Szanowni Państwo,
będę wdzięczna za wszelkie uwagi, które pomogą mi rozwiązać mój problem i otwarta na wszelkie sugestie zarówno ze środowiska Rodziców jak i Nauczycieli.
Mój syn ma 7 lat, od września uczęszcza do pierwszej klasy szkoły podstawowej. W klasie ma 16 chłopców, wydaje mi się że wyjątkowo niegrzecznych. Jeż równoległa klasa, do której chodzi wnuczka Burmistrza i nieoficjalnie tamta klasa, to ludzie wyselekcjonowali. W czerwcu przeprowadziliśmy się do tej miejscowości, nie znamy jeszcze dobrze miasta ani mentalności tutejszego społeczeństwa. Jednak syn jest w klasie, nazwijmy to roboczo gorszej. Codziennie otrzymuję skargi od nauczycieli na zachowanie syna, np. że buczy na lekcji, że chodzi, rzuca krzesłami, miauczy, biega, nie chce stać dwie godziny na apelu, ma buty na sznurówki a nie na rzepy i nikt nie będzie mu ich wiązał. Syn płacze, dzieci bawią się w kopanie go, między innymi w krocze, niezdyscyplinowana jest cała klasa ale zawsze negatywne informacje trafiają do mnie, myślę, że też dlatego że jako nieliczna przychodzę po syna po skończonych zajęciach, reszta klasy zostaje na świetlicy. Sytuacja jest już na tyle poważna, że nauczyciele naciskają aby skierować go do klasy specjalnej. Syn, ze względu na to, że jest reworęczny uczęszczał do pedagoga, z którym pracował bardzo dobrze, nie było skarg został oceniony jako inteligentne, zdrowe dziecko. Otarliśmy się też o psychologa, dla spokojności, który również nie stwierdził odstępstw od normy.
Syn przychodzi pokopany, wczoraj kolega rzucił w niego dynią, non stop jest kopany w krocze. Syn się buntuje, widzi, że nauczyciele zwracają tylko jemu uwagę, dzieci go prowokują, jest załamany nikt w niego nie wieży stad to zachowanie, buczenie, miauczenie chce się odseparować. Rozmawiam z nauczycielami, proszę aby dawali mu zajęcia na miarę możliwości i chwalili, jest bardzo wrażliwy i żle znosi krytykę, jestem traktowana marginalnie, mówią że nie jest jedynym uczniem w klasie i nie mogą zajmować się tylko nim.
Nie podejrzewałam, że coś takiego spotka mnie w pierwszej klasie szkoły podstawowej ale co robić? Czy nauczyciel może wysłać ucznia do klasy specjalnej, bo sobie z nim nie radzi? Jak mu pomóc, żeby uwierzył w swój zawód? Pokochał go na nowo, jaką literaturę zaproponować i czy nie będzie to nietaktem, nauczyciele to specyficzne grono. Sytuacja z każdym dniem się nasila, dziecko zaczyna mieć obniżoną samoocenę, nie chce chodzić do szkoły, mówi że jest szkolnym popychadłem, budzi się z krzykiem że nei chce siedzieć sam w karnej ławce. Dodam, że atmosfera w klasie jest przepełniona chaosem i krzykiem nauczyciela, syn boi się tego krzyku że niejednokrotnie chowa się pod ławkę. Mam nadzieję, że ktoś z Państwa zechce pomóc mi swoim doświadczeniem lub zasugeruje jakie kroki podjąć w takiej sytuacji.