mr_pl pisze:Mając do wyboru lekcję prowadzoną po angielsku, z której uczeń nic nie zrozumie i lekcję po polsku, z której uczeń nauczy się zasad i poćwiczy stosowanie tych zasad, wybieram to drugie.
W jaki sposób poćwiczy stosowanie "zasad" ? Czy nie mówiąc/powtarzając/tworząc wypowiedzi po angielsku?
Czy może chodzi o ćwiczenie regułek/klepanie jakichś definicji po polsku?
Przeczytaj dokładnie plan wynikowy - wiesz dlaczego go w ogóle wprowadzono?
Żebyś widział, co uczeń Twój praktycznie powinien potrafić robić.
Przeczytaj ten plan dla swoje III gimnazjum i zobacz, co jest na pierwszym miejscu, a gdzie jest czas zaprzeszły...skoro logicznie myśląc tego nie wiesz.
mr_pl pisze:Nauczyć ich reagowania na polecenia i najprostszych zwrotów kosztem niezrealizowania podstawy programowej?
Cały czas piszesz tylko o tej swojej III gimnazjum, której kolega/koleżanka nic nie nauczyła. Choć wyjaśniłem o czym wątek, no ale widać za trudne to do pojęcia.
Uczyłeś kiedykolwiek inną grupę, czy ta jest jedyną?
Ale niechaj.
JAKĄ MASZ ALTERNATYWĘ?
1. nauczyć podstawowych zwrotów.
2. Nie nauczyć podstawowych zwrotów.
W obu przypadkach nie realizujesz swoich czasów zaprzeszłych, bo przecież "wyjaśniając im zasady i ćwicząc" cokolwiek to oznacza, bez podstawowych umiejętności oni tego nie przyswoją.
To tak jakby uczyc kogoś funkcji kwadratowej, gdy nie potrafi dodawać, czy mnożyć.
mr_pl pisze:Nowy jestem, nie znam się,
Dokładnie.
mr_pl pisze:nikogo nie będzie obchodzić czy nadrobiłem zaległości uczniów z klas poprzednich - liczy się czy przewidziany na aktualny rok materiał został zrealizowany. Nie został? A to fatalnym pan jest nauczycielem. Do widzenia.
Bzdury takie opowiadają jełopy, którzy właśnie w szkole realizują/ewaluują zamiast uczyć.
Którzy tylko pilnują, by na papierze ładnie wyglądało, a uczeń...pal sześć, nie istotne.
Podstawę programową znasz (nowa, czy stara jedenczort):
Sam początek:
C e l e e d u k a c y j ne
1. Osiągnięcie poziomu opanowania języka obcego zapewniającego w miarę sprawną komunikację językową.
2. Lepsze poznanie kultury i spraw życia codziennego kraju języka nauczanego.
Widzisz co jest Twoim celem?
T r e ś c i n a u c z a n i a
1. Rozwijanie sprawności rozumienia ze słuchu i mówienia.
2. Rozwijanie sprawności czytania i pisania.
3. Poszerzenie repertuaru funkcji językowych umożliwiających posługiwanie się językiem obcym w
sytuacjach życia codziennego.
4. Opanowanie bardziej rozwiniętych struktur gramatycznych stosowanych do wyrażania teraźniejszości, przeszłości i przyszłości.
5. Wzbogacenie słownictwa dotyczącego życia codziennego, ze szczególnym uwzględnieniem realiów kraju ojczystego oraz kraju/obszaru języka docelowego na podstawie oryginalnych materiałów językowych.
6. Rozszerzenie komponentu kulturowo-cywilizacyjnego, z ukierunkowaniem na styl życia i zachowania w kraju języka docelowego.
7. Rozróżnianie formalnego i nieformalnego stylu języka.
8. Rozwój indywidualnych strategii uczenia się.
Widzisz ile treści masz do zrealizowania...poza czasem zaprzeszłym, zdaniami warunkowymi itp?
Od tylu lat mówi się o komunikacji, że najważniejsza jest umiejętność komunikowania się, praktyczne użycie angielskiego w konkretnych sytuacjach życiowych, ale dalej wyznacznikiem postępu sa zdania warunkowe i czas zaprzeszły...
mr_pl pisze:Aha, w kwestii teoretycznych idealnych warunków, gdzie wszyscy uczniowie chcą coś robić na lekcji i "wystarczy ich czymś zająć" - wolałbym nie używać j. polskiego na lekcji nawet na moment - wtedy zarówno uczniowie mieliby ciekawe zajęcia jak i sam bym doskonalił swoją wymowę oraz daleki od doskonałego zasób słownictwa i parafraz.
reszcie zaczynasz pisać rozsądnie. W kwestii używania angielskiego...z ta jedynie uwagą, że lekcja, to nie miejsce dla Twoich ćwiczeń. Ty masz język doskonalić gdzie indziej.
Na lekcję masz przychodzić przygotowany.
I nie zapominać o tym, że głos uczniów powinien być głównie słyszany podczas zajęć.
Nie nauczysz nikogo grac w siatkówkę, jeśli tylko jako trener będziesz pokazywał jak to wygląda.
mr_pl pisze:Jestem jednak do bólu realistą i pracując w wiejskiej szkole, gdzie nauka zarówno przez większość uczniów jak i ich rodziców jest traktowana jako zło konieczne, wiem, że teorie głoszone przez niektórych są nie możliwe do zastosowania w praktyce.
Wiesz, w ciągu tych kilkunastu lat spędzonych w tym zawodzie uczyłem również w wiejskiej szkole.
I z całym przekonaniem mówię, że są MOŻLIWE do zastosowania.
Trzeba tylko umieć to zrobić.
Jeśli nie umiesz, to się nauczysz...chyba, że zostaniesz, jak paru tych Twoich kolegów, zgorzkniałym, wypalonym pseudo-nauczycielem dla którego papier, nie uczeń jest ważny, a zajęcia są jak praca w fabryce - są produkty, plan do wykonania, a człowiek w tym gdzieś ginie...
Potrzebowałbym co najmniej 4 godzin tygodniowo by nadrobić zaległości większości uczniów przy założeniu, że wykażą chociażby minimalną inicjatywę i chęć do nauki, co w przypadku klasy, w której połowa uczniów jest zagrożona, a ok. 20% ma ocenę dopuszczającą, nie jest zbyt realne. (Poważnie mam taką klasę).
Więc co, zamiast nadrabiać zaległości "realizujesz" past perfect i okresy warunkowe, nie oglądając się na fakt, że oni nic z tego nie rozumieją?
Czy ktokolwiek z tej grupy otrzyma OD CIEBIE ocenę dopuszczającą?
Jeśli tak, to wg jakich kryteriów? Za przyswojenie umiejętności zapisanych w programie klasy III-ciej?
Jeśli jeszcze po
aniabra pisze:vuem to co piszesz to wszystko prawda - teoretycznie, ale boje sie ze w tak zwanym realu nie jest tak rozowo i idealnie
bardzo bym sie cieszyla gdybym miala mozliwosc i warunki prowadzic lekcje tak jak ma wygladac
Czego się boisz? To od Ciebie zależy
Jakie warunki? Piszę o sposobie prowadzenia zajęć. Masz tych ludzi nauczyć mówić po angielsku i tyle. Nie zrobisz tego, jeśli większość czasu spędzisz na opowiadaniu o języku, marnowaniu czasu na definicje gramatyczne, których uczniowie i tak nie zrozumieją i nie przyswoją bez ćwiczeń- praktycznych ćwiczeń.
Weź TB do ręki rób co mówi, później zmieniaj to co wg niego nie działa albo choćby jest nudne, twórz własne ćwiczenia albo wykorzystuj z innych publikacji, zmieniaj sposoby, metody, tempo...ale nie zmieniaj zasady: oni mają mówić po angielsku!
Nie nauczysz nikogo grać w siatkówkę wykładając im teorię...