Ocena końcowa pod nieobecność

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

hirons
Posty: 1
Rejestracja: 2009-06-09, 17:25
Kto: uczeń
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: hirons » 2009-06-09, 17:29

Witam. Mam problem z jednym przedmiotem. Natomiast w poniedziałek byłem poprawiać na dwa. Zaliczyłem. Nauczycielka chciała już wpisywać dwa na półrocze a ja się spytałem czy mogę poprawiać na trzy, a ona że tak (dziś miałem zdawać - zeszyt z zadaniem przynieść). Niestety nie mogłem pojechać do szkoły. Dowiedziałem się że nauczycielka mi wystawić chce 1 na koniec bo mnie nie było. Moje pytanie jest następujące: czy nauczyciel tak może: tzn. wystawić ocene pod nieobecność _jedno dniową) ucznia?

msecrets
Posty: 18
Rejestracja: 2009-05-30, 22:55
Kto: uczeń
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: msecrets » 2009-06-14, 16:49

Z tego co piszesz wynika, że materiał z przedmiotu zaliczyłeś na ocenę dopuszczającą. Warunkiem otrzymania oceny dostatecznej, było - jak wyżej - zaliczenie materiału na ocenę dosteteczną. Skoro nie podszedłeś do zaliczenia przedmiotu na ocenę dostateczną, to zostaje Ci wpisana ocena dopuszczająca. Oceny niedostatecznej nauczyciel nie może postawić, ponieważ zaliczyłeś materiał na stopień dopuszczający.

P.S.
Parę słów do miwues'a: nie wprowadzaj ludzi w błąd! Nie wiem z czego wynikała Twoja błędna odpowiedź, może nie zrozumiałeś problemu albo nie masz pojęcia o procedurach. Hirons nie wypełnił warunków poprawy na ocenę dostateczną, a nie dopuszczającą! Nauczycielka nie może mu więc postawić oceny niedostatecznej, ponieważ zaliczył materiał na ocenę dopuszczającą!

Pozdrawiam.

msecrets
Posty: 18
Rejestracja: 2009-05-30, 22:55
Kto: uczeń
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: msecrets » 2009-06-14, 18:49

Oczywiście chodzi tu o WSO (Wewnątrzszkolny System Oceniania), który znajduje się w Statucie każdej szkoły. Pytasz, bo nie wiesz na jakie przepisy masz się powołać, czy chcesz sprawdzić moją wiedzę na ten temat? Widnieje tam następujący zapis:
Stopień dopuszczający otrzymuje uczeń, który:
a. nie opanował podstawowych założeń merytorycznych dla danego przedmiotu, ale braki te nie przekreślają możliwości uzyskania przez ucznia podstawowej wiedzy z danego przedmiotu w ciągu daleszej nauki oraz
b. rozwiązuje (wykonuje) zadania teoretyczne i praktyczne typowe, o niewielkim stopniu trudności.
Jeśli nauczyciel uznał, że Hirons zaliczył przedmiot na ocenę dopuszczającą i dał mu możliwość poprawienia jej na ocenę dostateczną, to ta "dwója" nie była naciągana za uszy. W przeciwnym razie nie dostałby takiej możliwości. I jeszcze jedna kwestia: jednego dnia nauczyciel stwierdza, że uczeń opanował materiał na stopień dopuszczający, dodatkowo dając możliwość poprawy na stopień wyższy, a drugiego dnia stwierdza, że wiedza ucznia jest niedostateczna? Na całe szczęście, są przepisy, które regulują postępowanie w takich sytuacjach, nie zależy to od "widzi misia" nauczyciela.
Napewno czytałeś mój post o tym, że nauczyciele nie wiedzą kiedy stawiać ocenę z zachowania, a kiedy z przedmiotu. Tu masz dokładnie taką samą sytuację. To wszystko z mojej strony. Czy mam coś jeszcze wyjaśnić?

tomeksojka
Posty: 2
Rejestracja: 2009-07-09, 13:13
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Geografia
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: tomeksojka » 2009-07-09, 13:38

Poprawy...
Strasznie irytuje mnie roszczeniowa postawa uczniów w kwestii popraw... i w ogóle same poprawy... i sytuacje, w których uczeń cały rok nic nie robi a na sam koniec roku "żebrze" o podwyższenie oceny... Jak mamy nauczyć ucznia w gimnazjum czy liceum systematyczności skoro pozwalamy mu wszystko poprawiać... To nie są studia... W dorosłym życiu nikt nie da mu czasu na poprawę jak w terminie nie odda PITu do US... po prostu nałożą mu karę...
na ocenę pracuje się cały rok szkolny...

dejwit
Posty: 12
Rejestracja: 2009-08-01, 08:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: małopolskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: dejwit » 2009-08-02, 20:28

Na szczęście ja takiego dylematu nigdy nie mam. Już we wrześniu uprzedzam, że nie dopytuję na wyższe stopnie, bo na koniec ustalam ocenę roczną, a nie majową, czy czerwcową. Na ocenę pracuje się cały rok i jako nauczyciel od razu widzę, kto się cały rok stara, a kto wszystko olewa i myśli, że jak się kilka razy uśmiechnie to za nic dostanie "dwóję". Ewentualnie zapytam ucznia, jeżeli ma ocenę pomiędzy i waham się, jaki stopień postawić. Ale w niektórych przypadkach, kiedy mam ocenę "pomiędzy" to biorę pod uwagę możliwości ucznia i stawiam sprawiedliwą ocenę. W mojej karierze zawodowej było już kilku takich, którzy myśleli, że zlituję się nad nimi, gdy "wcisną" mi jakiś szantaż, że jeśli nie dostaną wyższej oceny to nie pojadą na wakacje itp., jednak bardzo szybko się przeliczyli...
Ja nie rozumiem tych uczniów, którzy liczą na mannę z nieba...

Alegoria
Posty: 10
Rejestracja: 2009-07-09, 00:18
Kto: uczeń
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: Alegoria » 2009-08-03, 22:23

dejwit pisze:Na szczęście ja takiego dylematu nigdy nie mam. Już we wrześniu uprzedzam, że nie dopytuję na wyższe stopnie, bo na koniec ustalam ocenę roczną, a nie majową, czy czerwcową. Na ocenę pracuje się cały rok i jako nauczyciel od razu widzę, kto się cały rok stara, a kto wszystko olewa i myśli, że jak się kilka razy uśmiechnie to za nic dostanie "dwóję". Ewentualnie zapytam ucznia, jeżeli ma ocenę pomiędzy i waham się, jaki stopień postawić. Ale w niektórych przypadkach, kiedy mam ocenę "pomiędzy" to biorę pod uwagę możliwości ucznia i stawiam sprawiedliwą ocenę. W mojej karierze zawodowej było już kilku takich, którzy myśleli, że zlituję się nad nimi, gdy "wcisną" mi jakiś szantaż, że jeśli nie dostaną wyższej oceny to nie pojadą na wakacje itp., jednak bardzo szybko się przeliczyli...
Ja nie rozumiem tych uczniów, którzy liczą na mannę z nieba...


Osobiście, wole stokroć bardziej takich konsekwentnych nauczycieli, niż takich tkzw. " dobrych wujków". W mojej szkole są tacy i tacy.
Niektórzy są konsekwentni i zasadniczy. Prawdą jest, że u takich nauczycieli trzeba być systematycznym i niektórzy uważają, że jest ciężko, ale przynajmniej na koniec roku mam czystą sprawę, zawsze wiem, czego po takim nauczycielu mogę się spodziewać i jakie poniosę konsekwencję, nigdy nie ma jakiś niedomówień czy kontrowersji. Na początku roku jasno określają oczekiwania, kryteria oceny i konsekwentnie się tego trzymają- przykładowo w I klasie, 10 osób z mojej klasy pisało poprawkę z chemii, ale zauważyłam też, że tacy nauczyciele częściej doceniają pracę ucznia. Mi w tym, a raczej już ubiegłym roku szkolnym z chemii wychodziło takie mocne 3+, ale pani bez żadnych dodatkowych zaliczeń dała mi czwórkę- za to, że chodzę na zaj. wyr, że zawsze mam zad dom i jestem przygotowana do lekcji, że się pytam jak czegoś nie wiem, za to, że mi zależy.
Są też tacy nauczyciele, którzy pod koniec roku/ semestru dumni zasiadają przy biurku i informują, że w piątek na 8 lekcji jest zaliczanie semestru i powinny być zainteresowane następujące osoby...- wszyscy za wyjątkiem 2-3 nazwisk. Za wagarowiczami chodzą po szkole i proszą się ich, aby przyszli cokolwiek zaliczyć. Na zaliczanie po lekcjach nie przychodzi nikt, więc wszyscy piszą na lekcji, piszą tzn. przepisują z podręcznika. Mimo iż u takich nauczycieli za nic dostaję się dwa, nie lubię czegoś takiego, choćby dla tego, że mnie nie zadawala dwa, a szansy na coś więcej poprostu nie ma i w dodatku do końca jest taka nerwówka: przepuści, czy nie przepuści...
Ostatnio zmieniony 2009-08-10, 15:01 przez Alegoria, łącznie zmieniany 1 raz.
"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - J. Kochanowski.
Obrazek Piszę poprawnie po polsku- propagujmy poprawną polszczyznę.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: 676 » 2009-08-04, 03:11

Na szczęście ja takiego dylematu nigdy nie mam. Już we wrześniu uprzedzam, że nie dopytuję na wyższe stopnie, bo na koniec ustalam ocenę roczną, a nie majową, czy czerwcową. Na ocenę pracuje się cały rok i jako nauczyciel od razu widzę, kto się cały rok stara, a kto wszystko olewa i myśli, że jak się kilka razy uśmiechnie to za nic dostanie "dwóję". Ewentualnie zapytam ucznia, jeżeli ma ocenę pomiędzy i waham się, jaki stopień postawić. Ale w niektórych przypadkach, kiedy mam ocenę "pomiędzy" to biorę pod uwagę możliwości ucznia i stawiam sprawiedliwą ocenę. W mojej karierze zawodowej było już kilku takich, którzy myśleli, że zlituję się nad nimi, gdy "wcisną" mi jakiś szantaż, że jeśli nie dostaną wyższej oceny to nie pojadą na wakacje itp., jednak bardzo szybko się przeliczyli...
Ja nie rozumiem tych uczniów, którzy liczą na mannę z nieba...


To się chwali. To nie jest tak, że uczniowie nie lubią takich nauczycieli, jak n.p. dejwit, tylko jest właśnie wprost przeciwnie. Do tego, co napisała na ten temat moja przedmówczyni, Alegoria, dodam jeszcze coś od siebie: nic tak nie dołuje ucznia, który ma kłopoty z nauką, z przyswajaniem wiedzy, ale jest porządny i konsekwentnie dla własnego dobra stara się wypracować i utrzymać to 2, jak widok tego, jak nauczyciel wystawia takiemu cwaniaczkowi-szantażyście, który sobie cały rok olewał sprawę, dwójkę zamiast "pały", bo "litość"... To naprawdę boli i naprawdę jest moim zdaniem złym kierunkiem, jeśli chodzi o wychowanie. Ale Wy to doskonale wiecie i trzymam kciuki za to, żeby było tak zawsze...
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

omnibuska
Posty: 22
Rejestracja: 2009-04-13, 19:19
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: śląskie

Re: Ocena końcowa pod nieobecność

Postautor: omnibuska » 2009-10-19, 02:20

Zgadzam się z Wami moi mili!!! Ale niestety nie wszyscy tacy są...Baaaa bardzo trudno na takich trafić. W mojej grupie na roku, są dwie dziewczyny które praktycznie w ogóle nie chodzą na zajęcia. A doktor z kultury Rosji powiedział, że przede wszystkim zwraca uwagę na frekwencję. No i bym musiała brzydko powiedzieć co zrobił z "gęby",stawiając i jednej i drugiej i na dodatek mnie takie same oceny na egzaminie czyli czwórki. Nie chodzi o to, że ocena dobra jest dla mnie zbyt niską, ale chodzi o fakt, że ja na tą czwórkę zapracowałam prawie100% frekwencją i nauką przed egzaminem,a One nie wiem czym na nią zapracowały. I to jest przykre.....


Wróć do „Kącik uczniowski”