No próbuję zrozumieć co się dzieję w szkole Alicji, ale zapewne najsampierw dziewczę musi dojść do równowagi po traumatycznych przeżyciach zwrócenia uwagi na ogonki.
Nie ma najmniejszego sensu wprowadzanie podziału na grupy, jeśli stopnia zaawansowania i możliwości intelektualnych uczniów pod uwagę się nie bierze, a czytając jej wypowiedź mam wrażenie, że skoro na książce napisali "dla klasy pierwszej", to ona musi w tej klasie być.
edzia pisze:To nie są grupy różne pod względem zaawansowania.
To powinny być grupy różne pod względem zaawansowania i często są.
Wystarczy zrobić placement test + wymienić doświadczenia z uczenia takiej osoby (uczyliśmy ja w podstawówce) i gotowe.
edzia pisze:Przykład: z jednej 24-os. klasy szóstej SP uczącej się języka angielskiego JEDNAKOWO, tj. wg tego samego programu, tych samych podręczników,
...ale to nie znaczy, że finalny efekt (czyt. ich faktyczne umiejętności) są takie same. Jeśli nie są, to by skutecznie kontynuować naukę powinni znaleźć się w różnych grupach. Nie koniecznie dobierając ich zakładając ten sam poziom zaawansowania. Jeśli dziecko nie osiągnęło oczekiwanego rezultatu, skoro jej/jego umiejętności nie są wystarczające, by kontynuować naukę na "logicznie kolejnym" poziomie, to należy dziecko umieścić w grupie na poziomie niższym.
To nie będzie wałkowaniem tego co dziecko już umie, bo
a) dziecko za wiele nie umie
b) przejście na materiał zaprojektowany na nominalnie ten sam poziom zaawansowania (np. średniozaawansowany), ale dla grupy wiekowo wyższej oznacza postawienie poprzeczki wyżej.
edzia pisze:podziału dokonano nie alfabetycznie, lecz na podstawie jakiegoś testu kwalifikującego. 12 osób dostało się do grupy "mocniejszej", 12 - do słabszej. Ale zaawansowane w nauce są tak samo. Tak ja rozumiem ten gimnazjalny podział na grupy językowe wg "zaawansowania".
No naturalne działanie, gdy gimnazjum jest nawet nie przez płot, a bliżej, czy do gimnazjum trafia cała klasa w tym samym składzie itd itp.
Być może było tak, że wyniki tej kwalifikacji pokazały zbliżone umiejętności/wiedzę, więc znając tych uczniów z części utworzono grupę mocniejszą (uczniowie ambitniejsi i łatwiej/szybciej się uczący).
Jednak ci uczniowie "wyprzedzą" swoich "słabych kolegów" dość szybko...i czy nadal będą na tym samym poziomie zaawansowania?
Oni moim zdaniem wyszli z podstawówki "na różnych poziomach".
edzia pisze:Ale zaawansowane w nauce są tak samo. Tak ja rozumiem ten gimnazjalny podział na grupy językowe wg "zaawansowania".
Jeśli założymy, że wyznacznikiem jest materiał, który realizujemy, to tak. Uczymy ich tego samego, więc są de facto na tym samym poziomie.
Ale ucząc się w różnym tempie, te poziomy się rozejdą i to dość szybko. Co jest rzeczą naturalną i oczekiwana na koniec podstawówki.
Stąd możliwość kontynuowania nauki na różnych poziomach w gimnazjum.
Już nie wspominam o sytuacji, gdy dzieci w podstawówce miały zupełnie rożne doświadczenia z językiem obcym.
Myślę, że nie tak należy rozumieć sens podziału na grupy w gimnazjum. On powinien dać możliwość takiego podzielenia uczniów wg ich umiejętności (wszelkiej maści), by ci słabi się z materiałem zbyt trudnym nie męczyli (oczekiwane postępy bliskie zeru) lub ci dobrzy nie pracowali na materiale zbyt łatwym (oczekiwane postępy również bliskie zeru).
Osoby, które pomimo bycia w tej samej klasie, uczenia się na bazie tego samego materiału nie powinny być na starcie gimnazjum wrzucane do tego samego worka, tylko - zgodnie z ich możliwościami, umiejętnościami, a co za tym idzie potrzebami - umieszczone w grupach o różnym stopniu zaawansowania.
edzia pisze:Tylko ta słabsza grupa ma większe zaległości, mniejszą motywację do nauki, mniejszy polot itp. Trzeba włożyć więcej wysiłku w nauczenie ich języka, ale nie ma przynajmniej na lekcji wielkich różnic w opanowaniu materiału. Trzeba z nimi więcej powtarzać, może dyrektor powinien dla tej grupy zwiększyć ilość godzin. Myślę, że jednak trzeba przede wszystkim zacząć od utrzymania dyscypliny.
No wiele zależy od wielkości tych zależności
Nieraz więcej korzyści przynosi praca na tym samym poziomie znów, ale np na bazie innego materiału niż kontynuowanie tego samego kursu na poziomie wyższym z uwzględnieniem konieczności "nadrabiania", bo to często stymuluje pracę fabryczną, czyli napieprzanie ćwiczeń jedno za drugim,a efekty wtedy najczęściej są niezbyt dobre.
Jeśli nie są duże, tzn. że grupy są na tym samym poziomie, robimy z nimi to samo, a tych opornych, czy niezdyscyplinowanych trzeba faktycznie do pionu ustawić.
..choć jeśli tak się zachowywali przez okres np. 3 lat nauki tego języka, to podejrzewam, że pomimo "noszenia w teczce tego samego podręcznika" oni już są na różnych poziomach zaawansowania
PS ale elaborat kurde...jeśli coś napisałem 3 razy, to sorry, ale właśnie się budzę, a ta kawa nie budzi mnie skutecznie...