Jolly Roger pisze:Ty gdybyś nie był ignorantem to nie skakałbyś z tematu Uświadamiania rodzicom, że błędnie postępują do kwestii zwracania uwagi uczniowi to może byś zauważył ogromną różnicę między pedagogizacją rodziców, a ględzeniem starego ramola: słabo się uczysz
Nie mam zielonego pojęcia czym jest pedagogizacja rodziców wg Ciebie. Jeżeli jest ona tłumaczeniem rodzicom "jak dobry rodzic powinien postepować", to moim zdaniem trafi to tylko do tych, którzy gotowi są usłyszeć te dobre rady. Gotowi są usłyszeć, bo już są rodzicami o pozytywnej postawie rodzicielskiej. Nie da się jakąkolwiek pogadanką zmienić postępowania rodzica o postawie negatywnej, tak samo nie da się nauczyć się bycia rodzicem o postawie pozytywnej z książki o wychowaniu dzieci.
Moim zdaniem, większą krzywdę rodzicom robią nauczyciele, którzy w bardzo grzeczny i przystępny sposób tłumaczą rodzicom, że należałoby postępować inaczej z dzieckiem niż stare ramole, które wywalą rodzicowi wprost, że źle postępuje. W tym pierwszym wypadku rodzicowi trudniej obronić poczucie własnej wartości. W drugim przypadku łatwiej rodzicowi bronić poczucie własnej wartości i godności, bo może w myślach zdeprecjonować takiego niemiłego nauczyciela myśląc o nim, że jest np. "niewychowanym chamem".
Jolly Roger pisze:Jeśli uważam, ze rodzic swoim postępowaniem (często nieświadomym) krzywdzi dziecko to nie będę dywagował czy moje działanie będzie skuteczne tylko próbuje działać. Najlepiej jak umiem. Nie da się sformułować ogólnej zasady postępowania, bo ile przypadków tyle sposobów na efektywne działanie.
Czasami się nie udaje, to naturalne, ale porażka nie może sprawiać, że wycofam się.
Rodzice z definicji postępują nieświadomie. Z DEFINICJI postawa rodzicielska nie jest przez rodziców wybierana. Wynika z osobistych doświadczeń rodziców. Moim zdaniem nie masz racji twierdząc, że nie da się sformuować ogólnej zasady postepowania, Ja takie zasady sformułowałem - podaje linka raz jeszcze:
praca z rodzicami
Jeżeli specjalista nie ma sformuowanej ogólnej zasady postepowania, to znaczy, że w ogóle nie posługuje się wiedzą. Wiedza jest zawsze jakimś algorytmem.
To o co pytam w tym wątku, jest pytaniem o zasady. Zasady, które warto mieć przemyślane zanim cokolwiek spróbujemy zrobić. Tylko zasady pozwalają na refleksję pozwalającą dojść przyczyn porażek. Tylko posiadanie przemyślanych zasad pozwala nam gromadzić wiedzę i czynić postępy w naszym rozwoju zawodowym.
Bez posiadanej wiedzy na temat postępowania z rodzicami, Twoje słowa "najlepiej jak umiem" są jedynie deklaracją jak najlepszych chęci, a nie profesjonalizmu.
Uważam, że nauczyciele, którzy potrafią spierać się o zasady, czynią swój zawód wysokokwalifikowanym. Jeśli spierają się na poziomie pojedyńczego dziecka, spowadzają swój zawód do profesji niskowalifikowanej, gdzie nie potrzeba się wykazywać specjalną wiedzą.
Generalnie uważam, że nauczyciel pracujący z uczniami niepełnosprawnymi intelektualnie, powinien być też specjaistą od postępowania z ich rodzicami, gdyż efekty pracy nauczyciela w zdecydowanie większym stopniu, są zależne od postawy rodzica wobac swojego dziecka niż nauczaniu masowym. Sama materia zawodu wymusza na specjalistach od dzieci by stali się dla rodziców "supernianiami", gdyż w wielu przypadkach niewłaściwe postępowanie rodziców niweczy absolutnie całą pracę nauczyciela.
Byli u nas nauczyciele ze szkoły specjalnej z Wielkiej Brytani. U nich jest taki system, że do rodziców, którzy maja kłopoty z postępowaniem ze swoimi dziećmi idzie do domu para nauczycieli na dwa dni - sobotę i niedzielę - od rana do wieczora. Tam modelują rodzicom właściwe postępowanie z dzieckiem (wg określonych zasad). Ostatnio w pracy z rodzicami niepełnosprawnych dzieci stosuje się (także w Polsce) kamerę wideo. Nagrywa się interakcję rodziców z ich dziećmi a potem je omwawia wg ściśle kreślonych zasad. Podaję ci przykłady gdzie są formuowane ogólne zasady postępowania. Może inne niż np. moje. Ale da się je sformuować. Specjaliści o pracy z niepełnosprawnymi dziećmi na całym świecie zastanawiają się jak postępować z rodzicem dziecka niepełnosprawnego. Skoro oni to robią to może możemy i my?