Dla mnie założenia założeniami, a rzeczywistość rzeczywistością. Nie ma pieniędzy na "głupią" kredę, a co z oprogramowaniem, serwisowaniem i stałymi opłatami?
A poza tym szlag mnie trafia, gdy widzę jak z naszych dzieci robimy kaleki. Przykład: mam za zadanie ułożyć test przy użyciu (nie powiem - fajnego) programu. Dzieciaki siadają z laptopem przed oczami, zaznaczają odpowiedzi, od razu otrzymują wynik - wszystko pięknie. Tylko nasze dzieciątka kochane już dzisiaj mają problem z pisaniem (kaligrafia, ortografia - wszystko leży "i kwiczy" ).
Dzieciaki - gimnazjaliści już teraz mają problem z działaniami manualnymi, więc czy dobrym pomysłem jest jeszcze częstsze unikanie tych działań?