majowa pisze:Mając orzeczenie do kształcenia specjalnego , mogła Pani wydłużyć o rok etap nauczania zintegrowanego. W przypadku dzieci z niepełnosprawnością intelektualną to dobre rozwiązanie. Stwarza możliwość utrwalenia podstawowych umiejętności i technik szkolnych. Tym bardziej , że dziecko upośledzone w stopniu lekkim potrzebuje zdecydowanie więcej czasu niż przeciętny uczeń do opanowania elementarnego czytania i liczenia. Klasa IV stanowi to kolejne wyzwanie, któremu trudno będzie sprostać.
W orzeczeniu zawarte są wskazówki do pracy z córką. Nauczyciele powinni wykorzystywać je na lekcjach, a rodzice podczas nauki domowej z córką. Nauczyciele uczący Pani dziecko mogą skorzystać też z konsultacji w poradni psychologiczno-pedagogicznej, jeśli wyrazi Pani zgodę. Osoby badające często udzielają dodatkowych, praktycznych wskazówek dostosowanych do indywidualnych potrzeb dziecka.
Córka będąc w klasach 1-3 nie miała orzeczenia, miała jedynie wydaną opinię. Problemy miała już od pierwszej klasy. Z pomocą ze strony jej wychowawczyni było różnie, koncentrowała się ona raczej na zdolnych uczniach i ich przygotowaniu do konkursów. Kiedy w II klasie nauka też kiepsko szła zasugerowałam, że może córka powinna zostać, w sensie że nie powinna być promowana do III klasy (nie umiejąc czytać w miarę dobrze, dalej głoskowała i nie mając opanowanego liczenia do 10 w pamięci nie widziałam sensu nauki w III klasie gdzie tabliczka mnożenia to dla córki był "kosmos"). Wychowawczynie nazwała mnie wyrodną matką, stwierdziła, że w całej jej nauczycielskiej karierze nie spotkała matki, która chciała by żeby jej dziecko nie było klasyfikowane do kolejnej klasy! Zostałam wezwana do szkolnego pedagoga i psychologa, gdzie nie będę już nawet opisywać jak mnie potraktowano. Chciałam przenieść dziecko do innej, mniejszej szkoły. Niestety z różnych innych względów (szkołe mam praktycznie pod domem, syn szedł do I klasy też do tej szkoły, a mieście jesteśmy sami, nie mamy ani cioci, ani babci, które ewentualnie mogłaby pomóc, oboje pracujemy ja do 16 mąż do 18). Córka przeszła do III klasy i dalej już nie zdała, powtarzała rok i dalszym ciągu były problemy. Orzeczenie było wydane w czasie, kiedy zdała do IV klasy. Na razie sprawa wygląda tak, że pisze te same sprawdziany co inni uczniowie, w tym samym czasie ma się zmieścić, jedynie Pani z polskiego piszę dla niej inne testy jak dla reszty. Nauki jest tyle, że praktycznie każdą wolną chwilę poświęcamy na szkołe, weekendy też! Czuje, że jeszcze trochę o oszaleję, cały czas muszę przy niej siedzieć i pilnować jej, by skupiała się na tym co robi. Razem uczymy się do sprawdzianów, które są praktycznie co drugi dzień. To ja czytam jej lektury, bo ona na czas na pewno by nie zdążyła, pomimo tego, że książki wypożyczamy dużo wcześniej. Sporządzamy plan, by było jej łatwiej wszystko zapamiętać z tej lektury, wypisujemy postacie i inne ważne rzeczy. Długo by jeszcze pisać.... Najbardziej przeraża mnie podejście niektórych nauczycieli. Pani z muzyki postawiła jej 1 za grę na flecie. Córka jest wstydliwa i wyciszona, w momencie kiedy Pani kazała jej grać nie zagrała ani jednego dźwięku. Poprosiłam poprzez idziennik, by zapytała ją na przerwie lub po lekcji, bo w domu gra i wiem, że umie. Uzyskała odpowiedź, że wiele dzieci się wstydzi, ale jednak po namowach Pani się przełamują i grają. Nie ma możliwości gry na przerwie i dla Julii wyjątku robić nie będzie. Córka dostała kolejną 1 za grę i w dalszym ciągu mówi, że grać na lekcji nie będzie bo się wstydzi (nie mówiąc już o tym, że w klasie jest wyśmiewana i robią jej dzieci różne psikusy, na które ona reaguje płaczem). Nie wiem co będzie dalej. Ja jestem już zmęczona, ona widzę też.