Słyszałam o przypadku...
Ja też wiele słyszałem i nauczyłem się filtrować to, co dociera do moich uszu.
Nauczyciel zażyczył sobie
do pracowni
Jedno wyklucza drugie. To w takim razie do kogo miałoby należeć to biurko? Do niego? A może do szkoły, skoro miałoby stać i być użytkowane w szkole? To zasadnicza różnica.
biurko do pracowni warte 10000
Nie chce mi się wierzyć w taką cenę. Co to musiało by być za biurko? Chyba jakiś antyk.
Gdy idzie o pieniądze, ludzie mają skłonności do grubej przesady.
Nie wiem, skąd się biorą te opowieści o nauczycielach, którzy sami życzą sobie od swoich uczniów prezenty na koniec szkoły.
Gdy sam byłem uczniem, co jakiś czas do moich uszu docierały opowieści o nauczycielach, którzy zażyczyli sobie drogie prezenty na koniec szkoły. Nieraz były to ekskluzywne towary, dość trudno dostępne. Co ciekawe, w tych opowieściach nigdy nie padały nazwiska konkretnych nauczycieli, tylko były to rzekomo zasłyszane informacje od koleżanek, znajomych, członków rodziny etc., z drugiej czy trzeciej ręki. Innymi słowy mówiąc: gdzieś tam, ktoś tam, coś tam słyszał.
Gdy sam kończyłem szkołę, owszem była jakaś tam składka na prezent dla wychowawcy, ale nie wyszło to od samego nauczyciela, lecz była to inicjatywa rodziców. Nikt nawet nie pytał nauczyciela o zdanie w tej kwestii. Prezent miał być niespodzianką.
...i na pewno nie kosztował 10 000 zł.
Teraz, gdy sam jestem nauczycielem, w ogóle nie spotkałem się z czymś takim, żeby którakolwiek z moich koleżanek/kolegów otwarcie życzyła sobie jakiś konkretny prezent. Nawet się o tym nie rozmawia.
Mój wniosek jest taki: między bajki należy włożyć opowieści o nauczycielach, którzy w związku z ukończeniem szkoły przez swoje klasy domagają się drogich prezentów. W każdym bądź razie ja się z czymś takim nie spotkałem, a wszystkie przypadki, o których słyszałem, jeśli spojrzy się na nie krytycznie, są wątpliwej wiarygodności.
Radzę na przyszłość nie wierzyć we wszystko, co się usłyszy. Ludzie opowiadają straszne głupoty...