Nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Jeśli potraktować palenie papierosów jak nałóg, słabość, to chyba w każdym z nas tkwi jakieś złe przyzwyczajenie ("Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień..."). Więc co - mamy się przed uczniami z tego tłumaczyć?Cytryn pisze:Oczywiści nałogowi palacza znajdą inne sposoby na usprawiedliwienie swego nałogu( wszyscy jesteśmy "słabymi ludźmi"). No, cóż. Lubimy sobie pobłażać.
Albo "pobłażać" uczniom, bo skoro sami palimy...?Zatem- pobłażajmy też uczniom.
A poza tym, czy rzeczywiście palący nauczyciel jest do bani, bo bez autorytetu? Osobiście znam wielu palących z dużym autorytetem, również świetnie umiejących uczyć o szkodliwości nałogów. Przykład z innej branży, ale też branży wysokich społecznych oczekiwań - Ś.P. prof. Zbigniew Religa.
Naprawdę trudno mi zrozumieć postawę, że nauczyciel to nie może palić, czy innych grzechów popełniać.
A już tłumaczyć się z tego uczniom!?
W opisanym przykładzie to było, moim zdaniem, lekko prowokacyjne zwrócenie uwagi. A to nie to samo, co w sytuacji, gdyby mi uczeń zwrócił uwagę, że mam brudne od kredy spodnie.mr_pl pisze:Jeśli uczeń mi zwróci na coś uwagę