Przy dyskusji na temat trzeba doprecyzować czy rozmawiamy o uczniach "normalnych" czy o uczniach niepełnosprawnych intelektualnych (i czy to jest lekkie upośledzenie umysłowe, umiarkowane czy głębokie). Jest to istotne, ponieważ wtedy są inne metody i oddziaływania wychowawcze. Tak samo inaczej rozmawia się z rodzicami tychże uczniów.
Jacol pisze:Czy uważasz, że postawy rodzicielskie rodziców są przez nich wybierane? Że można zadecydować, czy jest się rodzicem o takiej a nie innej postawie i można siłą woli zmienić swoją postawę?
Każdy rodzic moim zdaniem prezentuje określoną postawę wychowawczą. Może to być całkiem poza jego świadomością, ale nie ulega wątpliwości, że posiada "program wychowawczy". Jest to podyktowane indywidualnym doświadczeniem z dzieciństwa, temperamentem, osobowością, zdobytym wykształceniem, kryzysami przebytymi w czasie życia, aktualnymi relacjami w rodzinie, sytuacją socjalną, wyznawanymi zasadami, wartościami, itp.
Rodzic wybiera czy będzie pobłażliwy,rygorystyczny, kochający, wymagający czy jeszcze inny (tych postaw wychowawczych jest więcej).
Gdy rodzic uznaje przed sobą i innymi, że do tej pory postępował źle to jak najbardziej jest na dobrej drodze do zmiany. Oczywiście, sama świadomość nie wystarczy trzeba także konkretnych działań, które krok po kroku wprowadzą i utrwalą ostateczną zmianę.
Jacol pisze:Pytanie na bardzo podstawowym poziomie: Czy można za pomocą jakiejkolwiek kary (a tym jest zwrócenie uwagi rodzicowi) nauczyć kogokolwiek prawidłowego postępowania?
Zwrócenie uwagi komukolwiek nie jest karą. To informacja zwrotna o zachowaniu, postawie która jest źle oceniania lub odbierana przez innych.
Co do kary gdy dostaniesz mandat za parkowanie w niewłaściwym miejscu to na przyszłość będziesz tego unikał. Lecz gdyby nie było parkingów miałbyś takie możliwości: albo parkować niewłaściwie i płacić kary, albo zrezygnować z samochodu.
Podobnie jest z karaniem w wychowaniu.Są zachowania za które należy bezwzględnie karać, a są też postawy które należy wygasić w inny sposób lub inaczej ukierunkować.
W tym miejscu polecę ciekawą książkę którą warto przeczytać:
"Dyscyplina krok po kroku : 5 skutecznych sposobów" Joyce Divinyi.
Jacol pisze:Moim zdaniem, większą krzywdę rodzicom robią nauczyciele, którzy w bardzo grzeczny i przystępny sposób tłumaczą rodzicom, że należałoby postępować inaczej z dzieckiem niż stare ramole, które wywalą rodzicowi wprost, że źle postępuje. W tym pierwszym wypadku rodzicowi trudniej obronić poczucie własnej wartości. W drugim przypadku łatwiej rodzicowi bronić poczucie własnej wartości i godności, bo może w myślach zdeprecjonować takiego niemiłego nauczyciela myśląc o nim, że jest np. "niewychowanym chamem".
Nie można grzecznie, nie można normalnie to jak powiedzieć, że nie jest tak jak powinno być?
Tylko tak?
Jacol pisze:(...)do rodziców, którzy maja kłopoty z postępowaniem ze swoimi dziećmi idzie do domu para nauczycieli na dwa dni - sobotę i niedzielę - od rana do wieczora. Tam modelują rodzicom właściwe postępowanie z dzieckiem (...)
Według mnie wywoła to u rodziców jeszcze większe poczucie bezwartościowości. Ktoś w ich domu przy ich "własnych" dzieciach będzie ich nauczał, co i jak mają robić. Naruszy to prywatność rodzinną, obniży to autorytet u rodziców (którego zresztą już mogą nie mieć).
I myślisz, że w ciągu dwóch dni dwie osoby wymodelują właściwe postępowanie?
Ja myślę, że te dwie osoby w rodzinie patologicznej tak się zakręcą, że nie będą wiedzieli jak otworzyć drzwi do wyjścia.
Jest coś takiego jak psychoterapia rodzinna. W pokoju jest rodzina i przeważnie dwóch psychoterapeutów. Obok w drugim pokoju jest jeszcze jeden (superwizor) który co jakiś czas zaprasza tych psychoterapeutów do siebie i zwraca uwagę na niektóre rzeczy. Notabene spotkania obywają się nie w domu rodzinnym, a ośrodku terapeutycznym.
Jeśli jest to rodzina "normalna" (tzn. są minimalne kłopoty dydaktyczno-wychowawcze z dzieckiem), to kto wpuści specjalistów do domu na dwa dni i będzie obserwował ich modelowanie?
Jednostki.
Postąpiłbyś tak na ich miejscu?