Zdaję sobie sprawę, że poruszanie politycznego kontekstu jakiejkolwiek sprawy jest kontrowersyjne. Jednakze mam nadzieję, że w miejscu tym nie będą noże latać
Zaczne może od tego, że od chwili obsadzenia pana G. na stanowisku ministra oświaty posypała sie lawina decyzji, które mocno zatrzęsły światem nauczycielskim. Osobiście z wieloma z nich się nie zgadzam, wiele uważam za bezzasadne, jak też po prostu za głupie. Mówię tu o rozdzieleniu historii na 2 odrębne przedmioty, o patriotyzowaniu uczniów ( a co za tym idzie - nauczycieli) na siłę, o haniebnej wg mnie amnestii maturalnej... nikogo na siłę nie da się uszczęśliwic, czego jak widać minister nie pojmuje.
Natomiast zdziwił mnie dzisiejszy szum dotyczący lektur szkolnych. krzyzacy w gimnazjum? Ależ ja przerabiałam ich w 8 klasie podstawówki, czyli obecnej 2 gimnazjalnej! Zepchnięcie Gombrowicza? A proszę bardzo, nigdy go nie lubiłam, zbyt psychopatyczny jak dla mnie, choć faktycznie - może to akurat była polityczna decyzja...
Nie mam też nic przeciwko wprowadzeniu mundurków szkolnych. Nareszcie małolaty przestałyby pokazywać pępki, gołe niemalże tyłki... Tyle, że powstaje tu problem finansowy - nie wszystkich rodziców będzie stać na kupno takiego stroju. To juz może lepiej w podstawówkach (klasy młodsze) fartuszki, takie jakie się kiedyś nopsiło? Tansze to, a dzieci szybko rosną A mundurki dopiero potem, ale niechże na to będzie jakaś konkretna dopłata z ministerstwa! Bo koszt mundurka, dajmy na to, 150 zł to będzie ogromna suma, ale gdyby tak płacić 50zł, to już dałoby się przejść...