Właściwie, to miałam już nic więcej w tym temacie nie napisać, ale trudno, zaryzykuję. Przede wszystkim chcę podziękować dushce, vuem, gitarzyście300, particie400 (przepraszam, jeżeli źle odmieniłam nicki
) za normalne, rzeczowe odpowiedzi na moje pytanie podstawowe, że nie doszukiwali się w nim podtekstów. Sytuacja braku nagrody u mojego syna miała miejsce rok temu i jej opisanie nie było podyktowane jakimś żalem nie do ukojenia. Ona miała posłużyć jako przykład, że jeżeli w danej szkole istnieje jakiś system nagradzania małych dzieci, to powinien być on jasny i zrozumiały dla maluchów. Bo w przeciwnym razie może dojść do sytuacji, że jakieś dziecko poczuje się skrzywdzone, a chyba każdy normalny nauczyciel wolałby tego uniknąć. Przejrzysty system nagradzania, jest moim zdaniem, korzystny również z punktu widzenia nauczyciela. Trudniej w takim systemie oskarżyć nauczyciela o matactwa, jak to zrobił tu na forum haLayla. I jest mi kompletnie obojętne czy dzieci mają dostawać nagrody czy nie, bo średnio mi na nich zależy, byleby dzieci znały zasady gry. Przy trójce dzieci, w tym jednym przewlekle chorym jest cała masa ważniejszych problemów i choć tego jednego wolałabym nie mieć. Ale za to bardzo zależy mi, by żadne moje dziecko nie czuło się gorsze, pokrzywdzone, odrzucone. A właściwe nie tylko moje, żadne dziecko nie powinno się tak poczuć.
Ale żeby nie było za nudno, to w tym roku w naszej klasie mamy również ciekawą sytuację z nagrodami. W tym roku nagrody dostały wszystkie dzieci w klasie, jak leci, sztampowo, za bardzo dobre wyniki w nauce i wzorowe zachowanie. Wszystkie tak samo się uczą? Widać klasa geniuszy się trafiła, albo taka proekologiczna i wszystkie dzieci zimą ptaszki dokarmiały. Mam nadzieję, że moje dziecko nie wpadnie na pomysł i nie zacznie mnie dopytywać dlaczego dostał nagrodę skoro Adaś uczy się lepiej od niego
A Adaś jest naprawdę super mądrym dzieckiem i jak są jakiekolwiek konkursy w których Adaś bierze udział, to mój syn zawsze twierdzi, że Adaś wygra, bo Adaś jest najlepszy. Cieszę się, że umie to dostrzec i nie mówi tego z zazdrością, tylko z dumą, bo Adaś to jego kolega
Ale takich dzieci jak Adaś jest może w klasie jeszcze dwójka czy trójka. I nie mam pewności czy tym razem te dzieci nie czują się trochę oszukane. Ach! Ja zapomniałam dodać, że w zeszłym roku na całą klasę nagród nie dostała tylko czwórka dzieci. I chyba dlatego mój syn tak źle się z tym czuł. Bo gdyby nagrodzona była ta naprawdę czołówka, którą moje dziecko bez zająknięcia potrafi wymienić, to pewnie żal byłby mniejszy. Jednak wracając do tematu. W tym roku syn nagrodę dostał, ale ja nadal nie jestem usatysfakcjonowana. Ale ja już tak mam. Lubię się nakręcać, jak to zauważył Miwues. A nie jestem usatysfakcjonowana dlatego, że nadal nie wiem na jakich konkretnie zasadach są przyznawane u nas nagrody. Tzn. pobieżnie już wiem, o co wychowawczynię zapytałam wczoraj, czym bardzo mocno ją uraziłam i teraz jest na mnie z tego powodu obrażona. Jakoś to przeżyję. I pomimo, że moje dziecko na nagrodę się załapało, to nadal uważam, że obecny system jest beznadziejny i zupełnie niezrozumiały dla dzieci. Niestety otrzymanie nagrody nie spowodowało wzrostu ilorazu inteligencji wychowawczyni (a szkoda, bo może w przyszłym roku byłoby prościej się dogadać) i nie lubię jej tak samo, jak przed nagrodą.
Ale żeby równowaga w przyrodzie została zachowana, to napiszę Wam, że za to mój najstarszy syn miał (bo właśnie zakończył kolejny etap edukacji) w gimnazjum rewelacyjną wychowawczynię. Przesympatyczny człowiek, cudowny pedagog i świetny matematyk. Wierzcie mi, nie przesadzam, i nawet syn w żadnym roku nie miał czerwonego paska
Rozstawaliśmy się ze łzami w oczach. I już zupełnie na koniec powiem Wam, jaką przygotowała dla dzieci niespodziankę pożegnalną. Może kogoś to zainspiruje. Każde dziecko dostało płytę, a na niej zdjęcia. Zdjęcia wszystkich nauczycieli, wszystkich dzieci z klasy, zdjęcia z wycieczek, imprez klasowych, a nawet z ich pierwszych wagarów (notabene nie mam pojęcia od kogo je zdobyła). Zdjęcia są opatrzone oczywiście stosownymi komentarzami, a na końcu życzenia. Bezcenna pamiątka. Na szczęście dzieci nie są dłużne. Chłopcy (w tym również mój syn) przygotowali niespodziankę dla wychowawczyni podczas balu gimnazjalnego
http://www.youtube.com/watch?v=Oh92WIYGVbc (jakość jest kiepska, nagłośnienie i akustyka sali jeszcze gorsza). Cały koncert, z wyjątkiem jednej piosenki był dedykowany dla ich wychowawczyni. Niestety mężowi padła w trakcie bateria i nie nagrał łez wzruszenia p. Izy. To była ich inicjatywa, ich pomysł, praca i wolny czas poświęcony na przygotowania. I myślę, że samo to może świadczyć, że nasze dzieci trafiły na super nauczyciela. Tacy też się zdarzają.
Pozdrawiam wakacyjnie.