I wiesz to na pewno? No to super.
Pewnie, że ten sam syf, w sensie papiery, szkolenia etc..No ale nie ma gimnazjalistów, którzy wyzwą cię od kur*, ani nie musisz z kibla wyciągać "szalikowców", sprawdziany jednak łatwiejsze, więc i sprawdzać łatwiej i szybciej, małe dzieci są wdzięczniejsze. Nie ma tylu konkursów, popisów, apeli, niekończących się rad, jak w szkole. Przynajmniej u mnie w szkole. Są, ale nie tyle( zrobiłam wywiad). Owszem, panie narzekają na brak dyscypliny, dzieci trudne( gryzące po łydkach
), pupę czasem trzeba podetrzeć itp..- ale poszłam popatrzeć i to jest nic w porównaniu z tym, co mam w szkole. Poza tym lubię muzykę, dzieci tak pięknie na nią reagują, nie to, co na muzyce w gimnazjum( brrr..). Wielkie fety są dwa-trzy razy do roku( w szkole: co najmniej z 8 nie licząc pomniejszych), wywiadówek jest jakby mniej, wycieczek też mniej...Ale może się mylę. Czy ktoś ma porównanie? Gdzie jest lżej?