Mam pytanie do Was i proszę o radę...
Wstyd się przyznać, ale będę dzielna i powiem, o co chodzi. Zrobiłam dzisiaj jednej z klas kartkówkę z lektury i... pomyliłam się w pytaniu. Trudno powiedzieć, z czego wynikał błąd - prawdopodobnie to moje roztargnienie, pomyliłam fakty z lektury i zadałam im pytanie z błędem merytorycznym. Większość osób i tak odpowiedziała dobrze, część jednak nie odpowiedziała wcale. Możliwe, że odpowiedzieliby, gdybym zadała dobrze pytanie. Co ciekawe - nikt w klasie podczas pisania kartkówki tego błędu nie zauważył... A ja w całej sytuacji zorientowałam się dopiero w domu...
Co powinnam zrobić w takiej sytuacji? Przyznać się im do błędu i dać możliwość poprawienia ocen? Nie wpisać ocen tym, którzy nie odpowiedzieli albo podnieść oceny? A może nie przyznawać się, nic nie mówić i po prostu wpisać te oceny które dostali? Większość to czwórki i piątki, a w przypadku "dyskusyjnego" pytania uznawałam wszelkie logiczne odpowiedzi, które pasowały do kontekstu, żeby nie być niesprawiedliwą.
Wiem, że takie sytuacje się zdarzają, na przyszłość zrobię wszystko, żeby coś takiego się nie powtórzyło, jednak przejmuję się tym, bo uczę dopiero od kilku tygodni i chciałabym, żeby wszystko było super. Teraz boję się, że podważę własny autorytet jeśli okaże się, że popełniłam błąd merytoryczny i że uczniowie źle do tego podejdą... Bo czy nauczyciel ma prawo do takiego błędu?
Co byście mi radzili?