Nauczanie a rozwój osobisty

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Jedliński » 2008-10-03, 22:44

temat szerokopojęty...
Czy pracując w szkole (lub nauczając) macie poczucie,że się rozwijacie się jako ludzie...?
W Chinach nauczycieli nazywa się budowniczymi narodu; czas, byśmy naszych nauczycieli nazywali tak samo. Barack Obama

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-04, 09:14

Owszem. Nie mam w ogóle czasu na swoje zainteresowania, nie czytam ksążek, które kiedyś tak lubiłam, nie bywam nigdzie, bo...kiedy? Od września do czerwca jestem "jak nakręcona", tylko praca, planowanie pracy, sprawdzanie i ewaluacja :twisted:

Awatar użytkownika
daughter
Posty: 280
Rejestracja: 2007-08-26, 15:04

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: daughter » 2008-10-04, 12:04

Powiem krótko i na temat: nie.

słonek
Posty: 83
Rejestracja: 2008-06-05, 13:49
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: słonek » 2008-10-04, 14:48

Co za niezły paradoks wychodzi z tego. Dobre pytanie.

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Jolly Roger » 2008-10-04, 17:13

Ja się wciąż rozwijam. uczę się mnóstwa różnych rzeczy. Każdy dzień mnie zaskakuje, bo trudno przewidzieć co się wydarzy. Spełniam się na kilku polach zawodowych. Może jedynie mam poczucie, ze lekko się uwsteczniłem językowo. Bębnię ten sam materiał dochodząc do określonego poziomu, a z lenistwa trochę zaniedbałem literaturę i nie mam "żywych" kontaktów z językiem.
Zawód pozwala mi tez więcej czasu spędzać z rodziną. Dla mnie to wartość nieoceniona godna wyrzeczenia się paru banknotów.

Jeśli ktoś ma poczucie, ze drepcze w miejscu to albo źle pojmuje rozwój albo jest kiepskim nauczycielem

Nie wiem jak rozerwać nauczyciela od człowieka. Skoro rozwijam się jako nauczyciel to rozwijam się tez jako człowiek
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-04, 17:27

Cytryn pisze:Owszem. Nie mam w ogóle czasu na swoje zainteresowania, nie czytam ksążek, które kiedyś tak lubiłam, nie bywam nigdzie, bo...kiedy? Od września do czerwca jestem "jak nakręcona", tylko praca, planowanie pracy, sprawdzanie i ewaluacja :twisted:


Ale chwila - najpierw piszesz "owszem", a konkluzja tego wpisu podaje, że nie? Nie rozumiem.


Ja się rozwijam. Ale może to leży w zainteresowaniach i specyfice zawodu? Pracując z niepełnosprawnymi dzieciakami niemożliwe jest stanie w miejscu, bo właściwie każdy dzień może przynieść konieczność nowego problemu, zagadnienia. Poza tym mnie to interesuje, mnóstwo czasu spędzam na szukaniu nowości, czytaniu itd. Zaczynam kolejne studia, które znacznie poszerzą moje horyzonty i zawodowe, i intelektualne mam nadzieję :) A czas na na inne zainteresowania też mam, to chyba kwestia organizacji.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-05, 08:58

Jeśli ktoś mówi, że ma czas pracując jako nauczyciel, to chyba źle pracuje...
A rozwijać to ja się roziwjałam- pierwsze 5 lat. Od tego czasu wszystko już było i teraz się jedynie powtarza...

Ale chwila - najpierw piszesz "owszem", a konkluzja tego wpisu podaje, że nie? Nie rozumiem.

No racja- przyćmiło mnie.

Ja się rozwijam. Ale może to leży w zainteresowaniach i specyfice zawodu? Pracując z niepełnosprawnymi dzieciakami niemożliwe jest stanie w miejscu, bo właściwie każdy dzień może przynieść konieczność nowego problemu, zagadnienia
.
Nie wiem, jak jest z niepełnipsrawnymi, a pełnosprawni się powtarzają...te same zachowania, ba- te same odzywki...klasy się zmieniają- uczniowie i ich ich problemy- jakoś nie.
Poza tym mnie to interesuje, mnóstwo czasu spędzam na szukaniu nowości, czytaniu itd.

Skąd bierzesz na to czas...? Kiedt wracam ze szkoły( średnio 14.00- 15.00) zrobię zakupy i obiad( średnio 16.00-16.30), zajmę się dziećmi( prace domowa, szkoła muzyczna- trzeba odwieźć, przywieźć- do ok. 18.00), potem trzeba się przygotować do szkoły, jakeiś sprawdziany , papiery, zawsze się coś znajdzie( do 20.00), kolacja, dzieci spać, robi się 21.00- PADAM ze zmęczenia, nie widzę na oczy, jedyny wysiłek umysłowy na jaki mnie stać, to obejrzenie głupiego filmu w tv- 22.30 ok. zasypiam "betonowym snem".
Przedstawiam schemat dnia, bo wierzyć mi się nie chce, że wy macie tyle czasu na te swoje zainteresowania i rozwój...kiedy? Wasza doba jest dłuższa?

Zaczynam kolejne studia, które znacznie poszerzą moje horyzonty i zawodowe, i intelektualne mam nadzieję A czas na na inne zainteresowania też mam, to chyba kwestia organizacji.

Studia? Kolejne? Brrrr...Skończyłam SN. Potem WSP. Potem podyplomówkę. WSZĘDZIE było TO SAMO.

Nienawidzę kursów i szkoleń dla nauczycieli . STRATA CZASU. Wymądrzanie się kolejnych "fachowców".
Być może masz na myśli jakies studia wartościowe, specjalistyczne...Bo te wszystkie "pedagogiczne kursiki" przyprawiają mnie o mdłości. Siedzę na nich w ciągu roku szkolnego i rozwiązuję krzyżówki pod ławką. NUDY. Do tego śmieszne, bo nijak nie można tych teryjek do praktyki "przyłożyć". "Jak reagować na agresję ucznia?"- och , stanąć spokojnie, wziąć go za rękę(kontakt fizyczny), zapytać "co czujesz, kiedy bijesz Jasia?" i wtedy to nieodkryte dobro w Józiu, co bije Jasia wytryśnie z jego poranionego serdusza i Józiu się nawróci... :rotfl:
No, ma to jakąś kabaretową wartość, nie powiem. Ale żeby zaraz rozwój?
_________________

A tak w ogóle- ja bym się chętnie porozwijała na innym polu niż szkoła. NIE CHCĘ ŻYĆ JUŻ TYLKO SZKOŁĄ!!!! Kocham muzykę, lubię czytać powieści, kiedyś bywałam w teatrze, pływałam, lubiłam popichcić w kuchni, chciałabym mieć czas na kościół- są takie fajne spotkania, a ja ciągle nie mogę z braku czasu, ludzie...szkoła, szkoła, szkoła....fuj!

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-05, 10:04

Cytryn pisze:Jeśli ktoś mówi, że ma czas pracując jako nauczyciel, to chyba źle pracuje...


Nie życzę sobie takich uwag.

I owszem, MAM czas. Nie mam dzieci, może dlatego. Ale - pracuję, z dodatkowymi zajęciami, 35 godzin w tygodniu. Plus dojazdy. Wychodzę z domu o 7, 7:30, a wracam najwcześniej o 16:30. A jako wychowawca i pedagog specjalny w jednym mam kilka razy więcej papierów. Ot, taka drobnostka.

A studia zaczynam kolejne i to całkiem inny kierunek, więc - nie będzie na nich powtórki z rozrywki.

Bardzo krzywdzący jest ten Twój post, Cytryn, bardzo stronniczy. Że Ty nie masz czasu, nie znaczy, że trzeba głupa z innych robić.

Awatar użytkownika
daughter
Posty: 280
Rejestracja: 2007-08-26, 15:04

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: daughter » 2008-10-05, 10:21

Jolly Roger pisze:Jeśli ktoś ma poczucie, ze drepcze w miejscu to albo źle pojmuje rozwój albo jest kiepskim nauczycielem

Jeśli rozwojem nazwać sztukę znoszenia głupoty, sztukę radzenia sobie z bardzo trudnymi dzieciakami, radzenie sobie z niespodziewanymi sytuacjami, no to rzeczywiście rozwijam się w zastraszającym tempie. Językowo- czuję regres. I to wielki. Używanie języka kończy się na Present Perfect.
Nie ma albo albo, Jolly Roger. Zawsze jest coś pośrodku. Tylko nie zawsze jest wygodnie o tym mówić, prawda? Zawsze jest za to napisać kąśliwy komentarz:) Idzie zrozumieć. Tylko, że to nie miejsce na ocenianie i krytykowanie ludzi. Jeden czuje, że się rozwija, drugi nie. Tylko tyle.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: malgala » 2008-10-05, 10:23

Cytryn pisze:Jeśli ktoś mówi, że ma czas pracując jako nauczyciel, to chyba źle pracuje...

A jeśli ktoś twierdzi, że nie ma na nic czasu, to chyba źle go organizuje. Dla mnie ważniejsza jest chwila relaksu przy dobrej książce czy muzyce niż wypucowane do połysku mieszkanie. Codzienne przygotowanie obiadu zajmuje mi około 30 minut. Ale za to w sobotę i niedzielę przygotowuję większe ilości różnych potraw, porcjuję je i zamrażam. Potem wystarczy tylko przygotować jakieś dodatki.
Dzieci też chyba codziennie na muzykę nie wozisz, prac domowych za nie nie odrabiasz tylko kontrolujesz i ewentualnie pomagasz. A dzieci też chętnie pomogą w pracach domowych, a najchętniej jak mogą coś wspólnie robić z uśmiechniętą mamą.
Cytryn pisze:Nienawidzę kursów i szkoleń dla nauczycieli . STRATA CZASU. Wymądrzanie się kolejnych "fachowców".

A może źle wybierasz? Też mi się zdarzało być na takich, które tylko stratą czasu były. Z większości jednak byłam zadowolona. Zawsze to była okazja do poznania nowych ludzi, spotkania znajomych z innych szkół, ciekawych dyskusji, wymiany poglądów.

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-05, 10:29

malgala pisze:Dla mnie ważniejsza jest chwila relaksu przy dobrej książce czy muzyce niż wypucowane do połysku mieszkanie.


Otóż to :) Poza tym nie mieszkam sama, mój luby też ma 2 ręce, prawda? Razem brudzimy to i razem sprzątamy ;)

malgala pisze:Codzienne przygotowanie obiadu zajmuje mi około 30 minut


A ja od tego roku zamawiam obiady w pracy, gotuję w weekendy.

malgala pisze:Też mi się zdarzało być na takich, które tylko stratą czasu były


Chyba każdemu :) Ale ja teraz nie wybieram kolejnego kursu typu "dziecko z adhd" czy - jak ostatnio widziałam - "adhd, dysleksja, zaburzenia zachowania - jak pomóc" - kurs koszmarek, wsio do jednego wora wrzucone :P

Ale poszłam na kurs decoupage'u, żeby wykorzystać umiejętności w terapii, byłam na warsztatach pracy z dziećmi upośledzonymi - czyli idę na coś, co mi się a) przyda, b) interesuje mnie. Bo te wszystkie tendencyjne kursiki to są dla początkujących nauczycieli przecież.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: edzia » 2008-10-05, 12:01

Trochę rozumiem Cytryn.

Jednak odkąd pamiętam, zawsze brakowało mi czasu, by zrobić wszystko, co sobie zaplanowałam, zawsze czas biegł za szybko... Nieważne, czy mialam jedno dziecko, czy trójkę, czy też byłam jeszcze panną, czy pracowałam w tym, czy w innym zawodzie. A więc problem jest chyba w czym innym.
Kiedyś w końcu dojrzałam do tego, że nie da się wszystkiego zrobić, że trzeba wybierać, co pilniejsze, co ważniejsze i ... idę, staram się iść do przodu... I nie przejmuję się, że np. nie umyłam świeżo okien, gdy przyjeżdża teściowa :wink:

I jeszcze dedykacja dla wszystkich, którym brakuje czasu :D :D :D

Znajdź CZAS

Znajdź czas na pracę - jest to cena sukcesu.
Znajdź czas na zadumę - jest to źródłem siły.
Znajdź czas na zabawę - jest to tajemnica wiecznej młodości.
Znajdź czas na czytanie - jest to studnia wiedzy.
Znajdź czas, aby być wesołym - jest to droga szczęścia.
Znajdź czas, aby marzyć - jest to dotknięciem gwiazd.
Znajdź czas, aby kochać i być kochanym - jest to przywilejem bogów.
Znajdź czas, aby się rozejrzeć - bowiem dzień jest zbyt krótki, aby być zapatrzonym jedynie w siebie.
Znajdź czas, aby się śmiać - jest to muzyka duszy.

Źródło Irlandzkie

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-05, 12:03

edzia pisze:nie da się wszystkiego zrobić, że trzeba wybierać, co pilniejsze, co ważniejsze


I to jest bardzo cenna uwaga :)

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Jolly Roger » 2008-10-05, 19:04

każdy ma własne priorytety.

Jeden będzie gonił zajączka, a drugi pójdzie na piwo.

Cytryn pisze:Jeśli ktoś mówi, że ma czas pracując jako nauczyciel, to chyba źle pracuje...
albo dobrze się organizuje. jak ktoś nie ma czasu dla siebie to albo jest wariatem albo kiepsko zorganizowany :wink: Oba przypadki eliminować.

daughter pisze:Jeśli rozwojem nazwać sztukę znoszenia głupoty, sztukę radzenia sobie z bardzo trudnymi dzieciakami

Zależy jaka to sztuka. Na przeczekanie czy też pedagogiczna umiejętność.

Mam dwójkę dzieci. etat z okładem w szkole, Za friko prowadzę zajęcia dodatkowe. Udzielam się w dwóch projektach jeszcze trzech zespołach. Opiekuje się gazetką szkolna oraz stroną internetową.
Mam dwójkę dzieci, które odwożę - przywożę i mam na głowie do 17ej kiedy do domu wraca żona. W domu jestem od logistyki, intendentury oraz kulinariów wszelakich. Poza tym muszę udawać złotą rączkę co to koślawą szafkę na buty zrobi, pomaluje w zwierzaki pokój dzieciaków i naprawi kapiący kran.

Mimo to mam czas pisac tu, pisać jeszcze w co najmniej dwóch miejscach w necie. Lubię sport, głównie oglądać i też na to znajduję czas. Sporo czytam, choć ostatnio przeważnie w necie. Chciałbym jeszcze więcej, ale oczy bola i głowa nie trawi Interesuję się polityką i czasem tracę czas na oglądanie wygłupów gadających głów.

Jak ja na to znajduje wszystko czas? A jeszcze mam jedną osobę na korepetycjach. Na więcej nie mam czasu.

Jak to robię?

Sztuka polega na właściwej organizacji i odpowiednim rozłożeniu akcentów. I jeszcze jedna straszliwa prawda po kilku latach do większości lekcji się nie przygotowuję. Nie dlatego, ze idę na żywioł, ale po prostu powielam lekcje z poprzednich lat, na które nakładam drobne korekty.

Czytałem opinie, że to zbrodnia. Za cenę tej zbrodni jestem w stanie zrobić wiele innych rzeczy i przede wszystkim mieć czas, by bez obciążeń własnej głowy z własnymi dzieciakami spędzić sporo wspólnego czasu na beztroskiej zabawie. Z rozmów ze znajomymi nauczycielami wychodzi mi, ze takich zbrodniarzy jest nie mało, żeby nie rzec, że zdecydowana większość.
We gonna ride the sea,

we pray to the wind and the glory

That's why we are raging wild and free

yoda79
Posty: 112
Rejestracja: 2008-03-04, 13:17

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: yoda79 » 2008-10-06, 09:25

Dobry temat. Zapytajcie koleżanki/kolegów z pokoju nauczycielskiego kiedy ostatnio przeczytali ksiązkę? (nie myślę o polonistach) Kiedy byli w kinie/teatrze/operze? Odpowiedź duzo nam powie.


Wróć do „Szkolna codzienność”