676 nie ściemniaj. W "normalnej" szkole zebrałbyś łomot za takie odzywki, ze będziesz wkopywał. Zreszta sam bym ci "nakopał" za to "wkopywanie."
Gdybym zebrał łomot, to by się dopiero wkopali.
Wypad ze szkoły - murowany.
Póki co żyję i jestem cały, więc jak widać - moja metoda działa doskonale. A może po prostu moja szkoła nie jest "normalna"?
Fakt, że nie ma u nas czegoś takiego jak klasowa wycieczka, czy udział w dyskotekach, ale to dla mnie mała strata, bo wszystko robię sobie we własnym zakresie - ze znajomymi, a nie zbiorem przypadkowych ludzi wrzuconych ze mną w jedną salę lekcyjną.
Swoją drogą... "fajny" z Ciebie nauczyciel. Jestem ciekaw, ile osób wie o propagowanych przez Ciebie metodach rozwiązywania konfliktów wśród młodzieży. Miałem podobną wychowawczynię w podstawówce... To właśnie przez takich ludzi dominację w klasach zdobywają cwaniaczki wyzywające wszystkich od kujonów. Sami widzicie, że nie ma co się dziwić temu zjawisku.
Tu intencją nie było obrażanie uczniów, więc trzeba to oceniać inaczej.
Wszystko jedno, jaka była intencja - uczniowie zostali obrażeni i jeżeli faktycznie obrażonymi się poczuli, to trzeba patrzeć na to tak, jak na zwykłą zniewagę. Oczywiście z mojego rozumowania odpada sytuacja, w której uczniowie wyrazili zgodę na udział w takiej "zabawie".
Chociaż przyznam, że nie wyobrażam sobie jej wyników działania w praktyce. W moim środowisku to słowo stałoby się po takim czymś tzw. słowem-kluczem. Przymiotnik "d--ny" stałby się powszechnym określeniem na wszystko.
Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...