Jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie się tematem, zwłaszcza za osobiste świadectwa byłych dyslektyków, którym udało się okiełznać swoją przypadłość.
vuem pisze:mniewi pisze:j.w.
Stereotypową? Widzę i sprawdzam prace "dyslektyków". Porównuję je.
Jestem przekonany, że zbyt często wychodzi się z założenia, że to "naturalny problem", który należy zaakceptować.
Sam miewałem problemy z ortografią na pewnym etapie edukacji. Zamiast zrozumienia dla problemu, wystawienia zaświadczenia i akceptowania moich błędów pogoniono mnie do roboty ... skutecznie.
Problem dotyczył jednej klasy szkoły podstawowej. Od tamtej pory moje wątpliwości dotyczące ortografii nie odbiegają od normy.
Stąd zachęcam do pracy.
Stereotyp (z gr. stereos – "przestrzenny", typos – "wzorzec", "odcisk") – konstrukcja myślowa, zawierająca komponent poznawczy, czyli owo "jestem przekonany, że ...", pomimo wymiernych efektów (...) Stereotyp to fałszywe i niedostatecznie uzasadnione a dotyczące pewnej grupy osób (nadgeneralizacja) przekonanie zbiorowe, zwykle niewrażliwe na argumentację.
Jeśli twoje przekonanie nie jest stereotypowe - na pewno osiągasz wyniki chociaż zbliżone do tych zadawalających .
Odnosząc się też i w inny sposób do pytania o stereoptypowość, czy Ty masz coś więcej do powiedzenia poza stereotypowym "mam problemy"?
Jakie metody stosujesz, że dyktando wydaje Ci się stereotypem...
Czy Twoje pytania oznaczają, ze ten rodzaj ćwiczenia odrzucasz?
Mój problem związany jest z konkretnymi efektami. Gdzie tu chociaż cień stereotypowości?
Nie uważam dyktanda za stereotyp ani za metodę, tylko za narzędzie badawcze.
W swojej pracy z dziećmi korzystałem z około dwudziestu metod, żadne z nich nie okazało się skuteczne na skalę masową.
Oczywiście na początku - klasyk - zalecałem uczniom, aby wykuli zasady i starali się je zastosować w praktyce, czyli na dyktandzie. Osoby, które nie osiągały pewnego pułapu musiały zaliczać do skutku to samo dyktando. Ambitny rekordzista potrafił przyjść i 6 razy, a na teście końcowym i tak dostał 0 za 2.3.
Na zajęciach wyrównawczych pracowałem i pracuję nadal indywidualnie z potrzebującymi (również metodą komy), korzystam m.in. z zeszytów Sadusiowej i Ortograffiti, ściągam z sieci i sam przygotowuję testy oraz ćwiczenia z lukami, krzyżówki, uzupełnianki, zdania niedokończone; korzystam z oprogramowania "Na tropach języka polskiego", a także projektów sieciowych typu dyktanda.net, dyktanda.info, próbuję wykorzystać gry skojarzeniowe, metody aktywizujące - puzzle, supermind a nawet przekład intersemiotyczny i elementy dramy.
Przeszedłem etap orwellowskiego Boxera ("może powinienem pracować więcej") i kilka przemądrzałych szkoleń.
edzia pisze:Kiedyś słyszałam z ust metodyka, że nie należy robić sprawdzianów z ortografii, gdyż ci, co umieją je pisać poprawnie - nie potrzebują ich, a ci, co piszą źle - tylko utrwalają błędy.
Coś w tym jest ...
koma pisze:Tyle mądrych głów w oświacie, wszyscy chca nauczycieli szkolić - nikt nie ma pojęcia o metodyce nauczania ortografii.
Dlatego pozwoliłem sobie założyć ten wątek. Szukam człowieka, któremu udaje się regularnie (nie jednorazowo, w warunkach laboratoryjnych czy akademickich), wymiernie łączyć teorię z praktyką na tym etapie edukacyjnym.
malgala pisze:w szkole podstawowej błędy zdarzały mi się bardzo często, chociaż z każdym kolejnym rokiem było ich mniej. Zawsze dużo czytałam i porządnie pracowałam nad ich wyeliminowaniem. Strona graficzna pisma też pozostawiała wiele do życzenia. Dziś wiem, że to dysortografia i dysgrafia. Wtedy nikt o tym nie słyszał. Nauczyciele gnębili, a uczeń, jeśli mu tylko zależało na wynikach, robił wszystko, aby się poprawić.
Dyslektykom tak do końca się to nie udaje. W sytuacji, gdy inni napiszą dowolny tekst poprawnie, oni muszą zachować szczególną uwagę.
Często odnoszę wrażenie (proszę to przyjąć za hipotezę), że dysfunkcje wspomniane przez panią są naturalną właściwością rozwojową normalnego dziecka i z czasem mijają bez większego wysiłku z jego strony. Ewenementem i rodzajem dziwaka jest dzisiaj uczeń, który nie sadzi błędów (na poziomie szkoły podstawowej). Współczuję gnębienia i gratuluję charakteru.