Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Quark
Posty: 2
Rejestracja: 2017-05-04, 18:00
Kto: uczeń
Lokalizacja: dolnośląskie

Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

Postautor: Quark » 2017-05-04, 18:35

Witam wszystkich nauczycieli i uczniów! Mimo, że sam mam 16 lat (3 klasa gimnazjum), to temat jest skierowany jedynie do szkolnej kadry.
Uff... od czego by tu zacząć... najlepiej od początku:

W przyszłości chciałbym iść na kierunek zwany automatyką. Jak wiemy, automatyka to - łopatologicznie - elektronika połączona z programowaniem. Informatyka w szkołach totalnie leży (przynajmniej w gimnazjach, nie wiem jak w liceum, choć z różnych opowieści słyszałem, że podobnie) i nie ma co się nad tym rozwodzić, dlatego przejdźmy do elektroniki. Elektronika to oczywiście dział w fizyce.
Wielu nauczycieli uważa swój przedmiot za najważniejszy... i wszystko byłoby ok, gdyby nie to, gdyby te same osoby faktycznie chciały nauczać. Kiedy przychodzę do mojej nauczycielki z fizyki i pytam się o cokolwiek związanego z elektroniką (nadprogramowego) słyszę wymigiwania się i odpowiedzi w stylu "wiesz, tego nie było w programie, zapytaj sie pana X". Pan X niestety też wie niewiele więcej.
Chodziłem na kółko języka niemieckiego - w drugim półroczu wcisneli nam na 8 lekcji wf, więc już nie mogę uczęszczać na te zajęcia dodatkowe. Nawet tego nie skomentuje.
Chodziłem na kółko z matematyki - było na 7 i 8 lekcji, jednak pewnego dnia matematyczka wyjaśniła mi, że "kółko będzie już tylko na 7 lekcji". Wtedy, kiedy ja mam akurat przedmiot obowiązkowy.
Oprócz tego często po prostu nauczycielek na kółkach nie ma, bo coś tam. Zdarzają się różne sytuację, ale raz na jakiś czas. Nie co drugie zajęcia.
Czy naprawdę nauczyciele, którzy uczyliby z pasją wymierają? Czy liczą się już tylko oceny uczniów i ich wyniki na egzaminach? A co z tymi, którzy po prostu chcą się czegoś naprawdę nauczyć. Zrozumieć, nie wykuć. Szkoła stawia na Zakuć, Zdać, Zapomnieć. Domyślam się, że to nie jest wina kadry, tylko osób, które później rozliczają Państwa właśnie z wyników podopiecznych. Myśle, że jest to temat wart dyskusji.
Proszę nie myśleć, że kogokolwiek osądzam. Chciałbym tylko wiedzieć, co o tym sądzą sami zainteresowani.

I jeszcze druga część tematu skierowana do nauczycieli/ek matematyki i fizyki
Tak jak pisałem, chciałbym iść na studia związane z matematyką i fizyką. Niestety, z elektroniki leże. Słowo leże to w tym przypadku eufemizm. Nie rozumiem tego. Nie mam dużego problemu z podstawą programową, ale z praktyką. Nie rozumiem np. Jak rozchodzi się prąd w obwodach (nie mam tu na myśli prostego obwodu równoległego, tylko jak rozchodzi się prąd kiedy w obwodzie równoległym jedna gałąź ma opornik np. 100 ohm a druga 150 ohm), nie rozumiem skąd prąd kolokwialnie "wie" ile ma go płynąć. Generalnie ciężko idzie mi cała fizyka. Czy fizyka w liceum jest jakaś bardzo trudna? Bo trochę się obawiam...
Natomiast co do matematyki to tutaj jest dziwna sprawa. Generalnie jestem z niej dobry, mam 5 (choć wiadomo, oceny nie zawsze odzwierciedlają umiejętności), ale nie umiem robić zadań na dowodzenie, czy takich jak "wykaż że...", "znajdź taką liczbę..." itp.
Trochę sie tego boje. Nauczycielka mówi, że to da się wyćwiczyć (myślenie / sprawność rachunkową) robiąc takie zadania. Proszę mi powiedzieć bez ogródek; czy jestem faktycznie głupi i czy da się to naprawić :D .
Boję się, że nie dostane się na moje wymarzone studia.


Dziękuję za dotrwanie do końca tego jakże długiego posta.
Quark

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

Postautor: Łosoś » 2017-05-05, 15:51

Witaj
Odpowiem Ci (przynajmniej spróbuję) na pierwszą część postu opierając się na własnym przykładzie. Na matematyce i elektronice się nie znam, jestem typową humanistką.

Uczę od ponad 20 lat. Na początku miałam ogromną pasję i cuda z uczniami robiłam. Mieliśmy wiele sukcesów, klasy zapchane były po brzegi na moich zajęciach dodatkowych.
Niestety, w szkole najczęściej się takich nauczycieli nie zauważa (szczęściarzami są ci, którzy są doceniani i których praca jest zauważana). W skrócie: zero nagród, żadnej pochwały, za to wykorzystywanie człowieka -mówiąc kolokwialnie- "na maksa". Jesteś w zasadzie "karany" za swoją pasję, bo chętnie się tobą chwalą na zewnątrz, ale nagrodzą i tak "swoich", a nie ciebie. To zniechęca, a nauczyciel też człowiek i nie jest z żelaza.
Po drugie- system. Przed karciankami (a teraz zajęciami dodatkowymi)- czyli przymusowymi, nieodpłatnymi zajęciami w tygodniu w wymiarze co najmniej dwóch- miałam czas i możliwość wyboru uczniów. Teraz muszę brać tych, którym"plan pasuje" (szkoła dojazdowa), a nie tych, którzy by chcieli i lubią przedmioty, których uczę. Po tej męce (wspólnej- mojej i ich) nie mam już sił, żeby jeszcze angażować się dodatkowo. Tym bardziej, że i tak nie ma takiej możliwości na ogół- bo plan nie pasuje, nie ma się kiedy spotkać. Robię więc coś z przymusu i na siłę, nie wkładając w to serca.
Po trzecie- wypalenie zawodowe. Nauczycieli traktuje się jak darmozjadów, tłuków i nieuków. Jesteśmy źle traktowani przez MEN i władze lokalne. Zarzuca się nas niepotrzebną, bezsensowną biurokracją. Co chwila wprowadza jakieś zmiany. Teraz w dodatku wielu z nas może stracić pracę albo godziny. To nie sprzyja raczej byciu nauczycielem z pasją. Po jakimś czasie masz wszystko w nosie. Aby do dzwonka i do domu.

Pewnie znalazłoby się wiele innych przyczyn wymierania nauczycieli z pasją, ja piszę o moim doświadczeniu. Cudem jest fakt, że pasjonaci wciąż jednak się zdarzają. Ale i oni kiedyś się wypalą. Bo nasz system, nasza szkolna rzeczywistość to nie jest "świat dla orłów".

oramge
Posty: 425
Rejestracja: 2013-11-22, 19:49
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski

Re: Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

Postautor: oramge » 2017-05-06, 15:25

Postanowiłam coś do Ciebie napisać, bo z zainteresowaniem przeczytałam Twój post. Zawiera on jednak kilka różnych tematów dlatego zniechęca do odpowiedzi. Zatem uporządkuję trochę. Przedstawiłeś się i powiedziałeś co Cię interesuje. Następnie oceniłeś poziom nauczania informatyki w szkołach i przeszedłeś do elektroniki. Potem krytycznie opisałeś swoją relację z nauczycielami fizyki i płynnie przeszedłeś, poziom wyżej, do opisu wadliwego planu lekcji, funkcjonowania szkół i kondycji nauczycieli w ogóle. W drugiej części skierowanej tylko do wybranych nauczycieli opisałeś swoją wiedzę i jej braki w interesującej Cię dziedzinie. Uff, dobrnęłam.
Nie znam się na informatyce elektronice, automatyce , robotyce etc., ale mam pojęcie o procesie nauczania i wychowania.

Podstawowym zadaniem ucznia jest zdobywanie wiedzy. Niektórzy uczniowie posiadają nawet pęd do wiedzy i wtedy trzeba ten pęd miarkować, niestety częściej mamy do czynienia z lenistwem. Z Twojego postu wynika, że interesuje Cię wiele rzeczy, jednak nie wszystkie są Ci w tej chwili przydatne, potrzebne a zabierają potrzebny czas, który powinieneś przeznaczyć na to co jest w tej chwili dla Ciebie konieczne lub nawet tyko użyteczne. Z drugiej części Twojego posta wynika, że masz świadomość swoich braków, a to bardzo cenne bo wiesz co masz robić i co chcesz studiować. Nadmierne zainteresowanie rzeczami, które nie rozwijają - to nie ciekawość lecz ciekawstwo/ wścibstwo, w klasyfikacji sprawności moralnych - wada. Dlatego zostaw organizację pracy w szkole dyrektorom, zapał nauczycieli do pracy ich własnej krytycznej refleksji. Co do ich wiedzy lub jej braku, jak Ci się wydaje, to wyjaśnię Ci obrazowo: okulista nie musi umieć wyrwać zęba mimo że jest tak blisko oka. W odpowiedzi na ostatnie pytanie, odpowiadam: na studia dostaniesz się jeśli zdobędziesz wymagana wiedzę i dobrze zdasz maturę, natomiast poziomu inteligencji nie da się zmierzyć na "oko" - potrzebne są odpowiednie narzędzia, jednak systematyczna praca można osiągnąć więcej niż samą inteligencją.
Powodzenia :)

Quark
Posty: 2
Rejestracja: 2017-05-04, 18:00
Kto: uczeń
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

Postautor: Quark » 2017-05-07, 01:55

Dziękuję za odpowiedzi :D
Pani "Łosoś":
Oczywiście domyślam się, że to nie świadomy wybór nauczycieli. Na pewno demotywujące są przedstawione przez Panią przykłady. Sam spotykam się z tym na co dzień. W dodatku kiedy ktoś coś dobrze robi, to zauważa się tylko błędy, natomiast nie widzi się jego wkładu. Nikt nie płaci dodatkowo nauczycielom za ich pasję, natomiast za błędy się obrywa. Wiem też, że wielu uczniów po prostu nie chce się uczyć. Nie ważne jak dobry jest nauczyciel, nie zmusi do pracy kogoś, kto tego nie chce. Do tego dochodzi brak szacunku dla Państwa. To przerażające jak osoby w moim wieku odzywają się/ zachowują w stosunku do kadry szkoły. Ja chyba spaliłbym się ze wstydu. To wszystko na pewno składa się na powolne acz nieuchronne wypalanie. Szkoda, że wycofano ze szkół werbalne metody uspokajania patologi. Na pewno problemem jest też sposób, w jaki rodzice widzą swoje wątpliwe pociechy i nie reagują na uwagi ze strony nauczycieli. Nie tak zostałem wychowany i niestety moje pokolenie tylko z tym jest utożsamiane. Z chamstwem, lenistwem, brakiem jakichkolwiek zainteresowań oraz bezmyślnością...

Pani Oramge
Nie chciałem, by ktokolwiek odebrał to jako wścibskość. Skarżę się jedynie na kwestie, które w bezpośredni sposób mnie dotyczą. W moim mieście są 2 gimnazja, jednak moje było uważane za to "lepsze". Byliśmy na prezentacjach obu: "nikt wam tyle nie da, co my naobiecujemy". Pokazywali nam tablice interaktywne, gdzie uczeń podchodzi i rozwiązuje zadania. Wie Pani, ile razy w z nich korzystaliśmy? Zero. To samo z chemią. Mówili, że każdy będzie mógł przeprowadzać na własnej ławce eksperymenty. Chyba sprawdzanie dyfuzji wlewając sok do wody... Nauczycielka wyjawiła nam, że w klasach 1,2 jest teoria, ale trzecia... ho ho... tutaj to będą eksperymenty! No niestety, na zapowiedziach się skończyło. Już o przedstawianiu nam oferty kółek zainteresowań nie wspomnę :lol:
Może faktycznie nie powinienem "wtykać nosa" w chęci nauczycieli, ale... w końcu po to na forum jest możliwość rozmowy z nauczycielami, mogę zrozumieć jak Państwo się na to zapatrujecie. Natomiast co do matur, to się obawiam. Nie to, że źle się uczę, dobrze poszły mi testy gimnazjalne, walczę o pasek, ALE: obawiam się właśnie fizyki ;)
To niestety dla większości osób Pięta Achillesowa. Nie chodzi mi o wkuwanie na pamięć wzorów, bo to każdy głupi potrafi, lecz o faktyczne zrozumienie.

Jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi :) Nie zamykam tematu, może ktoś będzie miał coś do dodania.

Łosoś
Posty: 613
Rejestracja: 2013-10-05, 10:17
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: łódzkie

Re: Pasja nauczania i wątpliwości co do przyszłości

Postautor: Łosoś » 2017-05-07, 07:46

Nieważne jak dobry jest nauczyciel, nie zmusi do pracy kogoś, kto tego nie chce


Zgadza się.
Szkoda, że wycofano ze szkół werbalne metody uspokajania patologii


No, chyba raczej- niewerbalne...Bo gadać nam wolno. Pogadanki uskuteczniamy, że hej ;) Jednym uchem im wchodzi,drugim wychodzi.

Niewiele w szkole "ugrasz" dla siebie. Nauczyciele mówią, różne rzeczy, bo im też się różne rzeczy obiecuje. Potem wychodzą na idiotów przed uczniami, bo muszą się z tych obietnic jakoś "z twarzą" wycofywać.

Czy naprawdę nauczyciele, którzy uczyliby z pasją wymierają?


Tak. Jest ich coraz mniej. A im młodszy nauczyciel, tym mniejszą ochotę ma na poświęcanie się dla innych. To już jest inne pokolenie. Asertywne, wymagające, dbające bardziej o swoje potrzeby. Sorry, tak to widzę...

Czy liczą się już tylko oceny uczniów i ich wyniki na egzaminach?


Generalnie tak. Za to przecież nauczyciele obrywają najwięcej.

A co z tymi, którzy po prostu chcą się czegoś naprawdę nauczyć.

Nie nam nauczyciela, który by nie mówił, że chce czegoś nauczyć. A jak mu to idzie-to nauczanie, to najlepiej wiedzą....uczniowie.


Wróć do „Kącik uczniowski”