Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

andrzejlisek
Posty: 7
Rejestracja: 2011-07-17, 02:14
Kto: student
Lokalizacja: wielkopolskie

Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: andrzejlisek » 2011-07-17, 02:50

Chyba większość nauczycieli gimnazjum i liceum sprawdza zadania domowe uczniów, dopuszcza brak zadania 2 lub 3 razy w semestrze lub w roku, ale to musi być zgłoszone na początku lekcji, w przeciwnym wypadku jest jedynka. To samo dotyczy posiadania podręcznika i zeszytu na lekcji. Są też tacy nauczyciele, którzy na początku lekcji sprawdzają wszystkim, czy mają zadanie domowe.

W czasach liceum uważałem to za rzecz normalną, naturalną i nie dostrzegałem sensu, żeby rozważać sens takiego postępowania nauczycieli. Obecnie, jak studiuję, to u mnie całkowicie zmieniło się podejście do tych spraw i dlatego zakładam ten temat.

Moim zdaniem, zadanie domowe zadaje się po to, żeby uczeń czegoś się nauczył. Np. z matematyki, jak rozwiąże kilka przykładów więcej, to dane zagadnienie się utrwali, ale niektórzy uczniowie nie mają takiej potrzeby. A od sprawdzania, czy materiał jest dobrze utrwalony są sprawdziany i kartkówki, na nich wszystko wyjdzie na jaw.

Śmiem twierdzić, że wielu uczniów rozwiązuje zadania domowe nie po to, żeby się czegoś nauczyć, tylko po to, żeby nie dostać jedynki za brak zadania, nieraz przepisują od kolegów z klasy, czasem bezpośrednio przed lekcją w czasie przerwy. Moim zdaniem powinno być tak (dotyczy każdego przedmiotu), że każde zadanie domowe jest "dla chętnych", ale nie w sensie, że na wyższą ocenę, tylko w sensie, że uczeń nie ma obowiązku go wykonywać (oczywiście, zadania trudniejsze na wyższą ocenę też mogą być). Założenie byłoby takie, że jeden uczeń nie do końca rozumie zagadnienie i rozwiązanie zadania z całą pewnością pomoże, a drugi uczeń rozumie dobrze i czuje, że nie musi robić dodatkowych zadań. Rozwiązanie zadania byłoby w interesie ucznia, bo na sprawdzianie czy kartkówce pojawią się zadania dotyczące tego samego zagadnienia, i jeżeli uczeń mniej zdolny nie będzie rozwiązywać zadań domowych, to jedyną szkodą będzie to, że nie napisze sprawdzianu i dostanie jedynkę. Dokładnie taki system, jaki opisuję powyżej miałem na studiach, na przedmiotach związanych z matematyki i taki system w mojej ocenie jest dobry, na kolokwium, wszystkie niedouczenia wyłażą, a ja nie robiłem zadań domowych i zdałem przedmiot bez problemów, co potwierdza słuszność systemu stosowanego na studiach.

Oczywiście odpytywanie (np. z historii) bym zostawił, bo odpytuje się po to, żeby sprawdzić stan wiedzy, a wejście uczniów w posiadanie wiedzy jest statutowym zadaniem szkoły.

Pytanie do nauczycieli: Czy zgodzilibyście się z moją opinią na temat sprawdzania zadań domowych, a raczej braku potrzeby sprawdzania? Jeżeli nie, to dlaczego?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: vuem » 2011-07-17, 09:10

Ja się nie zgadzam.

1. Nie można - z racji niedojrzałości - zakładać 100% odpowiedzialność młodziaka za swoje postępy i liczyć na to, że regularnie będą to robić z własnej woli.
System, jaki opisujesz, nie bez powodu pojawia się na studiach, gdzie uczą się dorośli ludzie.

2. Postępy gwarantuje utrwalanie przerabianego materiału, również w domu, jeśli co drugi lub co trzeci uczeń postępów nie wykaże, ucierpi na tym również reszta grupy, bo nie możemy nad problemem przejść do porządku dziennego.

4. Odrabianie pracy domowej jest elementem pracy, więc i jej jakość, rzetelne podejście do tego obowiązku wpływa również na ocenę.

5. Rozumienie np. zasady, czy poznanie nowego słowa to dopiero początek procesu "zapisywania" informacji trwale w pamięci, czy zdobywania umiejętności. Potrzebny jest regularny trening i samodzielne wykonywanie pewnych ćwiczeń. Większość uczniów tego potrzebuje, a wszyscy muszą być traktowani jednakowo.

6. To, że Ty zaliczyłeś jeden przedmiot w ten sposób nie jest żadnym dowodem, chcesz na tej podstawie budować twierdzenie, że z każdym innym przedmiotem poszłoby Ci równie gładko? A jeśli nie, to wróć do punktu 1.

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: arsandra » 2011-07-18, 20:56

Moim zdaniem praca domowa ma też inny cel - poza tym oczywistym, czyli utrwaleniem materiału - chodzi mi o to, żeby zmusić młodzież (chyba głównie gimnazjalną) do jakiegokolwiek wysiłku i pracy - ma to im uczyć odpowiedzialności, wywiązywania się ze swoich obowiązków....i żeby w ogóle jakieś obowiązki mieli, bo wiem, że niektóre dzieciaki nie mają kompletnie żadnych w domu...
Gdybym w swojej szkole (w większości klas, bo na szczęście niektóre są naprawdę fajne i chętne do wszystkiego) zadawała w ten sposób pracę domową, to wiem, że w ogóle byłaby nieodrobiona...

zawijka
Posty: 11
Rejestracja: 2011-07-14, 10:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: zawijka » 2011-07-19, 12:31

Przyznam, że też mam z tymi pracami domowymi problem, ale od innej strony. Nie chodzi mi o sens ich zadawania, bo uważam, że nowy materiał należy utrwalać, a umiejętności ćwiczyć, również w domu. Podejście, jakie prezentuje autor wątku, można zastosować dopiero na studiach, właśnie ze względu na ową niedojrzałość ucznia.

Taka praca domowa jest przeze mnie rozumiana bardzo szeroko - to powtórzenie sobie nowych treści, przygotowanie pewnych rzeczy na kolejną lekcję (znalezienie informacji, dodatkowych materiałów, przygotowanie prezentacji itd), przeczytanie lektury bądź innego tekstu. Oczywiście - również pisanie wypracowań.

I tu właśnie moja zagwozdka - wolę, żeby uczniowie ćwiczyli umiejętność pisania na lekcji, bo ile razy zadaję takie prace do domu, tyle razy potem dostaję:
1) gotowce z Internetu bądź serwisu z zadaniami (tak, niestety...)
2) mniej lub bardziej poprawne teksty pisane przez mamę/tatę/ciocię/siostrę/korepetytora...
3) rzadko - własną twórczość uczniowską.

Większość tłumaczy, że "nie ma czasu" pisać tych zadań. Jeśli mam niezbitą pewność, że praca nie jest samodzielna, to oceniam ją na niedostateczny (z możliwością jej poprawy). Nie zawsze, niestety, mogę to udowodnić - co wtedy - dać piątkę? Nie stawiać oceny? Dać jedynkę? A może powiedzieć uczniowi, że przy mnie ma siadać i pisać raz jeszcze i tym samym pokazać, że daną umiejętność nabył? Ale tu też mam wątpliwość, bo przecież może napisać gorzej i tłumaczyć, że domu miał inne warunki, więcej czasu, więc dobrze mu poszło, a na lekcji trzeba się spieszyć.

andrzejlisek
Posty: 7
Rejestracja: 2011-07-17, 02:14
Kto: student
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: andrzejlisek » 2011-07-20, 01:54

Dziękuję za odpowiedzi.

Jak widać z Waszych odpowiedzi, również przy pisaniu wypracowań na język polski uczniowie robią wszystko, żeby iść po linii najmniejszego oporu, począwszy od ściągania z Internetu po obciążanie nimi bardziej kompetentnych osób. Stawianie ndst za takie coś jest jak najbardziej słuszne. Pisanie w obecności nauczyciela rozumiem, może gorzej, bo stres, mało czasu, gorsze warunki itd, ale bez przesady. Jak będzie matura, to też będzie mieć pół dnia na napisanie wypracowania? Chyba nie. Ale pomyślmy z drugiej strony. Czy warto tracić czas na sprawdzanie wypocin, których autorem nie jest uczeń? Pół biedy, jak wychwyci się plagiat z Internetu, wtedy nie trzeba sprawdzać, bo i tak ndst, ale jak pisana przez kogoś innego niż uczeń, to jest problem. A gdyby zamiast zadawania wypracowań do domu pisać je na lekcji na ocenę? W moim liceum się to zdarzało.

Jeżeli by podejść do zadania jako do czegoś, czego celem jest utrwalenie wiedzy, to zadanie z Internetu powoduje, że takie zadanie domowe całkowicie traci sens, już nie chodzi o ocenę, ale o to, czy i jak uczeń na nim skorzystał.

Z drugiej strony, zadania domowe można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to utrwalająca, czyli np. dodatkowe zadania z matematyki lub z fizyki, co służy powtórzeniu i utrwaleniu wiedzy. Druga, to jakby bieg programu i do tej grupy zalicza się czytanie lektur, przygotowanie jakiś materiałów, w związku z którymi będzie się pracować na lekcji, bez czego bardzo ciężko byłoby dalej przerabiać program.

W tym temacie rozważam wyłącznie pierwszą grupę, bo co do drugiej to jakby z założenia się nie sprawdza (w niektórych przypadkach można, np. kartkówka z treści lektury), bo i tak fakt olania zadania wyjdzie na jaw i oczywiście będzie ndst. Z drugiej strony niektóre rzeczy ciężko jednoznacznie sklasyfikować.


Rozumiem też traktowanie zadań domowych jako narzędzia do wypełniania czasu i nauki odpowiedzialności, dyscypliny i gimnastyki umysłu. Z takim podejściem się również zgadzam. Ale myślę, że efekt będzie marny, bo z chuligana nie zrobi się dobrego człowieka, tak to nie da rady, wtedy mówimy o resocjalizacji, a nawet i ona nie zawsze da pożądany skutek (podobno rzadko).

Oczywiście nie mówię o zupełnym nieegzekwowaniu obowiązków, ale chodzi o pośrednie egzekwowanie wyników pracy. Będzie sprawdzian lub klasówka, to uczeń, który ma wszystko gdzieś i tak ma gwarantowaną niedostateczny. A taka wicja chyba motywuje młodego człowieka. Prawda? A jak bedzie kilka sprawdzianów i kartkówek i z każdej 1, to co? Nie wystraszy się taki uczeń?

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: arsandra » 2011-07-20, 09:00

niektórzy nie wystraszą się, a nawet więcej: już od razu założą, że i tak nie zdadzą i wtedy to już ani książki, ani zeszytu nie zobaczysz, do tego wiercą się i przeszkadzają.

anna.p
Posty: 2
Rejestracja: 2011-07-19, 16:12
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Geografia
Lokalizacja: małopolskie

Re: Sprawdzanie zadań domowych - czy słusznie

Postautor: anna.p » 2011-07-20, 12:27

Rozumiem podejście i spojrzenie na świat studenta, jednak jest to zupełnie "inna rzeczywistość" niż ta w szkołach. Jak już wcześniej pisano, studenci są już osobami dorosłymi i tak też ich się traktuje. Na studiach zaczynają zupełnie inne życie i maja do czynienie z nieco innym podejściem.
W szkołach dzieci spędzają ponad połowę swojego czasu i teoretycznie powinny wynieść z nich nie tylko wiedzę w zakresie przedmiotowym, ale nauczyć się pewnych wartości.
Niestety niektórych rzeczy nie da się wypracować nie ćwicząc tego, choćby poprzez zadawanie dzieciom zadań domowych, które uczą je pewnego rodzaju odpowiedzialności i wywiązywania się z obowiązków, nie wspominając już o ćwiczeniu umysłowym.
Faktem powszechnie znanym jest to, że większość dzieci podchodzi do tematu bardzo ... luźno i na ogól woli spisać prace domową. Podobnie jak na klasówki przygotowywać ściągi.
Kwestia złych ocen .. cóż dzieci są różne .. jedni wolą ich nie mieć, innym to wszystko jedno dopóki nie dojdzie do końca semestru lub roku szkolnego, kiedy to przyjdzie poprawiać złą ocenę na "ostatnią chwilę".
Nie wyobrażam sobie zostawić dzieciom, aż tak dużej swobody. Nad młodymi umysłami trzeba pracować i rozwijać je, zarówno w szkole jak i w domu.


Wróć do „Szkolna codzienność”