Czy policjanta wlepiającego mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu też nazwiesz sfrustrowanym desperatem?
Nie, nie, oczywiście, że nie.
Nazwę tak policjanta, który ciosami policyjną pałką doprowadził do śmierci chłopaka, który mu "odpyskował" za niezbyt uprzejmy sposób zwrócenia uwagi na zaśmiecanie chodnika.
I tych, którzy wobec pań podejrzanych o nielegalny obrót pietruszką na targu stosują procedury zatrzymań właściwe akcjom ujęcia bossów mafii (tu już sytuacja przekoloryzowana, choć podobne zna niejedna osoba z nas, a tamta pierwsza - z życia wzięta, niestety...)
Ostatnią, rzeczą którą robię jest myślenie "co pomyślą koledzy z pracy". Postępuję tak jak uważam za stosowne i moje koleżanki z pracy też. Wymieniamy się doświadczeniem, nie udajemy, że wszystko potrafimy.
I oby tak częściej było...
Jestem nauczycielem i do takich Twoim zdaniem prymitywnych metod uciekam się w ostateczności i moje koleżanki z pracy też. Na początku jest zawsze zwracanie uwagi, prośba, przypomnienie regulaminu i zasad zachowania se na lekcji, w ostateczności odbieram uczniowi komórkę. Ostatnio zrobiłam to kiedy uczeń filmował kolegę, któremu zepsuł się zamek w spodniach. Pokazywał film i zdjęcia innym kolegom. Było to co prawda na przerwie, ale telefon nie służy do takich celów. Uczeń ten próbował mi wmawiać, że tylko grał.
Mogę mieć dodatkowe pytanie, jaki finał miała ta sprawa?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...