dushka pisze:Matematykę można w czasie lekcji wytłumaczyć - historii nie "wbijesz" do gowy na siłę, jednak to jest spora pamieciówka". Tu logiką myslenia nie pomożesz, ani samym rozumieniem.
A ja się z tym stwierdzeniem zgodzić nie mogę, bo w swojej wieloletniej pracy zawodowej historii też przez 3 lata uczyłam. Nie powiem żebym była wielką miłośniczką tego przedmiotu, ale kiedyś, zwłaszcza w małej szkole, nauczyciel musiał być uniwersalny. Zbyt dobrze sama jeszcze pamiętałam swoje szkolne zmagania z przygotowaniem się do przedstawienia streszczenia każdego podręcznikowego tematu i zapamiętaniem wielu, nie zawsze istotnych dat.
Zgoda, pewne podstawowe fakty i daty uczeń powinien zapamiętać. Ale historia to nie zbiór przypadkowych wydarzeń umiejscowionych w czasie. To ciąg zdarzeń przyczynowo-skutkowych, tak więc nie pozbawionych pewnej logiki. Każede z tych wydarzeń pełne jest swoistej dramaturgii. I właśnie te elementy nauczyciel powinien maksymalnie wykorzystać. Opowiedzieć nawet najciekawiej temat i jako pracę domową zadać nauczenie się go z podręcznika to jeszcze nie wszystko. Trzeba uczniów zaangażować osobiście, trzeba umożliwić im przeżycie omawianych zagadnień. I tu nieocenioną rolę odgrywają różne scenki wyreżyserowane i odgrywane przez uczniów. Historia to nie tylko wyuczenie się z podręcznika, to przede wszystkim poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", to umiejętność wykorzystania różnych źródeł informacji, to również próba odpowiedzi na pytanie "co by było, gdyby w danym momencie pewne wydarzenie nie miało miejsca lub ktoś postąpił zupełnie inaczej?". Uczeń najwięcej zapamiętuje poprzez działanie. Wystąpi jako rycerz w turnieju, król podczas koronacji, dowódca oddziału powstańczego, obrońca lub oskarżyciel Napoleona i gwarantuję, że nawet dat się wtedy nauczy.