi tylko drobny ułamek ogółu obowiązków. Większa część to dydaktyka, sprawdzanie prac studenckich, prowadzenie i przygotowywanie zajęć, które tematycznie wcale nie pokrywają się z moim przedmiotem badań. Zagadnienia przewidziane w programie kursu literatury tylko częściowo mieszczą się w obszarze moich dociekań naukowych.

Na prowadzenie studiów własnych właściwie nie mam czasu. Żeby dokładnie przestudiować temat ewentualnej rozprawy naukowej trzeba skupienia, a to wymaga czasu i spokoju. Nie da się zrealizować projektu, jeśli bez przerwy przeszkadzają w tym obowiązki zawodowe. Nauką mogę zajmować się w ramach hobby, w wolnych chwilach, których nie ma niestety zbyt wiele. Większą część doby zajmuje mi przeglądanie notatek, przygotowywanie nowych zajęć (których każdego roku dostaję kilka) czy poprawianie prac. To naprawdę jest bardzo czasochłonne! Przy dobrej organizacji i dużym szczęściu pozostaje mi raptem 1-2 dni tygodniowo na prowadzenie badań własnych  Nie wiedziałam, że praca dydaktyczna może być aż tak absorbująca.

W zawiązku z powyższym jako naukowiec utknęłam w martwym punkcie. Moje studia nad projektem posuwają się bardzo powoli. To jest bardzo frustrujące. Właściwie mam przez to ciągłe poczucie niespełnienia.


Brak możliwości dążenia do celu jest tylko jedną z dwóch przyczyn mojego zniechęcenia. Drugi powód to pogłębiająca się awersja do prowadzenia zajęć. Od początku nie było mi łatwo wykładać, ponieważ jestem introwertykiem o bardzo niskiej samoocenie. Czułam się zawsze ekstremalnie stremowana na każdych zajęciach ale łudziłam się, że doświadczenie i rutyna podziałają na moją korzyść. Okazało się, że tu również bardzo się pomyliłam. Im dłużej pracuję w zawodzie nauczyciela tym bardziej kumuluje się stres i tym bardziej męczą mnie zajęcia ze studentami. Doszłam już teraz do takiego stanu umysłu, że nie bardzo trudno mi się zmusić do przeprowadzenia zajęć. Wychodząc do pracy mam wrażenie, że już tym razem nie wytrzymam i poproszę dyrektorkę, by pozwoliła mi pójść do domu. Każdego wieczora przed zajęciami przeżywam lęk, popadam w zły nastrój, czuję rozdzierającą pustkę. Wydaje mi się, że długo już tak nie wytrzymam.



Podejrzewam, że to co mi się przydarzyło to wypalenie zawodowe. Doprowadziłam się do takiego stanu na skutek moich błędnych wyobrażeń na temat pracy nauczyciela akademickiego oraz niewłaściwego oszacowania własnych możliwości.

Tylko teraz zostaje pytanie co dalej?

Czy istnieje jakiś rodzaj zatrudnienia, gdzie proporcje miedzy pracą dydaktyczną i naukową były na korzyść tej ostatniej? Czy jest jakieś miejsce gdzie mogłabym przede wszystkim skupić się na studiach własnych i doprowadzić swój projekt do upragnionego finału?

I w ogóle jakie można podjąć kroki by choć na jakiś czas uwolnić się od prowadzenia zajęć? Wiem na pewno, ze muszę od tego przez jakiś rok odpocząć bo jestem już bliska załamania nerwowego.

pozdrawiam

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: akinomka » 2006-12-06, 21:10

Marto, nie wiem jak to jest w szkolnictwie wyższym, ale na niższych szczeblach edukacji istnieje coś takiego jak roczny urlop zdrowotny. Wg mnie należy Ci się i możesz się o niego starać (wystarczy chyba 7 lat pracy). Jest to świetny układ, bo dostajesz pieniądze jak za pełny etat i możesz w spokoju dochodzić do zdrowia, odpoczywać... w Twoim przypadku zając się praca własną (tyle że o tym oczywiście nie wspominasz pracodawcy :wink: ). Spróbuj się dowiedzieć jak to jest...

Życzę powodzenia :)
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

marta
Posty: 2
Rejestracja: 2006-12-06, 13:45

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: marta » 2006-12-06, 22:19

Akinomko,


Dziękuje, że zechciałaś przeczytać tego przydługiego posta.

Nauczycielom szkół wyższych oraz uczelni również przysługuje urlop zdrowotny. Spróbuję się dowiedzieć jak można to załatwić.

Nie wiem jednak czy pracodawca wyrazi zgodę. Niestety, trochę sobie skomplikowałam życie. Na początku tego roku przyjęłam się dodatkowo do pracy w jednej z prywatnych szkół w nadziei, że w przyszłym roku dostanę tam etat adiunkta i będę mogła odejść z obecnego znienawidzonego miejsca pracy. Cały problem w tym, że w tej nowej szkole przydzielono mi seminarium magisterskie. Grupy seminaryjne prowadzi się przez dwa lata. Czyli musiałabym pracować jeszcze kolejny rok. Zorientuję się czy w szczególnych sytuacjach istnieje możliwość przerwania pracy z seminarzystami po pierwszym roku. Może ktoś mógłby przejąć te zajęcia po mnie?

Wiesz, to moze zabrzmi dziwnie, ale mam wrażenie. że kolejnego roku już nie pociągnę :sad:

matias
Posty: 1
Rejestracja: 2007-08-12, 11:41

Re: Czerpanie radości z zawodu nauczyciela

Postautor: matias » 2007-08-12, 16:04

Będąc na stażu w roku poprzednim czytałam książkę "Stres w zawodzie nauczyciela", która uświadomiła mi, że każdy nauczyciel podlega temu stanowi. Można jednak temu przeciwdziałać, stosując się do pewnych zasad. Np. robić systematyczne porządki w materiałach, dokładnie


to trochę pożnio jak dopiero na stażu przeczytałaś tą książkę u mnie stanowiła jedną z 12 pozycji którą trzeba było przeczytać na egzamin na trzecim roku.


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron