Postautor: paskuda1984 » 2015-05-20, 14:56
Dziewczyny, jak wygląda sprawa z nieobecnością uczniów z powodu dwu- trzy-tygodniowych wyjazdów "urlopowych" w czasie trwania roku szkolnego? Mam na myśli, czy jako nauczyciel mogę (prawnie) zabronić takich wyjazdów? Albo, nie wiem, jakieś sankcje z tego wyciągnąć? Pytam, bo mam jednego ucznia (6latka), który dwukrotnie w czasie trwania klasy pierwszej wyjechał z rodzicami na 2,5 tygodnia na urlop. A dziś dowiedziałam się, że jego mama ma pretensje, że chłopiec "nie umie czytać, pisać, liczyć", "jest bardzo niski poziom nauczania", "dzieci za dużo się bawią, a za mało uczą"...Generalnie bardzo mnie to przybiło, a potem zdenerwowało. Najgorsze, że wiem to z tzw. 'anonimowych ankiet", więc teoretycznie nie mam prawa wiedzieć, że ona tak uważa. Natomiast ja czuję się niesprawiedliwie oceniona. A to moja pierwsza w życiu klasa pierwsza (i jakakolwiek zresztą:)), więc biorę te słowa bardzo do siebie...Pomóżcie. Co mogę zrobić w takiej sytuacji?