Dziękuję za opinie. Tak jak sądziłam, nie jest to takie jednoznaczne, są zarówno korzyści, jak i zagrożenia.
A jak to było u nas? Jak wspominałam, przed wprowadzeniem tabelki syn sam chętnie czytał różne książki i gazetki, ok. 4-5 razy w tygodniu, nawet i przez godzinę, ale głównie po cichu (ewentualnie przychodził przeczytać nam to, co go szczególnie go rozbawiło / zainteresowało), nie miał też większych problemów z czytaniem na głos.
Jak było po wprowadzeniu tabelki? Na początku pomysł bardzo mi się spodobał - stwierdziłam, że syn czytając codziennie na głos systematycznie będzie ćwiczył dykcję i interpretację (nauczycielka nie przedstawiła celu, jakiemu ma służyć to codzienne głośne czytanie, więc sądziłam, że chodzi o to). Niestety, już w połowie miesiąca zauważyłam, że moje dziecko przestaje chętnie sięgać po książki, a obowiązek staje się dla niego uciążliwy i próbuje się od niego wymigiwać. Przestaliśmy więc wymagać głośnego czytania, a wówczas zainteresowanie książkami i cichym samodzielnym czytaniem wróciło.
Na koniec roku szkolnego nauczycielka nagrodziła dyplomem dzieci mające idealnie wypełnione tabelki (syn wyróżnienia nie dostał, ponieważ nie uprawialiśmy fikcji i nie wypełnialiśmy tabelki, skoro nie czytał głośno). Zaniepokoił mnie fakt, że nie było żadnych wyróżnień za postępy w czytaniu ani nie pojawiły się uzasadnienia wyróżnień typu:
Zobaczcie, czytałyście codziennie głośno i teraz czytacie płynnie i pięknie interpretujecie; liczyła się tylko pełna tabelka.
Naszymi wątpliwościami co do nagradzania oraz obserwacjami dotyczącymi spadku zainteresowania książkami u dziecka podzieliliśmy się z nauczycielką, ale nie zyskaliśmy zrozumienia. W jej opinii
tabelka mobilizuje większość dzieci do czytania, a zadowolić wszystkich się nie da. Tak więc tabelki codziennego obowiązkowego głośnego czytania pojawiły się w zeszytach znowu; tym razem po 20 minut. Przy tabelce brak istotnej informacji, że dziecko powinno czytać przy rodzicu!
Cóż, my będziemy tę tabelkę wypełniać trochę po swojemu; syn będzie czytał głośno wówczas, gdy będzie miał na to ochotę, a do czytania cichego jak na razie nie trzeba go zachęcać, więc będę tylko sprawdzać, czy rozumie, co czyta.
silije pisze: Najważniejsze jest, aby dzieci polubiły czytanie ciche, takie prywatne.
Też jestem tego zdania. Czyli - aby miały wewnętrzną motywację do czytania. W przypadku mojego syna głośne czytanie niekorzystnie wpłynęło na tę motywację. Na szczęście w porę udało się ją odbudować. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach niewiele dzieci taką wewnętrzną motywację ma, ale wydaje mi się, że jeśli dostarczy im się jedynie motywację zewnętrzną w postaci dyplomów za skrupulatnie wypełnioną tabelkę, to nie wiadomo czy w przyszłości, gdy tabelki i dyplomu nie będzie na horyzoncie, w ogóle po książkę sięgną.
Basiek70 pisze:Głośne czytanie zalecam indywidualnie, dzieciom, które popełniają wiele błędów przy czytaniu - w celu skontrolowania; pozostałym zalecam czytanie kwadrans dziennie codziennie, ale po cichu. Rodzice mają za zadanie przeczytać wybraną przez dziecko książkę i rozmawiać z nim o jej treści (kontrola rozumienia).
Natomiast dzieciom najlepiej czytającym daję zadanie czytania głośno z interpretacją - one czytają już tak dobrze, że jak najbardziej mogą i powinny poćwiczyć interpretację tekstu.
Czyli - każdemu wg potrzeb i możliwości.
Takie zróżnicowanie najbardziej by mi odpowiadało.
Pozdrawiam wszystkich dzielnie walczących o to, aby dzieci z zainteresowaniem sięgały po książki i życzę powodzenia!