usprawiedliwienia :/

tu możesz porozmawiać z kolegami, zadać pytanie nauczycielom

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-21, 19:59

Z tego właśnie powodu nasz "wydajemisizm" musi być ograniczony przez odgórne władze, abyśmy ferując opinie nie mogli przekraczać społecznie zaakceptowanych granic. Nauczyciel - jak słusznie zauważasz - nie jest Panem Bogiem i nie wie wszystkiego najlepiej. Fajnie mieć wtedy jakiś punkt odniesienia, czyli właśnie górną granicę, której przekroczyć nam nie wolno. Jeżeli uznamy, że wszystko może być względne czy uznaniowo określane przez nas jako złe czy dobre, to nauczymy ucznia, że

"1. Nauczyciel ma zawsze rację
2. Jeżeli nauczyciel nie ma racji - patrz punkt 1."

i dowie się, że poprawna hierarchia wygląda tak:

Pan Bóg
Nauczyciel
Rodzic
Minister Edukacji
Starszy brat(siostra)
.
.
(długa przerwa)
.
.
myszoskoczek leśny
uczeń.

Co do opisanej wcześniej sytuacji - zapytałem o radę Dyrektora, wieloletniego doświadczonego pedagoga. Powiedział mi tylko "lekarskich nie podważaj, bo sobie narobisz kłopotów. Uznaj, ale sprawę wybadaj."

Awatar użytkownika
renati23
Administrator
Posty: 3073
Rejestracja: 2007-06-08, 18:48
Przedmiot: Inne

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: renati23 » 2009-09-21, 20:50

To ja przytoczę dwa przypadki z własnego podwórka:
1) jeszcze jako uczennica szkoły średniej miałam koleżankę która "wydłużyła" sobie zwolnienie lekarskie. Miała zwolnienie 27 marca - 3 kwietnia i z 3 zrobiła 9. Muszę powiedzieć że nie było widać. Niestety mieliśmy bardzo podejrzliwą wychowawczynie i w dodatku strasznie "ciętą" na moją koleżankę, która zadzwoniła do przychodni i sprawdziła zwolnienie. Ojjj była straszna AFERA ..... :twisted:
2) ostatnio w pobliskiej przychodni złapano na "gorącym uczynku" łapówkarstwa lekarza, który za 30 zł wystawił lipne zwolnienie :twisted: :twisted: sprawa w toku ...

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: antie » 2009-09-21, 21:02

renati23 pisze:2) ostatnio w pobliskiej przychodni złapano na "gorącym uczynku" łapówkarstwa lekarza, który za 30 zł wystawił lipne zwolnienie :twisted: :twisted: sprawa w toku ...


Pewnie zdarzają sie i takie przypadki, tak jak przypadki stawiania uczniom lepszych stopni pod wpływem nacisków lub łapówki, czy też wymuszanie korepetycji - niestety i nasz zawód ma swoje ciemne strony.
Więc nie generalizujmy, bo chyba jednak przypadki lewych zwolnień dawanych z premedytacją przez lekarzy to jednak margines, a nie norma.
Nie nam zresztą o tym sądzić i rozstrzygać, czy lekarz wydał lewe zwolnienie, czy nie.
W tym wypadku całkowicie popieram Witolda. Nawet jeśli mamy podejrzenia co do zasadności zwolnienia lekarskiego, to nie mamy żadnej możliwości weryfikowania tego.
Przecież nie zadzwonisz do lekarza i nie zapytasz, czy wydał lewe zwolnienie?
Nie jesteś tego w stanie udowodnić.
Możesz liczyć tylko na dobrą wolę ucznia i na to, że przyzna się do winy. :?

Edzia - a co byś zrobiła, gdyby uczeń poszedł w zaparte i bezczelnie w żywe oczy kłamał?
Jak byś wybrnęła z takiej kłopotliwej dla siebie sytuacji?
Uznałabyś takie zwolnienie?

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: edzia » 2009-09-21, 21:29

antie pisze:Edzia - a co byś zrobiła, gdyby uczeń poszedł w zaparte i bezczelnie w żywe oczy kłamał?
Jak byś wybrnęła z takiej kłopotliwej dla siebie sytuacji?
Boję się cokolwiek napisać, bo mnie będzie Witold znów straszył Izbą Lekarską, osobistymi problemami, MEN-em! ;) Brr! ;)
Ostatnio zmieniony 2009-09-21, 21:37 przez edzia, łącznie zmieniany 1 raz.

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: antie » 2009-09-21, 21:46

miwues pisze:Antie, no ale kto zmusi Cię do usprawiedliwienia nieobecności? :)


Jakbym się zaparła, to pewnie i nikt, ale po co?
W takim wypadku lepiej jednak zachować zdrowy rozsądek.
A rozsądek podpowiada, żeby zwolnienie lekarskie traktować jak dokument, taki jak np. wystawiona na koniec roku ocena.
Też przecież uważamy, że np. rodzice czy uczniowie nie mają prawa podważać ocen wystawionych przez nauczyciela? Bo się może nie znają na ocenianiu?

Dlaczego w tym kraju każdy rodzic i uczeń jest mądrzejszy od nauczyciela, a każdy pacjent mądrzejszy od lekarza?

Może pozwólmy każdemu zajmować się tym, czym potrafi najlepiej?
Więc lekarze niechaj leczą, a nauczyciele uczą. :wink:

Edzia, czy naprawdę tak często zdarza Ci się wątpić w rzetelność lekarzy?
I czy w każdym takim przypadku nie uznajesz ich zwolnień?
Czy raczej był to jednostkowy przypadek?

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-21, 21:52

miwues: prawo. W osobie Dyrektora Szkoły, do którego złożono odwołanie od decyzji wychowawcy. Jest takie.

Opinia lekarska jest dokumentem urzędowym stwierdzającym czasową niezdolność ucznia do uczestnictwa w zajęciach. Zgodnie z wykładnią MEN nauczyciel nie może kwestionować takiego dokumentu. Podobnie jak uczelnia nie może kwestionować świadectwa maturalnego, Dyrektor Szkoły nie może kwestionować opinii lekarza medycyny pracy o zdolności do wykonywania zawodu, policjant nie może kwestionować legitymacji inwalidzkiej, nauczyciel nie może kwestionować opinii PPP o uczniu itp itd...

Nie usprawiedliwiając takiej nieobecności kwestionujemy dokument wystawiony przez osobę uprawnioną do tego i to w sposób prawem opisany. Ustawodawca nie przewiduje możliwości odrzucenia takiego dokumentu przez jakikolwiek czynnik urzędowy. Dokument taki przyjmują m.in. sądy, ośrodki egzaminacyjne, uczelnie itp. Żadna z tych instytucji przenigdy nie mogła zakwestionować opinii lekarskiej. W każdym przypadku jest ono ważne i uznawane za zasadne. Nie ma ścieżki prawnej umożliwiającej urzędnikowi odrzucenie opinii lekarskiej. Potwierdza to MEN w swoim wystąpieniu sejmowym. Nauczyciel jako urzędnik nie ma mocy odrzucenia opinii lekarskiej i musi przyjąć ją jako wystarczającą przesłankę do usprawiedliwienia nieobecności. Jeśli tego nie zrobi to złamie procedurę i taka decyzja straci moc prawną. Każde odwołanie do Dyrektora Szkoły od takiej decyzji wychowawcy skutkować będzie jej natychmiastowym unieważnieniem. Dyrektor Szkoły nie będzie miał absolutnie żadnych argumentów.

Jeśli nauczyciel to robi, to tylko w źle pojętym poczuciu własnej nieomylności i całkowitej bezkarności, wywołanej przekonaniem o byciu ostateczną instancją w kwestii decyzji wychowawczych. To błąd.

Jeśli nauczyciel lub inny urzędnik poweźmie podejrzenie dotyczące autentyczności opinii musi dokument zatrzymać a sprawę zgłosić do wyjaśnienia odpowiednim organom. Jeśli tego nie zrobi to ryzykuje popełnienie przestępstwa ukrycia dowodów fałszowania dokumentacji medycznej.

Nie ma zatem prawnej możliwości określenia "lipne zwolnienie". Jeśli jest autentyczne - należy je uznać bezwarunkowo. Tak stanowi prawo. Jeśli mamy przekonanie co do jego zafałszowania - zatrzymać i skierować sprawę do organów ścigania. Jak nie, to będziemy tolerować fałszerstwo dokumentów. Do czasu wyjaśnienia sprawy przez uprawnione organa (a nie należy do nich nauczyciel) uczeń musi być traktowany (zgodnie z zasadą domniemania niewinności) jako osoba składająca dokument autentyczny.
Jeśli nauczyciel poweźmie podejrzenie co do błędu w sztuce lekarskiej (a ma stalowe nerwy i plecy szerokie jak Azja) to powinien sprawę wyjaśnić w Izbie Lekarskiej lub innym kompetentnym organie. Nie zapisano w Ustawach wśród kompetencji nauczyciela rozstrzygania o sensowności opinii lekarskiej. Powiem krótko - jesteśmy na to za głupi. Podobnie nikt nie pozwala lekarzowi wydawać prawnie wiążących osądów o ocenie z matematyki. Jest na to za głupi.

- Panie Malinowski, płaci pan 500 zł mandatu.
- Ale za co?
- Zajął pan w sposób nieuprawniony miejsce parkingowe przeznaczone dla inwalidy.
- Ależ ja jestem inwalidą! Mam na to dokumenty.
- Malinowski, wy mi tu wała ze mnie nie róbcie. Macie ręce? macie, nogi są? - są. To żaden z pana inwalida. Pięć stów!
- Ale ja mam legitymacje inwalidzką!
- Od razu widać, że załatwiana. Nie uznaję. Pięć stów...

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: edzia » 2009-09-22, 08:28

antie, to był jednostkowy przypadek, ale nie jedyny. :) A regułę domniemania rzetelności lekarzy stosuję. Pisałam o tym.

Witold, może ja i działam na oślep, ale i Ty chyba zbyt dogmatycznie argumentujesz. Twój powyższy post brzmi niemal jak uzasadnienie wyroku sądowego. Jesteś pewien, że sąd wziąłby pod uwagę tylko te okoliczności, o których piszesz? A co z aspektem wychowawczym?

W sumie chyba niepotrzebnie pytam, znam odpowiedź...

Przyznam, pewnie nie miałabym wystarczających argumentów prawnych na obronę swojej tezy, ale ufam, że zanim doszłoby do sprawy w sądzie, problem by się rozwiązał zdroworozsądkowo.

Pomyśl jednak, czy jako wychowawca zaakceptowałbyś taki stan, że uczeń mając, powiedzmy, znajomego lekarza, przynosi ci ciągle od niego zwolnienia lekarskie w liczbie świadczącej o nadużyciu Twojego zaufania. Początkowo, rozumiem, nie kwestionujesz tego, bo to przecież zwolnienia lekarskie, wystawione przez uprawnioną osobę. Jednak w związku ze zbyt dużą częstotliwością takich zwolnień rozbudzona zostaje twoja do tej pory uśpiona czujność i w toku indywidualnie i dyskretnie prowadzonego „śledztwa” ustalasz, że zwolnienia są jednak lipne, masz niemal niezbite dowody (np. dorosłych świadków w liczbie przynajmniej dziesięciu ;) ), że uczeń był wtedy na wagarach i że na pewno nie był wtedy chory. Co zrobisz wówczas? Naprawdę NIC? Nie pytam, jakie organa powiadomisz. Pytam, jakie kroki wobec tego ucznia podejmiesz?

Ja w opisanej sytuacji zapowiedziałam uczniom, że nie będę honorować zwolnień od tego lekarza. I skończyły mi się lipne zwolnienia. Uczniowie zrozumieli. Nie miałam problemów. Żyję. ;) Oczywiście, Ty to skwitujesz, że miałam szczęście.

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-22, 09:28

Miałaś szczęście ;-)

Ufasz w swoją pozycję, ale naruszasz prawo. Udawać Ci się będzie do czasu...

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: edzia » 2009-09-22, 11:06

Hmm, powiedz to Witoldowi. :)

Witold, ponawiam pytanie z poprzedniego mojego postu: Co zrobisz wówczas? Co zrobisz, gdy masz już niezbite dowody, że uczeń wagaruje, ale przynosi zwolnienia od lekarza? Dla ułatwienia załóżmy, że zdarza się to naprawdę często, częściej niż dopuszcza przyzwoitość. NIC nie zrobisz? Nie zapobiegniesz demoralizacji ucznia, bo "masz związane ręce"?

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-22, 12:54

Na pewno nie stawiam się ponad prawem jak edzia. Wzywam rodziców i słucham z uwagą ich wyjaśnień. Jak idą w zaparte to niestety - jak to mówią - wyżej wała nie przeskoczę. Jak oni na to pozwalają to ja nie mam już nic do dodania. Nie jestem superrodzicem. Jak się okaże że to jakaś lipa to niech sobie rodzice to załatwiają.

Uważam, że nie wolno nam, nauczycielom podejmować działań sprzecznych z prawem, nawet w imię tzw "dobra ucznia". Musimy pamiętać, że pomijając w takiej sprawie rolę rodzica po pierwsze dajemy czytelny sygnał społeczeństwu, że nie liczymy się z niczyją opinią w sprawie zachowania i wychowania młodzieży, a po drugie dajemy odczuć samej młodzieży, że uzurpujemy sobie prawo do głoszenia prawdy absolutnej na drodze objawienia "bo ja tak uważam i co mi kto zrobi".

Nie zgodzę się z tezą miwuesa, że usprawiedliwianie nieobecności nie podlega niczyjej kontroli. Ponieważ z odpowiednio dużej ich liczby rodzą się decyzje administracyjne (skreślenie z listy uczniów np.) to stronom przysługuje droga odwoławcza do instancji wyższego rzędu. Tu: Dyrektora Szkoły lub Rady Pedagogicznej. Jeśli okazałoby się, że odwołujący się wskazuje na powód licznych nieusprawiedliwień fakt, że wychowawca zakwestionował ważne orzeczenia lekarskie to Dyrektor musi decyzje takie uznać za nieważne (brak podstaw prawnych do kwestionowania). Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której urzędnik wydaje decyzje administracyjne według własnego widzimisię całkowicie w oderwaniu od przepisów prawa. I dodatkowo uzurpuje sobie władzę absolutną wykluczając drogę odwoławczą. Najgłupszy prawnik obali takie tezy w 5 minut.

Oczywiście zdarza się, że uczeń "złapany" na lewiźnie przyzna się. Wtedy jest łatwiej. Ale i tak nie wolno nam pominąć rodziców i załatwiać takie sprawy "na cichacza". "Lewe" zwolnienia to groźny proceder i należy im się przeciwstawiać z całą surowością. Należy i to koniecznie współpracować z rodzicami, bo wtedy działamy zgodnie z prawem, nie bawimy się w Sąd Okręgowy i mamy pełną kontrolę nad zachowaniem ucznia.

Gorzej, jeśli rodzice sprawę ignorują. Ale wtedy - jak już pisałem - próba wychowywania takiego ucznia to raczej walenie grochem o ścianę. Autorytetu rodziców nie wolno nam podważać, a poza tym i tak uczeń będzie "kryty" bo (jak znam to z autopsji) rodzice staną murem po jego stronie i mamy wtedy poważny problem. Z własnym tyłkiem. W najlepszym razie skończymy z uwagą od władzy szkolnej, a można i czymś gorszym. Najwiekszą karą dla ucznia będzie wtedy los, jaki sobie zgotuje. Na bank nie ukończy szkoły lub ukończy z żałosnym wynikiem co całkowicie zamknie mu drogę do sensownej kariery.

To, że często społeczeństwo patrzy przez palce na wielokrotne przypadki łamania prawa przez nas nie może nam dać legitymacji do stawania ponad prawem. To, że często nikt nie protestuje nie oznacza, że mam rację.

No chyba, że uznamy, że w szkole panuje zasada "ora et labora" a belfer jest tu kimś na prawach faraona. Co często niestety ma miejsce.

Odnoszę zresztą wrażenie, że kilku dyskutantów z chęcią widziałoby się w roli takiego półboga. Absolutna władza przy ocenianiu, usprawiedliwianiu, karaniu, nagradzaniu i wymaganiach. Zero czyjejkolwiek kontroli i pełen feudalizm. Tylko ja i owieczki moje. Zapominamy o mechanizmach społecznej kontroli nauczyciela i skutecznym nadzorze pedagogicznym. Jedyne, z czym mogę się w 100% zgodzić, to niezależność przy cząstkowych ocenach. Tu kontrolować najtrudniej, więc pozostawiono nam pełną swobodę (aczkolwiek nałożono na nas obowiązek posiadania jasnych kryteriów). Jeśli chodzi o oceny klasyfikacyjne to już działają mechanizmy kontroli - procedura odwoławcza (wielokrotnie wałkowana na forum). Podobnie co do nieobecności czy ocenach z zachowania. Przy "działalności bieżącej" nikt nam "w karty" nie zagląda. Ale końcowa ocena(opinia) podlega już kontroli (znów procedura odwoławcza). To, że ktoś z nas nie chce jej zauważać lub uparcie twierdzi że nie ma możliwości jej stosowania to tylko wynik złych nawyków w pracy i ugruntowane przekonanie o własnej pozycji (nieomal papieskiej) całkowitej nieomylności. A co gorsza zaczynamy sobie pozwalać na sądzenie uczniów i wydawanie wyroków. I znów bez drogi odwołania. Pełne średniowiecze.

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: 676 » 2009-09-22, 22:27

A co z odpowiedzialnością dyscyplinarną nauczyciela w takim przypadku (przypadku naruszenia prawa)?
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-22, 22:51

Ponieważ targają mną rozliczne wątpliwości skierowałem zapytanie w tej sprawie do Dolnośląskiego Kuratora Oświaty we Wrocławiu:

Szanowna Pani Kurator.

(...). W związku z rozpoczęciem procedury ubiegania się o awans zawodowy w ramach działań mających na celu podniesienie jakości pracy placówki zainicjowałem wraz z Radą Pedagogiczną i Pedagogiem Szkolnym Szkolny Program Poprawy Frekwencji. Istotą tego planu jest wszechstronna diagnoza zjawiska nieusprawiedliwionych nieobecności uczniów, a także dogłębne przeanalizowanie zjawiska absencji w ogóle. Celem programu jest również wypracowanie metod pozwalających zminimalizować zjawisko poprzez ograniczanie lub eliminację negatywnych postaw i zachowań uczniów (i niestety często ich rodziców).

Jednym z etapów mojego działania jest próba precyzyjnego określenia roli i uprawnień wychowawcy, który jako pierwszy styka się z efektami zjawiska. Wychowawca także, jako osoba do tej roli uprawniona ma za zadanie uznać nieobecność ucznia za usprawiedliwioną (bądź nie).

Aktualnie obowiązująca wykładnia Ministerstwa Edukacji Narodowej określa sposób uznawania nieobecności ucznia za usprawiedliwioną, pozostawiając to w gestii uznaniowej wychowawcy. Wychowawca otrzymuje od ucznia lub jego rodziców (prawnych opiekunów) wnioski o uznanie nieobecności za usprawiedliwioną:

1. Wniosek ustny, składany bezpośrednio (również telefonicznie).
2. Wniosek pisemny.
3. Wniosek pisemny w postaci orzeczenia lekarskiego.

O ile sposób postępowania w przypadkach 1. i 2. nie budzi wątpliwości - wychowawca może zażądać od wnioskującego dowodów na poparcie wniosku (np. w postaci podpisu rodziców lub przedłożenia odpowiednich dokumentów urzędowych) i na tej podstawie uznać nieobecność za usprawiedliwioną, o tyle przypadek 3. (orzeczenie lekarskie) budzi sporo wątpliwości.

Pytam zatem:

1) Czy wychowawca może odmówić usprawiedliwienia nieobecności uczniowi przedkładającemu orzeczenie lekarskie?
2) Jakie konsekwencje grożą wychowawcy, który zakwestionuje orzeczenie lekarskie?
3) Jeśli nie można odmówić uznania orzeczenia, to jakie może być działanie wychowawcy, który zetknie się z problemem zwolnień przedkładanych notorycznie i w sposób wskazujący na nadużycia ze strony lekarza? Jakie przepisy nakazują uznać orzeczenie lekarskie automatycznie za wiążące?
4) Jeśli można odmówić uznania orzeczenia, to jaką drogę odwołania dla ucznia od decyzji wychowawcy się przewiduje?
5) Jakie powinno być działanie wychowawcy, który zauważy oznaki fałszowania orzeczenia lekarskiego? Czy właściwym postępowaniem jest zawiadomienie rodziców (prawnych opiekunów) i oddanie sprawy w ich ręce?

Problem zwolnień lekarskich wystawianych pochopnie, czy wręcz wyłudzanych przez uczniów jest jednym z najczęstszych źródeł niskiej frekwencji i - co za tym idzie - słabych wyników nauczania.

Proszę zatem o zajęcie stanowiska wobec powyższego problemu.


Z poważaniem:

Witold Telus
(...)

676
Posty: 420
Rejestracja: 2009-02-06, 03:40
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: 676 » 2009-09-22, 23:44

E! Nauczyciel wie lepiej niż jakiś tam... kurator! Phi! ;)
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Witold Telus » 2009-09-22, 23:50

Pożyjemy, zobaczymy. Na razie Kurator ma do 30 dni na odpowiedź.

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: usprawiedliwienia :/

Postautor: Jolly Roger » 2009-09-23, 16:50

W polskiej szkole nuda. Gdyby poziom był wyższy to nie opłacałoby sie wagarować, bo na koniec uczeń by sie nie wyrobił. Skoro potrafi sie ślizgać i przechodzi do następnej klasy znaczy, że szkoła jest do bani.

Scigać z obowiązku szkolnego to raczej na poziomie SP i Gimnazjum. Gdy to sie robi w szkole ponadgimnazjalnej to dla mnie to jest świadectwo niedołęstwa oświaty oraz marnowania czasu i pieniędzy zarówno nauczycieli jak i uczniów.

Najlepszym sposobem na walkę z leserstwem jest takie prowadzenie zajęć, ze nie opłaca się je opuszczać dlatego usprawiedliwiałbym jak leci, bo nie moja sprawa w co gra uczeń i jego rodzice. Nie mam zamiaru sie bawić w ciuciubabkę.
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free


Wróć do „Kącik uczniowski”