Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
mateoo pisze:Myśli pani, że jak ja miałem praktyki na muzyce w gimnazjum i przyszło mi zagrać przed tą nie do końca cichą młodzieżą, to ręce mi nie drżały? Dwa razy podchodziłem do "Prząśniczki", bo nie byłem przyzwyczajony do publicznego muzykowania. Ale takie sytuacje na praktykach, czy też przejęzyczenia to normalne przecież. Nie oszukujmy się, że my, nauczyciele już z jakimś stażem, od razu, na pierwszą lekcję przyszliśmy bez stresu i język nam się nie plątał. Ale po miesiącu, roku, dwóch staje się zupełnie innym człowiekiem, bo nabywa się doświadczenie.
krg54 pisze:Jeśli by to ode mnie zależało, to każdy rozpoczynający pracę nauczyciel musiałby praktykować co najmniej 2-3 lata, zanim dopuściłabym go do samodzielnej pracy.
mateoo pisze:Co do wiedzy - moim zdaniem po studiach też wszystkiego można nie wiedzieć- różnie bywa w praktyce, ale również czas okazuje się nam pomocny, bo po kilkunastu latach pracy i ciągłego wałkowania podobnych tematów trudno zaskoczyć n-la, żeby czegoś nie wiedział.
dushka pisze:Malgala, częściowo do zrobienia - np. w szkole specjalnej
Jolly Roger pisze:nikt po kursie prawa jazdy nie dostaje autobusu liniowego Warszawa - Paryż, a nauczyciel jest raczej jak kierowca autobusu a nie kierowca Tico.
Witold Telus pisze:No to kurcze - do roboty! Nie ma chowania się pod czyjąś kieckę, bo młody. Jak nie da rady po roku to zmienić zawód.
Owszem, ale tym stwierdzeniem negujesz wartość doświadczenia, bardzo cennego dla wielu pracodawców (we wszystkich niemal zawodach), a sam pisałeś (# 75), że w tym zawodzie jest bardzo pożądane. Po to m.in. została utworzona chociażby instytucja opiekuna stażu, by pomagał on młodemu nauczycielowi. Inna sprawa, że została spartaczona, ów opiekun ma zadania potrzebne tylko do awansu, dostaje marne grosze, no i jest tylko przez rok, potem przez dwa lata nauczyciel nie ma opiekuna, a potem znów na trzy lata przydziela się go. Zresztą cały awans zawodowy został spartaczony. Zamiast sprowadzać się do papierologii, powinien pozostawić nauczycielowi solidny warsztat pracy, a szkole fachowca, którego można "rzucić na głęboką wodę".Witold Telus pisze:Jak zdam egzamin na D to muszę być gotowy nawet na kurs interkontynentalny. Jeżeli przyszły pracodawca szuka kogoś z prawkiem kat. D to zasadniczo ma zaufanie, że może mu dać autokar nawet do Portugalii. Ma sobie poradzić. Nie ma taryfy ulgowej.
Jak kończę Uniwerek z papierami "na belfra" to uczelnia powagą swego urzędu poświadcza, że mogę uczyć od razu i że jestem w 100% sprawny do wykonywania zawodu.
Jeżeli przyszły pracodawca szuka kogoś z prawkiem kat. D to zasadniczo ma zaufanie, że może mu dać autokar nawet do Portugalii. Ma sobie poradzić. Nie ma taryfy ulgowej.
A co do linii Warszawa-Paryż to mam sąsiada, co tydzień po odebraniu prawa jazdy kat. D+E dostał kurs z Wrocławia do Moskwy i z powrotem. Rzygał ze stresu i napięcia, ale sobie poradził. Teraz bez zmrużenia pojedzie nawet do Władywostoku.