haLayla pisze:Pierwszego papierosa miałem w ustach, jak miałem sześć lat. Na szczęście niezapalonego
Na zapalonego czekałem kolejne sześć, a może siedem lat, nie pamiętam już nawet kiedy to było. To było takie pufanie, samym dymem. Kupowaliśmy wtedy na kilkanaście osób paczkę i pufaliśmy. W gimnazjum też nauczyłem się zaciągać. W liceum, przesiadłem się z papierosów light na full flavour. Paliłem w drodze do szkoły, w drodze ze szkoły, na każdej przerwie, z nudów, po śniadaniu, do kawy, po obiedzie, postkoidalnie itd. W końcu doszedłem do sytuacji, gdy nie paliłem, w sytuacjach gdy było to niemożliwe, bądź zabronione. Jeżeli siedzieliśmy w jakiejś knajpie, to mogłem odpalać jednego od drugiego.
A co na to Twoi rodzice? Przecież musieli wiedzieć, ze palisz? Tolerowali to? Skąd miałeś pieniądze na papierosy?
Interesuje mnie to, bo sama jestem matką obecnego maturzysty, który niedawno zaczął popalać. Póki co nie pali dużo, na pewno nie robi tego w domu - potrafię , jako osoba niepaląca wyczuć palacza. Pali jedynie w towarzystwie kolegów.
Do tej pory - mam na myśli okres gimnazjum i szkoły średniej - do ukończenia 18 r.ż jakoś udało mi się go przed tym uchronić.
Teraz niestety nie potrafię już na niego za bardzo wpłynąć - jest dorosły i uważa, że decyzja o paleniu nalezy wyłącznie do niego.
Uważam, że zakazy nic tu nie pomogą, natomiast moje prośby, perswazje, tłumaczenia i próby przekonania o szkodliwości palenia nie trafiają do niego.
Mnie osobiście nigdy nie ciągnęło do papierosów, nigdy nie paliłam i nigdy mi palenie nie imponowało - wręcz przeciwnie - brzydzę się papierosami i smrodem jaki wydzielają.
Palacze dla mnie po prostu, tu użyję eufemizmu
"wydzielają nieprzyjemny zapach" Nie cierpię tego "zapachu", wobec czego staram się unikać towarzystwa osób palących, a jeśli już przebywam w takim towarzystwie to bez ogródek mówię, że mi dym papierosowy przeszkadza.
Strasznie denerwują mnie palacze, którzy nie zwracają uwagi na otoczenie. Najczęściej są niekulturalnymi egoistami, którzy palą w obecności osób niepalących, nie pytając ich nawet o przyzwolenie. Uważam, że wolność każdego palacza kończy się tam, gdzie dym z jego papierosa zaczyna przeszkadzać osobie niepalącej. Dlatego jak najbardziej popieram wszelkie instytucjonalne ograniczenia możliwości palenia w miejscach publicznych,
Szkoda tylko, że u nas nie są one jeszcze tak rygorystycznie egzekwowane jak np. w Niemczech.
Jeśli już ktoś chce siebie truć, niech robi to na osobności nie trując przy okazji innych.
Nie potrafię zrozumieć motywacji młodej osoby, która zaczyna palić... Dlaczego? Bo inni to robią? Czy to chęć "małpiego" naśladownictwa, brak silnego charakteru, nieumiejętność przeciwstawienia się grupie?
Co sprawia, że ktoś sięgając po pierwszego papierosa, który przecież dla większości jest wstrętny zostaje przy tym? Myśle, że predyspozycje do nałogów to jednak sprawa genów i nie da się jej w jakiś inny racjonalny sposób wyjaśnić.
Z drugiej strony każdy z nas posiada mechanizmy obronne, pozwalające uchronić przed samounicestwieniem. Problem tylko, ze wraz z rozwojem cywilizacji nauczyliśmy sie je wyłączać lub ignorować....
haLayla - jakbyś Ty próbował przekonać młodego człowieka, żeby nie dał się wciągnąć w ten nałóg?
I bardzo, bardzo trzymam kciuki, żeby w Twoim wypadku rozum zwyciężył i żeby udało Ci się skończyć z tym śmierdzącym g....