Zgodnie z obietnicą kolejna obserwacja poczyniona przeze mnie na moich kolegach z LO.
Dajmy na to, że w czwartek mamy w planie lekcji następujące przedmioty: 1. głośnikoznawstwo, 2. język czuj, 3. podstawy programowania magnetowidów, 4. teoria szycia ręczników, 5. język suahili, 6. asfaltowanie dróg, 7. asfaltowanie dróg (druga godzina w ciągu dnia), 8. autobusoznawstwo.
I teraz: z głośnikoznastwa zapowiedziana jest wielka praca klasowa, z języka czuj sprawdziaj, z podstaw programowania magnetowidów (cholernie ciężki przedmiot) prawdodpobnie będzie kartkówka z materiału bieżącego (czyli nie dalej niż 3 lekcje wstecz).
Nie ma bata - jest za to klasa maturalna. Głosnikoznawstwa nikt nie ominie bo potem ciężko nadrobić tę ocenę, język czuj zdawać będziemy na maturze, a kartkówek z magnetowidów nie da się zaliczać w razie nieobecności (nikomu nie jest na rękę mieć za mało ocen).
Wniosek - trzeba się obkuć (a najlepiej nauczyć) na te trzy lekcje, plus oczywiście materiał bieżący z pozostałych przedmiotów (może się zdarzyć kartkówka bądź odpowiedź) i naturalnie zadania domowe.
Na trzech pierwszych lekcjach frekwencja będzie wynosić kolejno 94%, 94%, 90%. Na kolejnych już: 70%, 70%, 62%, 50%, 43%.
Dlaczego? Spójrzmy na to analitycznie: mamy codziennie 6-8 godzin przedmiotów w planie dnia. Żeby przygotować się do takiej ilości zajęć, trzeba w domu nad lekcjami spędzić średnio niemal drugie tyle, co w szkole. Czyli mamy już na naukę (szkoła + dom, czyli uzupełnianie materiału biezącego typu wiedza i zadania domowe) poświęcone jakieś 11-13 godzin. Dodajmy sobie do tego obiad, toaletę i sen. No nie ma bata, żeby gdzieś jeszcze zmieścić codziennie (przez powiedzmy tydzień) przygotowywanie się "po trochu" do sprawdzianów zapowiedzianych za tydzień. Zostanie nam bowiem na to jakieś pół godziny, a jak mamy szczęście mieć szkołę pod nosem i nie dojeżdżać, no - to liczmy optymistycznie że godzina. To stanowczo za mało. Co z tego wynika?
Będzie trzeba zrobić sobie dokładne powtórzenie, dokładny magiel, w dzień bezpośrednio poprzedzający rzeczone sprawdziany. Nauka z dwóch przedmiotów jednocześnie diametralnie różni się od nauki z jednego przedmiotu (bo oprócz uczenia się dochodzi nam kwestia zbalansowanego rozmieszczenia w czasie powtórek z kilku przedmiotów naprzemiennie jeżeli chcemy się uczyć wydajnie - caaała filozofia jest na ten temat, można by z tego zrobić osobny przedmiot).
No i tego materiału jest multum. Ho-ho-ho i jeszcze trochę. Nauka na pewno potrwa więc do późnych godzin nocnych. Mówimy to o porze rzędu 2-3 w nocy. Zostaje więc dojeżdżającemu jakieś 2,5 do 3 godzin snu.
Nie ma bata - mało kto wytrzyma na pełnych obrotach do końca dnia (8 lekcji!) śpiąc tylko 3 godziny. Kwestię brania "spidów" i innego guana (w tzw. renomowanych liceach praktyka powszechniejsza, niż komukolwiek - nawet samym uczniom - się wydaje, w sumie warto o tym pogadać, bo nie słyszałem aby ktoś otwarcie o tym mówił w szkołach) całkowicie pomijam. Załóżmy, że w mojej przykładowej szkole każdy dba o własne zdrowie i nie bierze tego cholerstwa.
Tak więc wracając do meritum - ci, którym zależy na własnych ocenach, nauczą się bądź obkują na pierwsze trzy lekcje, a po nich się zerwą do domu i wrócą do spania. Nie będą ryzykować tego, że na czwartej, albo nawet ósmej lekcji pójdą do odpowiedzi i dostaną za nią pałę, (no - jak się poszczęści to 2+. Będą za to woleli przygotować się na tip-top, na 4 albo nawet 5 (jak się da) z tych sprawdzianów, co będą na dwóch pierwszych lekcjach i tej możliwej kartkówki.
Bo przecież wszyscy wiemy, że sprawdziany to właśnie te najważniejsze, najbardziej liczące się oceny. Zrezygnują więc w dzień poprzedzający z nauki na suahili, asfaltowanie i autobusoznawstwo, a zadania domowe zrobią tylko częściowo, żeby nie mieć aż tak olbrzymich zaległości. Dzięki temu będą mieć więcej czasu na naukę na oba sprawdziany i tę nieszczęsną kartkówkę. I może uda się osiągnąć upragniony cel pt. piątki ze sprawdzianów.
Jeśli można, to podpowiem, że w mojej (prawdziwej) szkole tego typu problem częściowo rozwiązano po nakłonieniu nauczycieli do przestrzegania limitów sprawdzianów (dla mojego LO 1/dzień, 3/tydzień).