moja córka chodzi do klasy 1 szkoły podstawowej. od jakiegoś czasu jest problem z nauczycielką. mianowicie dzieci skarżą się, że pani je szarpie, ciąga za uszy itp (jedna z dziewczynek wróciła do domu z siniakiem na ramieniu po tym jak nauczycielka ją chwyciła). Wyraża głośno swoją opinię o tym, że w klasie pierwszej powinny być tylko 7-latki a 6-latki się nie nadają. Moja córka wielokrotnie wraca do domu mówiąc że ona się nie nadaje do szkoły (jest dzieckiem 6-letnim, jak i siedmioro innych dzieci w klasie). W testach dzieci młodsze wypadają lepiej mają więcej punktów zawsze niż dzieci 7-letnie a mimo to nauczycielka twierdzi że się nie nadają. W konkursach szkolnych udział biorą również dzieci 6-letnie. Moja córka jest zdolnym dzieckiem i oczywiście typowana jest do każdego konkursu. Ostatnio zajęła pierwsze miejsce w szkolnym konkursie ex aequo ze swoim 7-letnim kolegą z klasy. Oczywiście reakcja pani nauczycielki była taka, że chłopiec został pochwalony a moje dziecko nie. Czy to jest normalna praktyka wśród nauczycieli?
Dzieci nie wychodzą na żadne wycieczki szkolne, mimo iż mają takie w programie. Nauczycielka patrząc z boku nie panuje nad klasą. Dzieci jej nie słuchają, nie mają do niej szacunku, nie chcą się uczyć. Ostatnio jedno z dzieci powiedziało w domu że nie chce się uczyć bo pani ciągle na nich krzyczy. Pani nie wypuszcza dzieci na przerwy, w dodatku pisze uwagi dzieciom, które w czasie przerwy wychodzą z klasy np. do toalety. Nie reaguje również na przemoc między dziećmi. Moja córka jakiś czas temu przyszła ze szkoły z płaczem ze kopnął ją kolega z klasy w krocze po czym dziecko z płaczem poskarżyło się wychowawcy i w odpowiedzi usłyszało "dobrze". Nie muszę dodawać, że nauczycielka nie zrobiła nic żeby tą sytuacje wyjaśnić. Poszłam do szkoły wyjaśnić sprawę i usłyszałam że źle wychowałam swoje dziecko i to moja córka nie potrafiła się z kolegą dogadać. Poszłam do pedagoga szkolnego, ponieważ ciągle słyszę od swojej córki i od rodziców innych dzieci że są w klasie ciągłe wyzwiska i wyzywają ciągle te same dzieci. Powiedziała mi pedagog, że to nie możliwe bo nauczycielka jest doświadczona i na pewno radzi sobie z tą klasą świetnie, a my jako rodzice wyolbrzymiamy problem. Teraz ja mam już problem z córką, która nie chce chodzić do szkoły, codziennie rano mów ze boli ją brzuszek albo płacze mówiąc po prostu ze nie chce już chodzić do szkoły. Nie chce się uczyć, mówi że pani i tak jej nie sprawdza prac domowych ani prac na lekcji. Myślę o zmianie szkoły lub klasy ale dlaczego ja mam zmieniać skoro inni rodzice też się skarżą? Nikt z rodziców nie chce się odezwać że coś jest nie tak bo mówią, że potem kobieta będzie się mściła na dzieciach.
Co z tym zrobić?