Postautor: Cytryn » 2010-01-25, 10:23
Zajęcia plastyczne latwiej zroganizować. Ja niestety jestem tylko muzykiem...Flety? Boże broń. W gimn. straszna lobuzerka, jak zaczną dąć w te gwizdki, to będzie straszne...i oczywiście nie dam rady wyegzekwować noszenia tych fletów, polowa nie będzie ich miala. Po co zaczynać coś, czego i tak wiem, ze nie zrobię...
No i rzeczywistość w malej szkole będzie wyglądala tak, że pewnie dostanę calą klasę II ( u nas są tylko trzy klasy gimn.) i wymyślaj. Co można robić z dzieciakami, które nie mają sluchu, nie lubią muzyki, wstydzą się tańczyć i śpiewać...? Aktorsko to oni też nie są uzdolnieni. Może ze dwie osoby na calą klasę mają jakiś potencjal, a reszta...? Nawet mówić porządnie nie potrafią(dykcja, regionalizmy, blędy językowe).Przecież zjaęcia artystyczne powinny być kierowane do tych, co chcą i mają jakieś możliwości, uzdolnienia, inaczej-jaki to ma sens?!
Mialam chór w gimnazjum, ale dzieciaki śpiewające odeszly i teraz na cale gimnazjum zostalo może z pięć osób, które od biedy moglyby śpiewać w chórze. Takie roczniki po prostu( za dwa, trzy lata będzie lepiej, jak patrzę na sp, ale za rok to po prostu masakra!).
Ja naprawdę nie wiem, co robić....