Witam. Mam 17 lat i chodze do 2 klasy Technikum.
Moj problem wyglada nastepujaco:
Wczoraj podpalilem kilka malych kartek przyklejonych na scianie. Kamera to uchwycila, poszedlem na dywanik do dyrektora. Zniszczenia sa nie wielkie, praktycznie na jedno machniecie pedzlem. Dyrektor mial pretensje do mnie konkretnie o to, ze stwarzalem zagrozenie wywolania pozaru, gdyz podpalilem to obok wylacznika swiatla i moglo dojsc do zwarcia (choc odleglosc od ognia byla zbyt duza, ale juz mniejsza o wiekszosc).
Dyrektor byl zdenerowany, chcial wezwac policje, jednak postanowil, ze sobie odpusci i nie bedzie nic robil pod wplywem nerow i przemysli cala sprawe przez weekend. Rada pedagogiczna zostanie zwolana w poniedzialek, gdzie zadecyduja o tym, czy mnie wydalic ze szkoly.
Teraz przejde do moich pytan:
1. Jak taka rada pedagogiczna wyglada? Czy ja bede musial sie na niej stawic? Jak sie zachowywac?
2. Jakie kary moga zastosowac wobec mnie?
3. Jak zostane wydalony ze szkoly to czy jest mozliwosc, zeby przyjeli mnie do innej?
4. Czy wedlug Was dobrym pomyslem jest, abym sam udal sie do dyrektora i go przeprosil za ta cala sytuacje? Bylem nieco zdenerwowany, przez co zapomnialem nawet go przeprosic i troche dziwnie sie przez to czuje.
Jezeli to ma jakis wplyw na zaistniala sytuacje, to przedstawie kilka czynnikow, ktore wedlug mnie moga miec na to wplyw:
-Nauczyciele maja o mnie raczej neutralne zdanie, zawsze staralem sie ich szanowac.
-Nigdy wczesniej nic nie "odwalalem" w tej szkole (z wyjatkiem 2 krotnego spotkania mnie na paleniu papierosa, ale nie lecialem na dywanik).
-Jestem nie karany.
P.S. Jestem na tym forum nowy, w zwiazku z czym jezeli temat umiescilem w zlym dziale to prosze o przeniesienie.