ann pisze:haLayla pisze:Tutaj przewagą szkoły podstawowej w starym systemie jest większa integracja uczni oraz lepsza ich znajomość przez nauczycieli, bo w końcu mieli 8 lat, żeby ich poznać.
W dużej, miejskiej szkole? Przy pięciu-sześciu (a czasami i więcej) klasach w roczniku? Gdzie tam...
Ja chodziłem do małej podstawówki. Na sześć roczników nie uzbierało się nawet 200 uczni Potem trafiłem do gimnazjum, w którym na trzy roczniki było ze dwa razy tyle uczni. Przeżyłem wtedy lekki szok.
ann pisze:haLayla pisze: Z drugiej średnio widzi mi się sześciolatek i piętnastolatek w jednej szkole, a tak by pewnie wyglądał powrót do starego systemu.
Siedmiolatek
A to ja już nie nadążam. Ostatnio coś było o sześciolatkach. Ale ok, przyjmuję wersję z siedmiolatkiem. To i tak dość duży rozziew.
ann pisze:haLayla pisze:Mam wrażenie, że ta reforma, jak i poprzednia (wprowadzająca gimnazja), nie zostały specjalnie przemyślane i przedyskutowane. Taka zmiana dla zmiany.
W czasie wprowadzania gimnazjów byłam gdzieś na przełomie podstawówki i liceum, ale mam wrażenie, że tamta reforma nie była taka na hura. Samo to, że doskonale wiedzieliśmy, które klasy idą systemem 8-klasowym, a które będą już uczęszczać do gimnazjum. Ale tu akurat pamięć ówczesnej uczennicy wychodzi, więc mogę się mylić
To chyba dlatego. Ja z tego pokolenia, które zaczynało ośmiolatkę i skończyło sześciolatkę. Pamiętam dość wyraźnie te kombinacje pod tytułem wycofanie chemii i fizyki ze szkoły oraz połączenie biologii z geografią w przyrodę. Co zresztą było o tyle zabawne, że i tak nauczycielki od geografii i biologii podzieliły się materiałem i realizowały podręcznik do przyrody na oddzielnych lekcjach jednego i drugiego, czasami marudząc, że ta druga czegoś nie zrobiła.
Było z tym bardzo dużo zamieszania zwłaszcza, że nagle ci, którzy mieli iść do 1szej klasy liceum poszli do 3ciej gimnazjum itd. W dodatku w mojej okolicy był problem z utworzeniem gimnazjum i w konsekwencji czego ci, którzy mieli iść do gimnazjum mającego powstać zamiast jednej ze szkół podstawowych poszli do gimnazjum w innym miejscu, a zaczęto wygaszać szkołę podstawową. Ostatecznie stanęło na tym, że uruchomiono pierwszą klasę gimnazjum wtedy, gdy w mojej szkole podstawowej zaczęły się przymiarki by stworzyć zespół szkół. W tym czasie zdążyli wygasić połowę podstawówki w tej drugiej szkole Przykład co prawda jednostkowy, ale ukazuje, że bałagan organizacyjny jednak był.