Witajcie!
Jestem świeżo po studiach (nauczanie zintegrowane, oligo i rewalidacja). Jestem tu nowa - zarejestrowałam się, ponieważ mam problem i już nie wiem, jak do tego podejść.
Od tego semestru pracuję jako asystent nauczyciela w klasie ogólnodostępnej. Pod moją opieką znalazł się chłopiec z ZA. Wiem, że mam z nim usiąść, kontrolować jego pracę i zachowanie, pilnować czy wszystko zapisał, rozumie itp. Ponadto mam zostawać z nim po lekcjach, żeby powtarzać z nim materiał (pracuję z kodeksu pracy, mam 35h tygodniowo).
Problem polega na tym, że jego klasa nie wie o jego przypadłości. Nie wiedzą też o tym, po co siedzę z nimi na lekcjach. Pierwszego dnia na polecenie dyrekcji zostałam przedstawiona jako praktykantka, więc żadne z dzieci się nie spodziewa, co tak naprawdę będę robić. Wychowawczyni od początku była przeciwna ukrywaniu przed klasą całej sprawy, ale bez pozwolenia nie może nic powiedzieć dzieciom. Z tego, co wiem, matka nie chce, żeby klasa wiedziała o zaburzeniu jej syna.
Pytanie do Was: co byście zrobili w takiej sytuacji? Nie mogę przecież sama powiedzieć klasie o wszystkim. A jak z nim usiądę w ławce (przesadziwszy uprzednio pół klasy), to będą pytać, śmiać się z niego, a i dla samego chłopca ta sytuacja będzie przerażająca. Dyrektor ponagla, żebym już coś zaczęła robić, bo czas leci (chodzi o czas do egzaminu szóstoklasisty), ale tak naprawdę przecież nic nie mogę, bo dla klasy jestem praktykantką...
Już nie wiem, co o tym myśleć...