Właśnie osiągnęłam apogeum zatracenia się we własnej pracy. Wczoraj naszykowałam mojej siedmioletniej córce do szkoły spódnicę trzy numery za dużą - nie zauważyłam. Mąż też nie zauważył i zaprowadził ją do szkoły. Odbierając ją skamieniałam , jak zobaczyłam w co jest ubrana. Na moje głupie pytanie jak minął jej dzień - odpowiedziała - że był trudny , bo musiała cały czas trzymać raczkami spódniczkę. - uzmysłowiłam sobie w tej jednej chwili jak dużo tracą nasze rodziny. Ciekawa jestem co pomyśleli sobie nauczyciele - ale nie - lepiej nie wiedzieć.
To tak w sobotni poranek