Ważny temat - ocenianie 6latków

[morelka78]

<<Zgodnie z podstawą programową wychowania przedszkolnego obecnie nie ćwiczy się pisania lecz ćwiczy się umiejętności grafomotoryczne na materiale bezliterowym. Jeśli dzieciom nie wychodzi pisanie, to oznacza, ze dzieci maja słabo rozwinięte mięśnie ręki i dłoni. Należy wprowadzić więcej prac plastycznych typu ugniatanie, wydzieranie, ciecie itp., gimnastykę palców dłoni, ćwiczenia rozluźniające dłoni itd..>>

Peonia- znam podstawę programową i nie chodziło mi o ćw. pisania Mają słabo wyćwiczoną rękę. Niektórzy mieli problem z prostymi szlaczkami. Jeśli chodzi o mój system oceniania, uważam, że nikogo nie krzywdzę, ponieważ moja ocena jest adekwatna do rozwoju 6- latka. Poza tym na pierwszym zebraniu rodzice zostali odpowiednio uświadomieni jaka jest różnica między 6 latkami a 7. Idę swoim tokiem, ale na końcu roku mamy sprawdziany dyrektorskie i moja klasa będzie pisała to samo co inne.
Mam spore doświadczenie, mam też porównanie, bo to kolejna już moja 1. klasa. I powiem wam, że mimo, że pracy jest więcej całkiem dobrze pracuje mi się z moimi sześciolatkami. Mam nadzieję, że będzie tak do końca.

[dushka]

Basiek, ale znów - ty masz w domu specyficzny przypadek. W swojej szkole takiego nie spotkałam. Podkreślam: piszę o całkowicie sprawnych uczniach, uczniowie z jakimikolwiek niepełnosprawnościami to inna rzecz.
Za to jest dziewczynka, uu lekkie, która 1 klasę powtarzała 3 razy i dopiero wówczas zaskoczyła - nie tylko czytanie. Dodam, że pracy domu brak.
U mnie zostawienie dziecka w 1 klasie to rzadkość, a potem... po kilka razy powtarzanie klasy 4 ;/ bo dziecko nie daje rady z niczym.
To samo zresztą tyczy się umiejętności matematycznych, dziecko z lekkim, z umiejętnościami matematycznymi na poziomie zerówki, poszło do klasy 4. Nie moja decyzja, ja miałam tylko rewalki.

[malgala]

nie raz spotkałam dzieci, które na koniec pierwszej klasy ledwo co dukały krótkie wyrazy i połowy liter zapominały, a w październiku drugiej klasy radziły sobie i z czytaniem, i z pisaniem? Ba, miałam taki egzemplarz w domu.

Jestem pewna, że były to jednostkowe przypadki i rodzice współpracowali ze szkołą.
Uważam, że w przypadku trudności w nauce najwłaściwsze jest pozostawienie dziecka w klasie pierwszej. Ma ono największe szanse na wyrównanie braków i w przyszłości nawet na sukces.
Takie przepychanie na siłę, bo przecież ma trzy lata na opanowanie podstawy programowej, mija się z celem.
Dziecko nie tylko nie opanuje, ale cały czas skazane jest na porażkę. Odstaje od klasy, czuje się gorsze od innych, traci zapał i wiarę we własne możliwości. Przebrnie jakoś do klasy IV, bo dobre panie przepuszczą. I zaczyna się koszmar.

[linczerka]

po kilka razy powtarzanie klasy 4

Na każdym etapie edukacyjnym uczeń może tylko jeden raz nie otrzymać promocji.

[malgala]

Na każdym etapie edukacyjnym uczeń może tylko jeden raz nie otrzymać promocji.

Tylko raz to może otrzymać promocję z jedną oceną niedostateczną w przypadku niezdania egzaminu poprawkowego.
Powtarzać klasę może teoretycznie nawet kilka razy.

[iluka]

Powtarzać klasę może teoretycznie nawet kilka razy.

O, to, to... Z naciskiem na : teoretycznie!!!

[linczerka]

Jakbym zostawiała, to bym to wiedziała

[dushka]

Rekordzista: 4 razy 5 klasa. Rodzina mega patologia, w domu pracy żadnej, młody w trakcie lekcji bardzo niechętny do czegokolwiek, na zajęcia dodatkowe nie przychodził. Kurator... no cóż: był. I tyle.

[iluka]

z mojego doświadczenia -czwartoklasista ukończył klasę czwarta z pozytywnym skutkiem za trzecim podejściem. Ze mną.
A tak ogólnie od wielu lat jest trend na niezostawianie tylko przepychanie z klasy do klasy i wypychanie do wyższego etapu

[malgala]

I nie tylko na przepychanego to źle wpływa, ale również na pozostałych.
Po co mają się wysilać, skoro i tak promocję otrzymają.

[Basiek70]

Basiek, ale znów - ty masz w domu specyficzny przypadek.

w tym wypadku pisałam o mojej w pełni sprawnej i zdrowej córce

[dushka]

Wracam do tematu od innej strony.
Mam w klasie 2 dzieci, które nigdy nie przynoszą potrzebnych rzeczy na zajęcia. Obojętnie, czy coś trzeba kupić czy uzyskać z recyklingu. Co ważne - za każdym razem informacja o konieczności przyniesienia czegoś jest podana do zeszytu informacji (wklejona) i to zdecydowanie wcześniej, nigdy z dnia na dzień.

Co z tym fantem? Rodzice na moje uwagi w tym temacie nie reagują kompletnie. Nie zawsze jest możliwość podebrania rzeczy od dzieci (np. przy robieniu kanapek było to bezproblemowe, ale już w sytuacji, gdy dziecko ma np. przynieść wycięte elementy układanki - wygląda to inaczej).

Dzieciaki niestety zaczynają zauważać to, że X i Y nie przynoszą materiałów.

Rodzic ma w nosie, dziecko... nie wykonuje pracy (nie zawsze wykonuje z powyższych powodów), dając ocenę ndst oceniam tak naprawdę w-zadzie-manie rodziców, a znów - przyzwalając na to, utwierdzam rodzica (a potem dorastające dziecko) że może mieć w zadzie...

Macie takie sytuacje, dylematy?

[vuem]

Rodzice na moje uwagi w tym temacie nie reagują kompletnie

Może nie dość stanowcze uwagi to były?
Podkreśliłbym fakt, że jest to konieczne dla prawidłowego przebiegu pracy, postępów dziecka i uzyskiwania ocen, a dziecko przez to czuje się źle.

Zakładam, że to nie złośliwe "buntowanie się", a raczej olejstwo rodziców, tacy się zdarzają.

[dushka]

Dość stanowcze. I pisemne, i osobiste rozmowy.

[vuem]

Dość stanowcze. I pisemne, i osobiste rozmowy.

Może poproś dyrekcje o wsparcie ... kurde, szkoda tylko dziecka, że ma jełopów za rodziców i na jełopa najprędzej wyrośnie.