Wracając do strajku, dlaczego nauczyciele nie są zgrani?
Zaobserwowałam, że wielu młodych nauczycieli choć ledwo wiąże koniec z końcem, nie pójdzie strajkować, bo boi się utraty pracy, mobbingu itd. Nie ma się co oszukiwać: w polskiej oświacie jest nadmiar nauczycieli, a więc mamy rynek pracodawcy. Pracownicy wolą siedzieć cicho, bo i tak są w siódmym niebie, że w ogóle pracują. Z kolei brakuje nauczycieli zawodu. Dobrzy nauczyciele zawodu często przechodzą pracować w przemyśle (np. kolega z mojej szkoły), zakładają własne firmy itd., a dyrektor nie może ich zatrzymać np. wyższą pensją, bo pensje nauczycieli są ustalane odgórnie, a jedyne narzędzie dyrektorskie - dodatek motywacyjny jest ... co tu dużo mówić ... demotywacyjny
A więc powtórzę za moimi poprzednikami:
Jolly Roger pisze:Polskiej szkole potrzebne głębokie reformy. Niestety ani rząd a tym bardziej związki nie mają ani pomysłu ale też specjalnej ochoty na zmiany.
Jolly Roger pisze:Przede wszystkim potrzebne jest też dofinansowanie samego szkolnictwa i to powinien być główny postulat związków.
Zarobki też są ważne!!!! I proszę nie piszcie, że decydując się zostać nauczycielem, każdy wiedział ile będzie zarabiał. Studia pedagogiczne czesto wybierają ludzie z pasją, z powołaniem do nauczania, podejmują pracę pełni zapału, w głowie mnóstwo planów, jakieś projekty, ambicje itp. I niestety po jakimś czasie przychodzi refleksja i
kubeł zimnej wody na łeb:
bo okazuje się, że gdyby nie mieszkanie z rodzicami albo dobrze zarabiający mąż, nie byłoby w stanie się samodzielnie utrzymać,
bo trzeba dorabiać np. na koreczkach
bo trzeba dokładać do interesu, kserówki za własne pieniądze, delegacje pokrywane z własnych pieniędzy, brak w szkole podstawowych materiałów do uczenia, dokształcanie również za własne pieniądze,
bo uczniowie olewają naukę, wagarują, a dyrektor naciska na nauczyciela, żeby wyniki egzaminu były super, bo to niby dobrze o szkole świadczy
bo zamiast uczyć i wychowywać, trzeba najpierw uporać się z papiórzyskami, pisaniem planów, sprawozdań, projektów, planów projektów, sprawozdań z projektów, analiz, protokołów i jeszcze dzisiątki innych, oczywiście ważniejszych
bo trzeba absolutnie przestrzegać wszelkich
praw ucznia, a własne znać tylko
obowiązki,
bo w domu tzreba poświęcić co najmniej tyle czasu, co w szkole na przygotowanie się do lekcji, załatwianie różnych spraw np. wychowawczych, a potem się słyszy, że nauczyciele to mają dobrze bo tylko 18 godzin, wakacje, ferie...
bo trzeba czekać czasem i kilka po godzin na wywiadówkę czy konferencję, wszystko oczywiście w ramach godzin pracy
bo... jest jeszcze wiele takich różnych uciążliwości, takich "bo".
Kochani, nie da się żyć samymi ideałami. Dlaczego lekarze czy pielęgniarki nie zadowalają się satysfakcją, że pomogli pacjentowi, tylko oczekują zapłaty? I to godziwej zapłaty? Dlaczego nie kupują za własne pieniądze np. strzykawek?
A odnośnie ZNP i tego zaplanowanego strajku. Termin tak dobrany, żeby sprawić jak najmniej kłopotu, ustne matury da się przecież wcześniej tak rozplanować, żeby np. 27 maja nikt nie zdawał
Do końca roku szkolnego niewiele czasu, żeby strajk powtórzyć, stać się bardziej uciążliwym, jest szansa, że wielu nauczycieli machnie ręką, myśląc o zbliżających się wakacjach...