Jak obronić się przed przymusem szkolnym?

kącik dla rodziców

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Jak obronić się przed przymusem szkolnym?

Postautor: Jolly Roger » 2009-12-27, 15:44

Pierwszy na forum pisałem o szwindlu reformy programowej. Dzisiaj z pozycji rodzica mam pytanie jak mam się bronić przed robieniem mnie w balona przez MEN, które pod pozorami "dobrodziejstwa" chce mi opróżnić portfel.

Szkoda, że autor publikacji pod tytułem Prezent dla lobby wydawniczego źle rozegrał protest wobec reformy. Madry po fakcie wreszcie celnie strzela:

Nawiązanie ścisłej współpracy z wydawcami podręczników było jednym z pierwszych działań podjętych przez Ministerstwo Edukacji pod rządami Katarzyny Hall. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że to właśnie z tej branży rekrutowali się eksperci piszący nową podstawę programową. Być może z tego właśnie powodu – choć brzmi to wręcz niewiarygodnie – ministerstwo odmówiło podania do publicznej wiadomości pełnej listy autorów nowego programu.

Nie wszystkie nazwiska ekspertów udało się ukryć. Jako przykład ścisłej współpracy na linii MEN – wydawcy wymienić można nazwisko prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej. Szefowa zespołu przygotowującego najbardziej newralgiczną część programu: dla przedszkola i pierwszych klas, została jednocześnie autorką książeczki „Zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze dla dzieci, które rozpoczną naukę w szkole”. Profesor Kolczyńska na spotkaniach z nauczycielami w całej Polsce reklamować mogła nowy program swojego autorstwa i książeczkę wydawnictwa Edukacja Polska idealną dla tych sześciolatków, które nie poradzą sobie w pierwszej klasie. Ktoś powiedział złośliwie, że pani profesor sprzedaje naraz trutkę i odtrutkę, obie własnej produkcji.


Czy nie ma zauważalnej paraleli z aferą hazardową. Ekspert piszący ustawę jest jednocześnie jednym z beneficjentów tejże.

Z początkiem roku szkolnego nadeszły wydawnicze żniwa. Ministerstwo wspomagało je aktywnie za pomocą dopuszczeń sygnowanych znaczkiem „zgodne z reformą 2009”. Czy dla wydawcy może być coś piękniejszego, niż umieścić nowe logo na podręczniku i powtarzać, że teraz tylko książki z nowym logo są zalecane przez MEN i konieczne do tego, żeby w ogóle móc uczyć?

Od września wszystkie stare podręczniki można co najwyżej odnieść na szkolną zbiórkę makulatury. Sponsorami tej nieekologicznej zabawy stali się rodzice, którzy w ciągu kilku najbliższych lat zapłacą za nią miliardy złotych.

Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej pojawił się i długo widniał komunikat: „W klasach I szkół podstawowych i w klasach I gimnazjum od roku 2009/2010 mogą być stosowane wyłącznie nowe podręczniki, zgodne z nową podstawą programową”. Dopiero w połowie września wiceminister edukacji Krystyna Szumilas, zapytana na Sejmowej Komisji Oświaty, przyznała, że właściwie nie ma zakazu korzystania ze starych podręczników.


Pośrednio jako pracownik MEN powinienem przestrzegać wytycznych, ale problem, ze jednocześnie jestem rodzicem, w którego sygnały z MEN uderzają bezpośrednio. Dlatego staram się ważyć racje obu stron i dlatego przy takich niby nakazach zapytuję się "co mi zrobisz jak mnie złapiesz?" Jako rodzic mam poważny problem. Jak się obronić przed drenowaniem mojej kieszeni gdy nauczyciel bezrefleksyjnie i dla własnej wygody ślepo wykonuje rozkazy sztabu?
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Wróć do „Rodzice”