Anielka jasna mnie trafiła

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
agadanuta
Posty: 306
Rejestracja: 2008-04-12, 16:15
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: świętokrzyskie

Anielka jasna mnie trafiła

Postautor: agadanuta » 2009-09-15, 23:10

Anielka jasna mnie trafiła : http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962 ... esnia.html

Znów podsycanie do nienawiści. Zero przygotowania metytorycznego i znajomości realiów.


Już do nich napisałam

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Anielka jasna mnie trafiła

Postautor: Jolly Roger » 2009-09-16, 16:46

Jakiś rodzic (zapewne wymyślony przez redakcję, bo taki Gazeta Wyborcza ma warsztat) wylewa swoje żale. Kogo to obchodzi? poza autorem tej przejaskrawionej notki?

Z drugiej strony ja w tym roku mniej zadaje prac domowych. Dzieciaki i tak siedzą codziennie po siedem godzin w szkole. Jak im dorzuce porcję na 2 godziny do domu to wyjdzie im dniówka dłuzsza niż sztygarowi na przodku. I po co?
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Anielka jasna mnie trafiła

Postautor: Cytryn » 2009-09-17, 21:12

Jestem i nauczycielką i matką dwóch córek w sp. W tym artykule jest ziarno prawdy...Sama jestem zmęczona, kiedy przychodzę do domu i muszę siedzieć z córkami nad zadaniami z matematyki i wkurzam się, że nauczyciel zadał dwie strony trudnych zadań. Z drugiej strony jako nauczycielka zdaję sobie sprawę, że program obszerny, dzieci oporne do nauki, czasu na lekcji brakuje i stąd to zadawanie do domu...I rzeczywiście tych prac domowych cała masa. Kiedy przeżyłam to na swojej skórze, zaczęłam dzieciom zadawać o wiele mniej do domu, a na lekcji staram się zawsze wyjaśnić wcześniej, jak odrobić tę pracę domową. Czasem też nic nie zadaję- zerkam w plan. Jeśli widzę, że dzieciaki mają "zawalony" następny dzień, odpuszczam.Zresztą tak nakazuje mi zdrowy rozsądek. jeśli mają robić byle jak i po łepkach, to w zasadzie nie ma to sensu...Mam też zasadę, że nigdy nie zadaję niczego na święta. Święta są od odpoczywania i świętowania, a nie od pisania prac domowych...I trochę mi tych dzieci żal. Kiedy widzę, jak śpią na siódmej lekcji( klasa IV, V...), a dojeżdżające są od szóstej na nogach, wracają ok. 15.00...i potem jeszcze te lekcje muszą odrabiać...No to mają prawo być zmęczone.

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Anielka jasna mnie trafiła

Postautor: Jolly Roger » 2009-09-18, 07:24

Z drugiej strony jako nauczycielka zdaję sobie sprawę, że program obszerny, dzieci oporne do nauki, czasu na lekcji brakuje i stąd to zadawanie do domu...


WETO

nauczyciel jak się na lekcji nie wyrabia to sobie niech inaczej sformułuje plana pracy, a nie w pogoni za ambitnym planem przerzuca na dzieciaki odpowiedzialność za jego realizację i bez sensu obarcza zadaniami domowymi "na dwie strony" Dziwić się, że robia je na zasadzie odpisać na parapecie.
We gonna ride the sea,

we pray to the wind and the glory

That's why we are raging wild and free

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Anielka jasna mnie trafiła

Postautor: Cytryn » 2009-09-18, 21:50

No słusznie...Tylko jak widzę, ile musi zrobić np. taki nauczyciel w klasach I-III sp, a potem konfrontuję to z realnymi możliwościami uczniów w tym wieku, to...no, cóż. Jeśli średnio zdolny uczeń nie jest w stanie sam zrobić zadania z matematyki( bo jest tak sformułowane, że ja- dorosła osoba- muszę się chwilę zastanowić, o co tam chodzi), to jak ma sobie poradzić uczeń słabszy i jak prowadzić zajęcia, żeby osiągnąć ten słynny wskaźnik 0.70...Standard...ech, Boże. Też wymyślili.


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron