Dziewczyny, piszę do Was, bo macie większe ode mnie doświadczenie, i być może któraś z Was miała podobną sytuację w swojej historii zawodowej.
W piątek w wypadku samochodowym zginął ojciec jednego z moich uczniów. Chłopiec ma lat 7, jest w pierwszej klasie (szedł do szkoły jako 6 latek). Nie jest zupełnie emocjonalnie gotowy na radzenie sobie w życiu: ogromny problem stanowi dla niego choćby zmiana miejsca w ławce, zmiana miejsca na stołówce, jest bardzo wrażliwy, boi się wielu rzeczy- głównie nowych. Ostatnio rozmawiałam z jego mamą na temat tego, że zauważam u niego pewne cechy charakterystyczne dla zespołu Aspergera. Dziś rozmawiałam chwilę z tą mamą. Chłopiec jutro przyjdzie do szkoły. O śmierci taty nie wie. Na pogrzebie nie będzie. Mama chce by było jak zazwyczaj, by nie narobił sobie zaległości. Nie mnie tę decyzję oceniać, bo przy tym dziecku żadna niestety nie byłaby dobra. Mam problem bo wiem, że niektórzy uczniowie już wiedzą o tym co zaszło, obdzwoniłam wszystkich rodziców z prośbą o to by z dziećmi porozmawiali, ale szczerze to tylko dzieci. Nie wiem czy któryś nie chlapnie czegoś.
Pytanie do Was: macie jakieś pomysły jak przebrnąć przez to wszystko? Nie wiem jak długo chłopiec nie będzie wiedział. Myślałam o biblioterapii, na czas kiedy już się dowie, szukam w sieci, ale znalazłam tylko opowieści o tym jak sobie radzić ze śmiercią babci- starość, choroba, lub gdy dziecko samo jest chore (to mam w książce pani Molickiej). O śmierci nagłej nie znalazłam nic. Dodatkowo chłopiec bardzo boi się jeździć samochodem, Więc ten wypadek samochodowy to dodatkowy powód do stresów. Dopóki nie wie ciężko jest w to nawet włączyć psychologa.
Kolejna sprawa- w czerwcu planowaliśmy dzień rodziny. Miałam w planie piosenki i o mamie i o tacie, taniec i inscenizacje. Ale teraz myślę, zeby skupić się na utworach dotyczących rodziny ogólnie, bez podziału na mamę i tatę. Jak uważacie?